reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Rozczarowanie macierzyństwem

fruzia1992

Zaciekawiona BB
Dołączył(a)
19 Grudzień 2015
Postów
58
Mogłabym to napisać w notatniku w telefonie, ale wtedy nie wygadałabym się nikomu, a chce się wygadać, nie ważne czy ktoś mi odpisze czy nie, muszę wyrzucić to z siebie, nie chce trzymać tego dłużej w sobie. Marzyłam o zostaniu mamą od wielu lat, w wieku 32 lat udało się, zostałam mamą ślicznego chłopca. Jednak te 10 miesięcy macierzyństwa to coś okropnego, trudnego, ciężkiego, wykończyło mnie to. Kocham mojego syna całym sercem ale nienawidzę macierzyństwa. W życiu nie pomyślałabym , że będzie tak ciężko. Inaczej to sobie wyobrażałam. Ja i mój partner również. Jestem zmęczona i nieszczęśliwa. Od drugiego tygodnia życia mojego syna ciągle coś, najpierw płakał, bo miał okropne kolki bardzo długo, później okazało się, że ma refluks ukryty przez który bardzo cierpiał, alergię na bmk, przez co płakał godzinami, dniami, tygodniami. Były tygodnie gdzie płakał jak opętany codziennie od 19 do 22, jak w zegarku, płakaliśmy razem z nim. Zmiany mleka, fizjoterapeuta, osteopata, badania, prześwietlenia, gastrolog, itp, za dużo to nie pomogło, a gdy w końcu coś się polepszyło po 6 miesiącu to poszedł do żłobka i zaczęły się choroby, gorączki, kaszel, katar, problemy ze snem itp. Do 6 miesiąca życia miał drzemki 30 minutowe jak w zegarku i budził się z nich z okropnym krzykiem jakby go ze skóry obdzierali, teraz się drzemki poprawiły, ale znowu wieczorami płacz, dziecko się denerwuje i złości, kręci i rzuca, płacze, w nocy się budzi i potrafi przez 2-3 godziny płakać i złościć. Za dnia jest smutnym dzieckiem, ciągle marudzi i jęczy, nie potrafi bawić się sam chociaż przez chwilę, nie śmieje się, nie jest radosny, trzeba się nieźle wysilić żeby się śmiał i był zadowolony. Staramy się jak możemy, spędzamy cały swój czas przy nim, bawimy się , nosimy, tulimy i całujemy a w zamian dostajemy płacz. Dobija nas to, myślałam, że moje dziecko będzie radosne, wesołe, będzie się śmiało. Do tego wszystkiego mam wrażenie, że jest opóźniony w rozwoju fizycznym, ma skończone 9 miesięcy a tylko leży na macie, kręci się w kółko, gdy się go mocno zmotywuje to popełza kawałeczek, a potem się kładzie na bok i leży, nie chce się jemu ćwiczyć i uczyć nowych rzeczy, każdy wysiłek kończy się płaczem i marudzeniem, nie umie wysokiego podporu, nie pełza, nie raczkuje, nic mu się nie chce, najchętniej by tylko siedział na dupce, bo tak to nauczyli w żłobku, sadzają go, bo na brzuchu płacze i w domu też tylko na tyłku by siedział. Nie rozwija się i nie robi postępów. Tu gdzie mieszkamy ciężko o dobrego fizjo, inaczej podchodzą do tego niż w Polsce. Jak patrzę na dzieci znajomych w tym samym lub bardzo podobnym wieku to wszystkie już stają na nogi przy trzymaniu się czegoś a mój syn tylko leży…

Zrezygnowałam z pracy, bo tak płakał, że partner nie mógł sobie z nim poradzić, chciałabym pracować, ale nie mogę, bo wiem, że partner nie dźwignąłby tego psychicznie,jest wspaniałym tatą ale psychikę ma słabą. Syn ma prawie 10 miesięcy a je tylko papki, grudek nie toleruje a kawałków nie chce wkładać do buzi. Martwię się, że to wszystko to jakieś opóźnienie w rozwoju czy nie wiadomo co.. mam juz dosyc, przykre jest to, ze np. kładziemy małego na łóżku chcemy się z nim powygłupiać pobawić a on płacze, zero radości z tego rodzicielstwa.. momentów miłych i wesołych jest tak na prawdę niewiele w porównaniu z płaczem…

Do tego ja, zamiast schudnąć po ciąży to jeszcze przytyłam… stres zajadam słodyczami, nie chce mi się ruszać, nic mi się nie chce. Pragnęłam więcej dzieci, chciałabym żeby syn miał rodzeństwo ale przez to jak ciężko jest teraz w życiu się nie zdecyduje na drugie dziecko…
 
reklama
Współczuję, dużo z tego co piszesz, pasowało do mojego pierworodnego. Nie dam praktycznych rad jak możesz diagnozować syna, bo czytam, że za granicą masz inne możliwości. Ale napiszę, że od tego momentu, w którym Ty teraz jesteś, u nas 4 lata później pojawiło się drugie dziecko. Całkiem inne. I że trzeba zatroszczyć się też o siebie, przyjrzeć sobie - może z pomocą specjalisty, skoro zajadasz stres, czujesz się bezsilna i rezygnujesz ze swoich celów. O dziecko trzeba dbać i szukać sposobów na wspomaganie jego rozwoju, ale trzeba jednoczesnej nie dać się temu zdominować. Jest trudno, ale łatwiej nie będzie, jeśli się temu podporzadkujesz.
 
Hmm... nie oceniam oddania dziecka do żłobka po 6 miesiącu życia, może tam gdzie mieszkasz są inne warunki urlopu po porodzie, ale... to że Twoje dziecko nie osiągnęło wysokiego podporu w wieku 10 miesięcy jest alarmujące. Moja córka też miala problem z wysokim podporem, byliśmy u kilku fizjoterapeutów, którzy nic niepokojącego nie stwierdzili, ale pokazali ćwiczenia, które wspierają rozwój. Tak naprawdę, gdy córka osiągnęła wysoki podpor to już szybko usiadła, popelzala i zaczela czworakowa w 9 mż. Potem długo czaiła się z chodzeniem az w końcu ruszyła po 14 mż. Z jedzeniem tez był problem, wolała papki, ewentualnie grudki. I tak jej podawałam, z czasem kawałki byly coraz większe a ona w końcu zaczela interesować się jedzeniem, brać do rączki, wkładać do ust. Tez mnie to stresowało, ze ona potrzebuje więcej czasu na zdobycie takich umiejętności, ale ma 18 miesiecy i niczym nie odstaje od rówieśników. Moim zdaniem nie ma książkowych dzieci, niektóre z nich (jak moje i twoje) potrzebują trochę więcej czasu, ćwiczen, pomocy, żeby się rozwijać. To nie zawsze znaczy, że są zaburzone, ale warto takie sytuacje konsultować ze specjalistami. 10 miesieczne dziecko, które nie siada, nie przemieszcza się powinno zostać skonsultowane chociażby u fizjoterapeuty. Takie sadzanie dziecka czy to przez was czy panie w żłobku mogło zaburzyć ten naturalny rozwój umiejętności. Może wystarczą jakieś ćwiczenia, żeby syn ruszył do przodu. Co do zachowania dziecka... Może taka osobowość? A może coś go męczy np. nieprawidłowe napięcie mięśniowe? Może coś w zlobku? No i niestety ale emocje matki maja wpływ na dziecko.
 
Bardzo mi przykro, że nie czerpiecie radości z rodzicielstwa. Co do nadmiernej płaczliwości to niestety nic sensownego nie podpowiem ale skoro ten płacz występuje to syn musi odczuwać jakiś dyskomfort np. napięcia w ciele które blokują jego rozwój motoryczny. Co do samej motoryki to mamy wiele wspólnego. Mój synek 9,5 miesiąca nie pełza, nie czworakuje, bardzo rzadko wchodzi w wysoki podpór, posadzony siedział i w zasadzie nie ruszał się, a jeżeli już sięgał po zabawkę to tylko do takiej, która stała bezpośrednio przed nim. Jeśli była obok lub kawałek dalej nie wykonywał żadnych ruchów w jej stronę i wymuszał podanie jej płaczem. Na brzuchu obraca się wokół własnej osi i pełza do tyłu. Kiedy zabawki nie są w jego zasięgu to zazwyczaj rezygnuje z dostania się do niej lub pełza do tyłu robiąc obroty tak długo aż do niej dotrze. Byliśmy na konsultacji u fizjo, która stwierdziła, że synek ma zwiększone napięcie w barkach (ale nie jakoś bardzo) i co ważniejsze taki uogólniony lęk przed wchodzeniem w wyższe pozycje i przenoszeniem ciężaru ciała na boki. Fizjo „zmuszała” go do wykonania jakiejś pracy i bardzo mocno się buntował. Przez większość trwania ćwiczeń płakał, bo musiał coś sam zrobić. Dostaliśmy wytyczne co do ćwiczeń i po 9 dniach od pierwszej konsultacji synek (przedwczoraj) sam usiadł z pozycji leżenia bokiem. Sięga do zabawek, które są troszkę od niego oddalone, nie tylko te postawione naprzeciwko niego, ale również po bokach (ćwiczyliśmy podpieranie na rączkach w pozycji siedzącej). Wystarczyło niewiele by osiągnąć dla Nas tak wiele tzn. przełamaliśmy go psychicznie żeby się ruszył. To co dostrzegam jeszcze podobnego to humor w trakcie zabawy. Mój synek też przestał lubić pozycję na brzuchu, bo zwyczajnie przestała być dla niego interesująca. Każde leżenie na brzuchu kończyło się marudzeniem, płaczem. Nie potrafił sam usiąść więc domagał się posadzenia płaczem. W pozycji siedzącej perspektywa była ciekawsza ale nie na tyle by pokonać lęk, co w dalszym stopniu generowało u niego frustrację. Niestety rozwoju mózgu się nie zatrzyma i czasami dziecku ciężko jest zaakceptować ograniczenia ruchowe stąd ta ciągła frustracja. U Nas po tych kilkunastu dniach codziennych ćwiczeń jest znacznie lepiej. Nadal walczymy o przemieszczanie się do przodu ale widzę światełko w tunelu. Tym długim wywodem chcę dać Ci nadzieję, że może Twój synek potrzebuje niewielkiego wsparcia by móc osiągać kolejne umiejętności. Może jest smutny, bo chce a nie potrafi. Może żłobek potęguje frustrację, bo widzi dzieci może bardziej mobilne a on jest jakby z boku. Piszesz, że nie mieszkasz w PL i masz utrudniony dostęp do fizjo może poszukaj jakiejś konsultacji online. Napięcia mięśniowego nie sprawdzi ale podpowie co do ćwiczeń. Na insta jest dziewczyna @e-fizjoteka prowadzi konsultacje online. Sama nie korzystałam z jej usług ale czasem podpatruję różne ćwiczenia z jej profilu. Może to jest jakiś punkt zaczepienia.
Trzymam za Was kciuki i z czasem na pewno będzie lepiej ❤️
 
Ale mi to ro śmierdzi fejkiem. Raz chodzi do żłobka. Raz rezygnujesz z pracy bo partner nie daje rady 🙈 Nawet nie pełza i głowę ledwo podnosi, ale posadzony bez problemu siedzi cały dzień w żłobku.
A i sam wątek bliźniaczo podobny do takiego jaki już był 🙈
 
Ale mi to ro śmierdzi fejkiem. Raz chodzi do żłobka. Raz rezygnujesz z pracy bo partner nie daje rady 🙈 Nawet nie pełza i głowę ledwo podnosi, ale posadzony bez problemu siedzi cały dzień w żłobku.
A i sam wątek bliźniaczo podobny do takiego jaki już był 🙈
Poszedł do żłobka jak skończył 6 miesięcy a ja wróciłam do pracy ale po kilku tygodniach się zwolniłam bo zaczął chorować i ktoś musiał siedzieć z nim w domu a nie mieliśmy nikogo do pomocy, jak miałam wieczorne zmiany to wracałam do domu wcześniej bo tak płakał że partner nie dawał sobie rady więc się zwolniłam bo w pracy było źli że wróciłam po macierzyńskim i już biorę wolne na dziecko, ja teraz nie pracuje i nie wyobrażam sobie wrócić do pracy gdy co tydzień dziecko chore siedzi w domu tydzień później wraca do żłobka na tydzień i tak w kółko a pracy mimo wszystko mi brakuje bo siedzenie w domu jest przytłaczające. Napisałam że pełza jak się go mega zmotywuje a tak to leży i nie wykazuje inicjatywy do tego, sam z siebie nie chce tego robić, uwielbia siedzieć posadzony ale wiem że nie może do póki sam nie będzie umiał usiąść, niestety w żłobku go przyzwyczaili do tego co się odbija później w domu. Wysokiego podporu nie robi. Mój post to nie żaden fejk, nie osądzaj jak nie wierzysz to sie nie udzielaj
 
Ja bym na cito ogarnęła fizjoterapeutę albo lekarza rehabilitacji oraz poradnie psychologiczno-pedagogiczna. Dziecko jest opóźnione i fizycznie, i społecznie (poznawczo).
Jeśli mieszkacie za granicą, szukać tam, nawet prywatnie. Albo umówić w Polsce obie te rzeczy dzień po dniu i przyjechać w odwiedziny do rodziny.
Raz, że dla Was to ciężkie, ale dwa, że dziecko jest opóźnione i będzie tylko gorzej. Bo zamiast nadrabiać, odstaje coraz bardziej. Im wcześniej, tym łatwiej takie rzeczy naprawić, skorygować. Im dłużej będziecie czekać, tym będzie znacznie gorzej, a pewnych rzeczy może już nie być możliwości naprawić tak naprawdę.
 
Bardzo mi przykro, że nie czerpiecie radości z rodzicielstwa. Co do nadmiernej płaczliwości to niestety nic sensownego nie podpowiem ale skoro ten płacz występuje to syn musi odczuwać jakiś dyskomfort np. napięcia w ciele które blokują jego rozwój motoryczny. Co do samej motoryki to mamy wiele wspólnego. Mój synek 9,5 miesiąca nie pełza, nie czworakuje, bardzo rzadko wchodzi w wysoki podpór, posadzony siedział i w zasadzie nie ruszał się, a jeżeli już sięgał po zabawkę to tylko do takiej, która stała bezpośrednio przed nim. Jeśli była obok lub kawałek dalej nie wykonywał żadnych ruchów w jej stronę i wymuszał podanie jej płaczem. Na brzuchu obraca się wokół własnej osi i pełza do tyłu. Kiedy zabawki nie są w jego zasięgu to zazwyczaj rezygnuje z dostania się do niej lub pełza do tyłu robiąc obroty tak długo aż do niej dotrze. Byliśmy na konsultacji u fizjo, która stwierdziła, że synek ma zwiększone napięcie w barkach (ale nie jakoś bardzo) i co ważniejsze taki uogólniony lęk przed wchodzeniem w wyższe pozycje i przenoszeniem ciężaru ciała na boki. Fizjo „zmuszała” go do wykonania jakiejś pracy i bardzo mocno się buntował. Przez większość trwania ćwiczeń płakał, bo musiał coś sam zrobić. Dostaliśmy wytyczne co do ćwiczeń i po 9 dniach od pierwszej konsultacji synek (przedwczoraj) sam usiadł z pozycji leżenia bokiem. Sięga do zabawek, które są troszkę od niego oddalone, nie tylko te postawione naprzeciwko niego, ale również po bokach (ćwiczyliśmy podpieranie na rączkach w pozycji siedzącej). Wystarczyło niewiele by osiągnąć dla Nas tak wiele tzn. przełamaliśmy go psychicznie żeby się ruszył. To co dostrzegam jeszcze podobnego to humor w trakcie zabawy. Mój synek też przestał lubić pozycję na brzuchu, bo zwyczajnie przestała być dla niego interesująca. Każde leżenie na brzuchu kończyło się marudzeniem, płaczem. Nie potrafił sam usiąść więc domagał się posadzenia płaczem. W pozycji siedzącej perspektywa była ciekawsza ale nie na tyle by pokonać lęk, co w dalszym stopniu generowało u niego frustrację. Niestety rozwoju mózgu się nie zatrzyma i czasami dziecku ciężko jest zaakceptować ograniczenia ruchowe stąd ta ciągła frustracja. U Nas po tych kilkunastu dniach codziennych ćwiczeń jest znacznie lepiej. Nadal walczymy o przemieszczanie się do przodu ale widzę światełko w tunelu. Tym długim wywodem chcę dać Ci nadzieję, że może Twój synek potrzebuje niewielkiego wsparcia by móc osiągać kolejne umiejętności. Może jest smutny, bo chce a nie potrafi. Może żłobek potęguje frustrację, bo widzi dzieci może bardziej mobilne a on jest jakby z boku. Piszesz, że nie mieszkasz w PL i masz utrudniony dostęp do fizjo może poszukaj jakiejś konsultacji online. Napięcia mięśniowego nie sprawdzi ale podpowie co do ćwiczeń. Na insta jest dziewczyna @e-fizjoteka prowadzi konsultacje online. Sama nie korzystałam z jej usług ale czasem podpatruję różne ćwiczenia z jej profilu. Może to jest jakiś punkt zaczepienia.
Trzymam za Was kciuki i z czasem na pewno będzie lepiej ❤️
Dziękuję bardzo za tak obszerny i pocieszający komentarz, jakbym czytała o swoim synku, kropka w kropkę, w następny poniedziałek mamy osteopate a we wtorek fizjoterapeutę, jesteśmy już pod jego okiem aczkolwiek tu w Belgii obchodzą się z dziećmi z za dużym dystansem według mnie
 
Poszedł do żłobka jak skończył 6 miesięcy a ja wróciłam do pracy ale po kilku tygodniach się zwolniłam bo zaczął chorować i ktoś musiał siedzieć z nim w domu a nie mieliśmy nikogo do pomocy, jak miałam wieczorne zmiany to wracałam do domu wcześniej bo tak płakał że partner nie dawał sobie rady więc się zwolniłam bo w pracy było źli że wróciłam po macierzyńskim i już biorę wolne na dziecko, ja teraz nie pracuje i nie wyobrażam sobie wrócić do pracy gdy co tydzień dziecko chore siedzi w domu tydzień później wraca do żłobka na tydzień i tak w kółko a pracy mimo wszystko mi brakuje bo siedzenie w domu jest przytłaczające. Napisałam że pełza jak się go mega zmotywuje a tak to leży i nie wykazuje inicjatywy do tego, sam z siebie nie chce tego robić, uwielbia siedzieć posadzony ale wiem że nie może do póki sam nie będzie umiał usiąść, niestety w żłobku go przyzwyczaili do tego co się odbija później w domu. Wysokiego podporu nie robi. Mój post to nie żaden fejk, nie osądzaj jak nie wierzysz to sie nie udzielaj
Jak mozna mowic o 10m dziecku, ze mu się nie chce? On jeszcze nie zna takiego stanu.
To wszystko, co opisujesz w drugiej połowie posta jest wynikiem Waszych zaniedbań.
Puścilaś go do żłobka, nie spodziewałaś się, że będzie chorował? Skoro w zlobku robią cos, czego nie powinni to go z niego zabierz.

A co do pierwszej polowy, to z moim synem miałam podobnie. Nie znam na to lekarstwa. Przeszlo jakoś kolo 13-15m. I teraz jest fajnie przez większość czasu
 
reklama
Ja bym na cito ogarnęła fizjoterapeutę albo lekarza rehabilitacji oraz poradnie psychologiczno-pedagogiczna. Dziecko jest opóźnione i fizycznie, i społecznie (poznawczo).
Jeśli mieszkacie za granicą, szukać tam, nawet prywatnie. Albo umówić w Polsce obie te rzeczy dzień po dniu i przyjechać w odwiedziny do rodziny.
Raz, że dla Was to ciężkie, ale dwa, że dziecko jest opóźnione i będzie tylko gorzej. Bo zamiast nadrabiać, odstaje coraz bardziej. Im wcześniej, tym łatwiej takie rzeczy naprawić, skorygować. Im dłużej będziecie czekać, tym będzie znacznie gorzej, a pewnych rzeczy może już nie być możliwości naprawić tak naprawdę.
A dlaczego społecznie opóźnione ?
 
Do góry