mój estradiol był bodajże 20,6, a norma od 20.
1. Estrofem miałam wprowadzony dopiero na etapie transferu - dość nietypowo, bo miałam go już nawet na cyklu naturalnym, co bardzo rzadko się praktykuje, ale ja po owulacji miałam go na poziomie 66, a minimum do transferu w klinice było 200.
2. Nie, nie miałam żadnych z tych objawów. Przez lata miałam jedynie trądzik i na pewno w ciągu ostatnich dwóch lat bardzo poprawiła mi się cera, ale zmieniłam też pielęgnację, więc nie wiem, co bardziej miało na to wpływ.
3. Tak, miałam stymulacje po drożności jajowodów celowane w miesiące, gdzie owulacja była po stronie drożnego jajowodu i później po histerolaparoskopii, gdzie już było pod górkę, bo po tym zabiegu jajnik po drożnej stronie odmówił współpracy... Stymulacje miałam Lamettą (początkowo po całej tabletce, ale po zabiegu praktycznie w każdym cyklu miałam po owulacji torbiele krwotoczne, a pęcherzyki i tak po niedroznej stronie). Później brałam ½ tabletki i to wystarczało, ale torbiele krwotoczne miałam nadal. Myślałam też próbę z Clostilbegyt, ale u mnie on akurat nie działał. I przeważnie zawsze miałam zastrzyk Ovitrelle. Stymulacje teoretycznie nie miały sensu, bo owulacje miałam w każdym cyklu, ale po zabiegu były to próby ruszenia tego jajnika, który się rozleniwił, no i po prostu "podrasowania" owulacji.
Tak, pod kątem płodności w tych chorobach chodzi głównie o to, że osłabiają komórki jajowe. Tak samo endometrioza.
Nie wiem jaką diagnostykę macie za sobą, ale w tym wszystkim należy pamiętać, żeby nie pomijać diagnostyki mężczyzn, bo w niepłodności często coś nie gra po obu stronach.
Dziękuję. Teraz przez pryzmat tego, że udało mi się osiągnąć cel, trochę inaczej na to patrzę, ale wiadomo, nie było łatwo w czasie starań. A i do tej pory ciężko mi uwierzyć, że to jednak się dzieje...