Celia, pewnie większość takich incydentów to stres i to nie chwilowy a długotrwały. Ot pewnego dnia nudzisz się, niby wszystko ok, a tu puk puk nerwica somatyczna dzień dobry.
No ja od dziecka jestem nieleczonym nerwicowcem. Ale łatwo to zauważyć. Idealnie przypominam faceta z dnia świra. Wiele moich zachowań jest nie zrozumiałych dla świata. Ja wiem, że są irracjonalne, ale jak nie zrobie rytuału to umrę XD
A rok temu ścierałam się z durną szefową w zoologu. Powinni mieć PIPA. Odeszłam w maju. Miałam durnego byłego. Typ pasoŻyda, lenia i narcyza, grającego w grę. Przestraszył się chyba, że by musiał dokładać się (nie mnie utrzymywać) i się rozstaliśmy. Nie chodzi o fakt rozstania bo ja spiskowałam już od 1,5 roku jak odeść żeby nie było na mnie tylko o jego chamstwo. Argumenty jego odejścia to, że jestem za gruba, że on jest reprezentatywnym samcem i ma prawo wymagać (k#rwa mieszkanie moje, auto wujka, praca przez kolegę, nic nie umia0,l nic nie robil, a sam mial 20 kg nadwagi!), temat rzeka,
co on za głupoty gadał. Potem poznałam psychofana. Koleś antykoszowy. Ile kroć mu się nie mówiło stary nie chcę CIę, nie docierało. Ja już go wprost obrazałam. Mówiłam, "aaa fajnie mieć własnego sługusa", "masz ryj jak świnka pepe". Obrażanie, opryskliwość, mówienie wporst nie pomagało

potem poznałam mojego obecnego, ale był o 6 lat ode mnie młodszy i uznałam, że społeczność go nie zaakceptuje

a pierwsza reakcja mojej matki na niego była "Co to za dziecko!". Potem jakaś plaga odebrała mi 6 królików i dopiero przy 6 na wrzesień mój mózg już nie dał rady. Do dziś mi się przypomina śmierć Ateny I.