reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Samotna Matka- Samotna w ciazy?

Słyszałam że nasz odmienny stan,a w zasadzie hormony które towarzyszą ciąży mogą tak właśnie na nas wpływać, że czujemy większe przywiązanie do naszego partnera, potrzebę bliskości, a nawet ślepą miłość. Myślę że po rozwiązaniu, kiedy wszstko się unormuje, przejrzymy na oczy i będziemy potrafiły racjonalnie podejść do życia i zakończyć te nieudane, destrukcyjne związki!:tak:
 
reklama
Ja w to bardzo wierze.. i mam przebłyski racjonalizmu.. ale tylko gdy go nie ma.. niemniej tęsknię okropnie... a on jest obrzydliwy.. nie wiem czy tak wychowany beznadziejnie, czy nerwowy, czy bez honoru, bez charakteru.. Zastanawiam sie czy nie zacząć pisać pamiętnika.. dziennika.. ku potomnym.. żeby na 18 urodziny wręczyć synkowi i ukazać oblicze jego tatusia! Oby nigdy nie robił takiej krzywdy mój synek innej kobiecie!
I trzymam kciuki by nam sie powiodło! A ich aby myszy zjadły!
 
Napewno nam się powiedzie. Zawsze po chwilach smutku i rozpaczy przychodzi dobra passa! Najważniejsze jest to, że nasze cudowne Skarby będą przy nas, a nie przy swoich wyrodnych ojcach. I nie możemy dopuścić do tego, żeby nasze dzieci cierpiały razem z nami przez swoich "tatusiów". Nie można ciągle czekać na to, że facet się zmieni. Jeśli ciąża nie jest dla niego wystarczającą motywacją do tego, żeby kochać swoją partnerkę i chcieć być blisko swojej rodzinym, to znaczy, że nic nie jest w stanie na niego pozytywnie wpłynąć. Mój facet też jara trawe. Kiedy nie zajara, łyka tabletki na uspokojenie. I to właśnie zniszczyło naszą wspólną przyszłość, jego nałóg...
 
Słyszałam że nasz odmienny stan,a w zasadzie hormony które towarzyszą ciąży mogą tak właśnie na nas wpływać, że czujemy większe przywiązanie do naszego partnera, potrzebę bliskości, a nawet ślepą miłość. Myślę że po rozwiązaniu, kiedy wszstko się unormuje, przejrzymy na oczy i będziemy potrafiły racjonalnie podejść do życia i zakończyć te nieudane, destrukcyjne związki!:tak:
Wiesz, chyba rzeczywiście coś w tym jest. Jak byłam w ciąży, to wydawało mi sie że w związku z przyjściem na świat dziecka, mój facet sie zmienił. Zaczął mi we wszytskim pomagać, był taki dobry. Myślałam, że teraz to będzie wspaniale, my i nasza córeczka. Ale jak już urodziłam, to tatus zmienił się o 180st. Powoli zaczęłam zauważać, że przez okres 9 miesięcy on nic innego nie robił tylko grał, udawał dobrego, pomocnego faceta (niezły z niego aktor), że to wszystko co robił było tak naprawdę fałszywe i że na chwile obecną to on ma to wszystko głęboko gdzieś.
 
Beata 2710 :/ Na razie sie pogodzilismy. Ale ilez mozna sie kłocic i godzic i nijak dojsc do porozumienia... Sama nie wiem ,na razie nie wyobrazam sobie przechodzic przez to drugi raz sama.Dzieki za słowa wsparcia
 
hej! oczywiscie ze tak, w 4 m-c zostawil nas moj byly parter, to byl szok, balam sie ze poronie ale dziki Bogu moj synek urodzil sie oczasie:) Andrzej raz przepraszal, raz dzwonil i mowil ze sie myli bo mama napierla zeby wrocil, to wszystko dzialo sie przez tel, bo byl za granica- bylismy razem tylko musialam wrocic bo tam badania drogie, wtedy zadzwonil i powiedzial ze koniec ze nas nie chce ze nas nie Kocha, to bylo straszne ale przezylam, mimo tego co zrobil jak pstapil nie moge przestac o nim myslec a mija juz 2 lata, mam faceta ale nie porafie go pokochac, mysle o Andrzeju, kiedy sie przytulamy, spimy, rozmawiamy czy nawet Kochamy ajs, ale przecieznie mozna sie poddawac glowa do gory i dalej zyc trzba Pozdrawiam
 
Kochana ja również byłam sama w ciąży -ojciec mojego dziecka stwierdził że to "nie jego" -przykre ale prawdziwe ...
Dałam sobie radę i przeżyłam najpiękniejsze chwile w swoim życiu !!
Pamiętaj że nie jesteś sama bo masz pod serduszkiem malutką istotkę ...
A jak KuBuś się urodził pozwoliłam mu zobaczyć dziecko i od tamtej pory koszmar trwa dalej ... czekam na sprawę w sądzie odnoście ustalenia widzeń i ograniczenia mu praw ....
Główka do góry !! Dasz radę !! Doskonale rozumiem że czasami nachodzą kobięte myśli że sobie nie poradzi,że będzie ciężko,że nie ma siły ... pamiętaj że najwązniejsze jest pozytywne myślenie a każdego kolejnego dnia zaświeci słoneczko ... No i tutaj na forum zawsze możesz się wygadać i nie będziesz tu sama ...
Trzymaj sie cieplutko
 
reklama
To może i ja coś napisze...

Mieszkaliśmy razem prawie 2 lata.On miał syna z poprzedniego związku,sprawa cały czas w toku.My układaliśmy sobie zycie,staraliśmy sie o dziecko.W lutym udało mnie sie zajść w ciążę,po rocznym staraniu.Nie wzbudziło to w nim zachwytu.Od początku nie pozwalał mi sie cieszyć ciążą.W 20tyg lekarz stwierdził zagrożoną ciążę dawał 10%,zostałam z tym sama.U niego liczyło sie wszystko lecz na samym końcu moje dobro.Wracał późno,nie mówił gdzie był.Źle mnie traktował,nie pomagał w niczym-dodam ze pracowałam jeszcze wtedy i do tego obowiązki domowe i ta zagrożona ciąża mnie przygnębiało,nie mogłam liczyć na jego pomoc.Nawet nie pojechał ze mną na trudny zabieg do szpitala wolał jechać na siłownie.Kłuciliśmy sie strasznie,ja płakałam,denerwowałam sie.Na początku 6 miesiąca,lipca tego roku,zaczął juz robić dosłownie wszystko,chodzić do lokali,dobrze sie bawił,a ja jezdziłam za nim,po czym nawet nie podchodził do mnie nawet nie powiedział cześć zachowywał sie jak by mnie nie znał....Nastepnego dnia od tego zajścia po kłutni w domu,kazał mi sie spakować i wyprowadzić.Trwało to chwile,spakowane torby wystawił mi za drzwi po czym mnie wypchnął z domu,zamknął drzwi i poszedł sobie,zostawił mnie tak na klatce z torbami nie martwiąc sie gdzie pojde co zrobie.
Niech ktoś mi pomoże zrozumieć mężczyznę i jego tok myślenia.Mineło prawie 3 miesiące,rozwiązanie lada moment a on sie wogole niczym nie interesuję,układa sobie zycie na nowo...Nawet tel z jego strony nie było czy dziecko zdrowe?Nic.Czym taki człowiek sie kieruje,czy może spokojnie spać w nocy.
Ja sama musiałam sie wszystkim zająć,kupić wszystko potrzebne dla dziecka przygotować sie na jego przyjście,zmagać sie ze wszystkim sama.Nie licze na nic,napewno na to ze sie zejdą nasze drogi,bo to był by ostatni człowiek na ziemi z którym zdecydowała sie być,wiem ze nie jest dobrym człowiekiem i na pewno nie było by kolorowo,a chce być jeszcze kiedyś w zyciu szczęsliwa.
Ciekawi mnie fakt czy po porodzie bedzie chciał zobaczyć syna,czy juz nie zaakceptuje tego faktu nigdy.Dlaczego tacy ludzie tak postępują ,czy oni nie mają uczuć?

Śle mocne uściski dla wszystkich samotnych.........
 
Do góry