Witam się dziewczyny. Takie plany miałam ba ten dzień, A koło 10 zadzwoniła narzeczona naszego wspólnika z Gorzowa, że ten miał wypadek, wpadł w poślizg, skasował 3 inne auta A jego do kasacji. Szczęście w nieszczesciu, że ona wysiadla wcześniej bo wszystko poszło na stronę pasażera. W 25 min byłam z mężem w Gorzowie i do 14 czekaliśmy na miejscu wypadku na wiadomości ze szpitala bo jedna panią zabrali pogotowie. Całe szczęście wszystko z nią w porządku u obeszło się z mandatem. AC nie miał więc auto idzie na czesci. Dopiero zjechalam lawetą do nas na podwórko, bo u nich pod blokiem to rozkradną w jedną noc. Nerwy mi puścily w domu dopiero i się poryczałam jak bóbr. Już dzisiaj nie wracam do miasta, kupię testy jutro dopiero więc zrobię pojutrze z rana. Chyba mnie dodatkowo przewialo bo pizdzi niemiłosiernie A my kilka godzin na dworze w dodatku ja w marynarce kuzwa:/