Ja w każdej ciąży brzuszka dostaje dość późno, to trochę śmiesznie wygląda bo jednego dnia praktycznie nic nie widać, a następnego pokaźny brzuszek.
Oboje z mężem mamy tak, że nie lubimy wszystkim dookoła rozgłaszać takich wieści, przyjdzie czas to wszyscy zobaczą. Ciąża to wspaniała nowina ale my ten czas celebrujemy wspólnie i z najbliższymi, nie czuje potrzeby informowania wszystkich wokół, jeśli brzuszek wyjątkowo pojawi się wcześniej i ktoś zapyta to nie będę zaprzeczać.
Wiadomo, że każdy robi jak uważa.
Nie zadręczają się tym co było. Ja do dziś żałuję że nie zabrałam syna (14tc) do pochowania. Mój mąż nalegał żeby tego nie robić i uległam, zdarza mi się o tym myśleć, ale wiem że czasu już nie cofnę i zadręczanie się niczego nie zmieni.
Co do wsparcia, to moja mama i mąż owszem była ze mną po tych poronieniach ale pozostali? Teściowa kazała i tym neo mówiąc bo to wstyd, a ciotki udawały że mnie nie widzą. Najlepsza była ciotka męża która po moim powrocie ze szpitala ( 10 dób) przypominał mi że powinnam zgłosić to do ubezpieczalni bo za pobytu w szpitalu należą się pieniądze, nie zapytała jak się czuje tylko czy poszłam po kasę.
Więc ja wolę żeby dalsza rodzina nie wiedziała.