To dzieci mojej szwagierki. Ciągle chore były. Ciągle je czymś faszeruje witaminki itp. Tylko zaczyna mieć katarek sterydzik jakiś. Masakra. 26 stopni w domu. Jak do nich ide to zawsze cienko ubrana. Ja dzisiaj cały dzień wietrze. Tesciowa jak do mnie przychodzi to kapcie bierze bo mówi że u mnie zimno. Od malego starsza biegała w pampersie albo bodziaku okno otwarte, gole stopy. Nie choruje. Bo choroba nie nazywam kaszlu i kataru. Ma 6 lat i 1 antybiotyk musiała mieć na paciorkowca 4 lata temu. Żadnych nebudzikow ani innych psikadel do nosa. Syrop z cebuli, galganki i inne naturalne produkty. Teraz przyniosła nam covida do domu to ona 2 dni kaszelek katarek, nawet nic jej na to nie dałam. Mam nadzieję, że młodsza będzie też miala taka odporność. Teraz gilun spływa jej i kaszle No to tylko dostaje inhalacje z soli, i odciągania co chwile, żeby nie spływało. Dla mnie serio ważne żeby nie przegrzewać dzieci i spacerować duzo.. Teraz mloda musi siedziec 17 dni w domu dla mnie to idiotyzm... Odporność jej spadnie od samego siedzenia w domu. Takze wychodzimy na balkonTo prawda. Znam osobiście takie dzieciaki i to w swojej rodzinie gdzie na okrągło ledwo z jednej choroby wyjdą, to drugą łapią. Ale prawda jest taka, w domach nie wietrzone, przegrzewane plus ciągle na antybiotyku, to kiedy te dzieciaki mają być zdrowe i jak?
