reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Poród samemu

Daga1995

Fanka BB :)
Dołączył(a)
3 Październik 2020
Postów
194
Moje drogie, jak w temacie będę rodzic sama, chcąc nie chcąc tak wyszło, nie mam możliwości poprosić kogoś z rodziny, także chciałabym zapytać was na co się przygotować? Jak to wyglądało u was? Któraś z was rodziła sama i może mi powiedzieć jak to wygląda od początku do końca? Ma się położna cały czas przy sobie czy jak? Czy trzeba wołać położna by przyszła w razie partych? Każda radę przyjmę do serca aby jak najlepiej się przygotować
 
reklama
Dwa razy rodziłam sama, za drugim razem nikt mnie nawet nie odwiedził.
Na początku położna przychodziła co 15-30 minut pytać, co ile mam skurcze. Jak już miałam co 2 minuty to sprawdziła rozwarcie, wzięła mnie na salę porodową i już cały czas była przy mnie. Za drugim razem były to nawet 2 położne. Jak już urodziłam i miałam dziecko w sali to co godzinę mniej więcej przychodziły do mnie zapytać, czy wszystko w porządku. Za drugim razem, jak nikt mnie nie odwiedził, położna poszła nawet ze mną pod prysznic, bo sama się trochę bałam, miałam zawroty głowy.
 
Ja w sumie rodziłam sama, bo mąż nie zdążył przyjechać. 😅
Położna jest z Tobą cały czas, jeśli masz wykupioną prywatnie. Jeśli nie, to generalnie przychodzi do Ciebie na salę co jakiś czas.
Ja miałam turbo szybki poród, więc może to wyglądać inaczej jak się akcja długo rozwija, ale u mnie było tak, że leżałam na sali przedporodowej, byłam skierowana do szpitala z przychodni, bo KTG średnio wyszło. Zdecydowali się zrobić mi test OCT, który zwykle nie działa jakoś na kobiety, bo to minimalna dawka oksytocyny + podłączenie pod ktg. Po tym teście sprawdzili rozwarcie, było jakieś 3-4 cm i zdecydowali się podać mi kroplówkę oxy. Ja już przed jej podaniem miałam swoje skurcze, więc test najwyraźniej na mnie zadziałał. ☺️ Zanim ją podali to wróciłam na salę, położna zrobiła mi lewatywę, zjadłam kolację którą podali (jakoś 17:30 była) i o 18 podali mi kroplówkę i podłączyli na chwilę do ktg. Położna co jakiś czas przychodziła i sprawdzała wynik, a jak mnie odłączyli to przyniosła mi piłkę, bo ja miałam konkretne skurcze już. ;) Jak kroplówka się skończyła to nadal sobie siedziałam na piłce, położna przyszła zapytać o znieczulenie i zbadać rozwarcie. To było jakoś 20:10, wybadała, że mam 5-6 cm i stwierdziła, że ok, to zaraz sobie przejdziemy już na salę porodową na spokojnie. Wróciła po mnie po około 20 minutach, więc 20:35 byłam na porodowej, tam mi kazały się położyć żeby lekarka jeszcze raz sprawdziła rozwarcie i się okazało, że mam już pełne i mam szybko dzwonić po męża. 🙈 20:55 córka była na świecie. 🥰 Mąż wszedł jak kładli mi ją na brzuchu. 😅
Od momentu przejścia na porodową położna i lekarka cały czas były ze mną, ale nie wiem czy tak samo byłoby, gdyby tego pełnego nie było. Pewnie bym siedziała na piłce, pod prysznicem itd. żeby rozwarcie ruszyło. ;)
Życzę Ci równie szybkiego i super porodu, bo ja swój wspominam znakomicie. Nie ma się co stresować, ze się będzie samemu - są położne, lekarze, cały sztab ludzi, więc nie będziesz sama.
 
Moje drogie, jak w temacie będę rodzic sama, chcąc nie chcąc tak wyszło, nie mam możliwości poprosić kogoś z rodziny, także chciałabym zapytać was na co się przygotować? Jak to wyglądało u was? Któraś z was rodziła sama i może mi powiedzieć jak to wygląda od początku do końca? Ma się położna cały czas przy sobie czy jak? Czy trzeba wołać położna by przyszła w razie partych? Każda radę przyjmę do serca aby jak najlepiej się przygotować
Rodziłam sama, a na sali obok rodziła druga dziewczyna, z mężem. U mnie poród postępował, jednak nie jakoś mega szybko. Położna była za ścianą i robiła tam jakieś swoje sprawy, doglądała mnie co jakiś czas (albo tak o, żeby zerknąć na rozwarcie, na kroplówkę z oksytocyną, na ktg albo jak zawyłam z bólu). Potem nagle u dziewczyny obok zaczęło się coś dziać, że ta moja położna poleciała tam pomagać i przepadła. A u mnie rozwarcie postępowało i skurcze dokuczały coraz bardziej. Chciało mi się pić i nie miał mi kto tej wody podać (musiałam leżeć na fotelu, byłam podłączona do sprzętów i nie mogłam wstać). I w zasadzie to był mój jedyny problem. Potem jak już miałam pełne rozwarcie to była ze mną cały czas :)
Tak więc ja na kolejny poród też szykuje się, że będę sama, z tym że zadbam o to, żeby mieć wodę w pobliżu :)
 
Ja rodziłam sama. Położna nie była że mną cały czas, ale przychodziła, zaglądała. Czułam się zaopiekowana. Od pełnego i partych już cały czas ❤️
 
Myślę że dużo daje Twoje przygotowania do porodu. Mnie w pewnym momencie było ciężko i miałam taki moment że fajnie byłoby mieć wtedy kogoś, kto np. wesprze - ale zrobiła to położna ❤️
 
U mnie było tak : koronawirus, dwa porody w jednym czasie, tego dnia wgl był duży ruch na porodówce 😅 przyjechalam z 7 czy 8 cm rozwarcia i bardzo silnymi bólami, była jedna położna która zaglądała raz do mnie, raz do koleżanki obok. Tylko jak skończyło się ktg, badanie przez gina położna wzięła moje rzeczy, poprosiła żebym się przebrała w koszulę do porodu, zaprosiła na porodówkę. Przyszlam na salę porodową, pokazała fotel, mialam super wypasiony fotel :) bardzo wygodny. Ułożyła takie klocki do ćwiczeń 😅 Jezu, nie wiem jak to wytłumaczyć 😅 pokazała mi ruchy jakie mogę na nich wykonywać żeby dziecko się ustawiło, czyli "na kucaka" i machanie biodrami 😁 to była młoda przemiła dziewczyna. Zaglądała do mnie co jakiś czas, na początku chodziłam sobie po sali, pozniej rzeczywiście kucalam i machałam biodrami, bóle zaczęły być nie do zniesienia. Laska serio chciała mi pomóc i ulżyć, zaproponowała masaż odcinka lędźwiowego, ale ja byłam niedotykalska. Poczułam, że chce mi się do wc, poszła że mną, cały czas zaglądała między nogi czy to aby na pewno to, i czy nie idzie dziecko. Okazało się że to nie kupka, a parte. Mialam przebijany pęcherz plodowy, tylko nie pamiętam czy z akcją przed wc, czy po. Mialam to szczęście, że trafiłam na cudną położną. Sprawiła że czulam się zaopiekowana, mówiła co będzie robić, co sprawdzać, wspierała mnie, przy parciu które trwalo u mnie półtora godziny (a zakładała ze potrwa to parę minut, ale nie moglam wypchnąć dziecka) podpowiadała pozycje które miały mi ułatwić poród a o których nie mialam pojecia! Jak zaczęły się parte to przyszła jeszcze jedna położna. Niestety, stara ropucha, która wyprowadzała mnie z rownowagi. Była delikatnie mówiąc wredna, sugerowała że się ociągam, i że ile jeszcze będę rodzic, do 18 mam czas bo do tej ma zmianę, i że chyba będziemy tu siedzieć przeze mnie cała noc 🙄 później serio musiałam się śpiąc, żeby nie doszło do niedotlenienia, bo syn byl juz w kanale. Tak się spielam że od razu wyskoczył :) dzięki położnej Joannie udało się ochronić moje krocze, jestem za to bardzo wdzięczna. Aha, i moze z 2 razy zajrzał do mnie lekarz. W drzwiach zapytał tylko położnej czy wszystko ok. Raz na jakiś czas zaglądały też inne położne, zapytać co i jak. Natomiast kiedy już synek wychodził, nagle pojawiło się pełno położnych, ktoś z noworodków itp jak rodziłam łożysko była tylko moja położna a zaraz znowu zrobiło się gęsto, przyszedł też lekarz, obejrzeć łożysko, pozniej stara położna i dr naciskali mi na brzuch. Coś mi się jeszcze kojarzy że dr naciskał na brzuch przy porodzie 🤔 niestety, byłam tam wykończona, że nie potrafię zachować chronologii, niektóre sytuacje pamiętam jak przez mgłę, momentami czulam się jakbym miała odlecieć.

Pewnie jak zwykle za bardzo wyjechałam z prywatą, ale ja będąc w ciąży lubiłam czytać takie historie. Może Cię to trochę uspokoi :) dopóki są skurcze i wiele się nie dzieje, to położna była trochę przy mnie, trochę przy drugiej pacjentce, w między czasie coś zaglądał, ale jak akcja się rozkręciła, to zawsze ktoś przy mnie byl. Przy samym porodzie trzymały mnie 2 - 3 położne, ktoś się jeszcze kręcił po sali. A rodziłam w malym powiatowym szpitalu, gdzie rocznie przychodzi na świat 900 noworodków.
Po porodzie zgasili światło, i miałam 1,5 godziny dla dziecka. Oboje bylismy nadzy, przykryci tylko prześcieradłem i kocem, przytuleni ciało do ciała. To piękna chwila.
 
Chociaż na początku chcialam żeby partner był przy mnie, Z perspektywy czasu uważam że super że bylam sama. To obudziło we mnie instynkt, wzrosła moja pewność siebie, obudziła się moja kobiecość. Urosla moja siła. Nigdy nie czulam się taka silna. Zależało mi się y moc obejrzeć moje łożysko, sama też przecięłam pępowinę. To wszystko dzięki genialnej położnej, Która bardzo mnie motywowała.

Tobie również życzę takiej położnej przy porodzie :) w szpitalu w którym rodziłam wszystkie położne były genialne, bardzo pomocne, wyrozumiałe. No, poza ropuchą.
 
Dziękuje wam bardzo za opisanie jak to wyglądało u was, czuje się trochę spokojniesza, chce być jak najlepiej przygotowana i wiedzieć czego się spodziewać
 
reklama
Chociaż na początku chcialam żeby partner był przy mnie, Z perspektywy czasu uważam że super że bylam sama. To obudziło we mnie instynkt, wzrosła moja pewność siebie, obudziła się moja kobiecość. Urosla moja siła. Nigdy nie czulam się taka silna. Zależało mi się y moc obejrzeć moje łożysko, sama też przecięłam pępowinę. To wszystko dzięki genialnej położnej, Która bardzo mnie motywowała.

Tobie również życzę takiej położnej przy porodzie :) w szpitalu w którym rodziłam wszystkie położne były genialne, bardzo pomocne, wyrozumiałe. No, poza ropuchą.
dziękuję Tobie bardzo za tak szczegółowy opis, po Twoim komentarzu wiem że poród w pojedynkę może bardzo dobrze wypłynąć na naszą kobiecość i wewnętrzna siłę, bardzo duża motywację mi to dało oraz wsparcie
 
Do góry