reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Zmęczona macierzyństwem

reklama
@DropKick i do poczytania Link do: ROLA OFIARY – jak odzyskać siebie samego? | Psychology of Life - gabinet psychoterapii online
Fajnie by było jak byś poczytała, może to coś co chociaż trochę rozjaśni Ci w głowie.
Jak byś chciała popisać to dawaj.
 
Byle co a on juz lata, krzyczy itp. Wczoraj caly dzien nie widzial dziecka, przyszedl i maly zamarudzil (nie umie sie zajac sam sobą, potrzebuje zeby ktos chociaz usiadl z nim na podłodze) i juz mocno krzyczal, dziecko plakalo :( całą noc bujalam małego bo sie krecil. Dzis to nawet oczu otworzyc nie moglam, na maxa spuchnięta. Szkoda mi dziecka, dlatego wole nawet nie angaziwac jego ojca.
Pomyśl w tym, jak dzieco sie czuje.. Porozmawiaj z mężem, myślę,że powinien skorzystać z pomocy psychologicznej, jeśli nie radzi sobie z emocjami. Twoje dziecko patrzy, obserwuje i się tego uczy..;(
Każdy z nas ma negatywne emocje.. Ale trzeba je powstrzymać przy dziecku..
 
A tam, szkoda słów. Dziecko niby na pierwszym miejscu, a żyje i wychowuje się w napiętej atmosferze, u niektórych nawet w przemocy psychicznej. Ja wg pewnych użytkowniczek jestem perfidną, wygodną, złośliwą egoistką, ale moje dzieci mają oboje rodziców, którzy tak samo uczestniczą w ich życiu, nawet jak jest spięcie to nie trwa dłużej niż kilka godzin, rozmawiamy wszyscy ze wszystkimi, szanujemy siebie nawzajem i staramy się być dobrymi rodzicami. Nikt nie jest idealny, nie ma idealnych rodziców i dzieci, ale być w feudalnym związku i dawać taki przykład dzieciom, które się niby kocha i niby chce dla nich jak najlepiej to śmiech na sali. I najgorzej jak ktoś w oczy prawdę powie, to od razu s.ka bez empatii jadem plująca.
 
Byle co a on juz lata, krzyczy itp. Wczoraj caly dzien nie widzial dziecka, przyszedl i maly zamarudzil (nie umie sie zajac sam sobą, potrzebuje zeby ktos chociaz usiadl z nim na podłodze) i juz mocno krzyczal, dziecko plakalo :( całą noc bujalam małego bo sie krecil. Dzis to nawet oczu otworzyc nie moglam, na maxa spuchnięta. Szkoda mi dziecka, dlatego wole nawet nie angaziwac jego ojca.
nie obraź się ale po co dziecku taki ojciec który nie potrafi się nim zająć i swoje emocje na nim rozładowuje? Czytałam trochę niektórych twoich postów i wygląda dla mnie, oczywiście osoby z boku która nie zna wszystkich szczegółów, jakbyś za wszelką cenę chciała dla dziecka pełnej rodziny. Na to że jest kiepsko starasz się przymykać oko kosztem swoim i dziecka.
 
nie obraź się ale po co dziecku taki ojciec który nie potrafi się nim zająć i swoje emocje na nim rozładowuje? Czytałam trochę niektórych twoich postów i wygląda dla mnie, oczywiście osoby z boku która nie zna wszystkich szczegółów, jakbyś za wszelką cenę chciała dla dziecka pełnej rodziny. Na to że jest kiepsko starasz się przymykać oko kosztem swoim i dziecka.
Ja sobie zawsze wyobrażam co czuje taki maluch.

Mamusiu dlaczego tata na mnie krzyczy? Czemu tak brzydko do siebie mówicie? Czemu się nie przytulacie? Tatusiu przytul mnie, bo mama już jest zmęczona, cały dzień ze mną była, a ja się za tobą stęskniłam/em. Brzuszek mnie boli, ale nie wiem czemu. Mam wrażenie, że stanie się coś złego i to moja wina.

Kurde, kiedyś widziałam taką norweską reklamę społeczną, właśnie przeciw przemocy domowej, mniej więcej podobna była narracja głosikiem dziecka. Robiło ciężkie wrażenie... Ale do niektórych pewnie i to nie dotrze.
 
to dobrze, że mąż pomaga w domowych obowiązkach. Tylko wtedy wciąż jest bez dzieci. A może tak się zamienicie. Ty porobisz, a on posiedzi z dziećmi. Rozumiem współpracę, ale z obu stron.
Dokładnie, niech on pojedzie z dziećmi do dziadków a Ty ogarnij dom. Oczywiście to też obowiązki ale jednak w ciszy i spokoju. Ja się z mężem zmieniam. Czasem on zabiera dzieci na parę godzin np na basen i kolacje na mieście a ja wtedy sprzątam ale i dla siebie znajdę trochę czasu, innym razem to ja ich zabieram a on w tym czasie np gotuje na cały tydzień ale w tym czasie obejrzy też swoje zaległe seriale. Nie wyobrażam sobie inaczej. Mam dużo starsze dzieci ale zawszę funkcjonowało to u nas w ten sposób. To jest masakra żeby być non stop z dziećmi, żadna głowa tego nie wytrzyma.
 
Weekendy na studia. Jak ma zajęcia 8-18 to nie da rady wtedy się dziećmi zajmować. Tylko ja te jego studia cały czas traktowałam jako kolejny obowiązek. Ale on to robi tylko dla siebie, więc chyba powinnam przestać.
Oczywiście, że to jest jakiś obowiązek i pewnie nie mały ale jedzie na zajęcia i ma ciszę i spokój... Może być zmęczony po powrocie z zajęć ale to go nie zwalnia z zajęcia się dziećmi... Zrób coś z tym bo to będzie narastać. Dasz komuś palec a zaraz sięgnie po całą rękę... Jeszcze jest nadzieja, żeby coś z tym zrobić.
 
Byle co a on juz lata, krzyczy itp. Wczoraj caly dzien nie widzial dziecka, przyszedl i maly zamarudzil (nie umie sie zajac sam sobą, potrzebuje zeby ktos chociaz usiadl z nim na podłodze) i juz mocno krzyczal, dziecko plakalo :( całą noc bujalam małego bo sie krecil. Dzis to nawet oczu otworzyc nie moglam, na maxa spuchnięta. Szkoda mi dziecka, dlatego wole nawet nie angaziwac jego ojca.
Przepraszam za post pod postem. Kochana to nie są warunki do budowania normalnej rodziny. Dziecko może być rzeczywiście nerwowe przez taką atmosferę. Postaw mu się w końcu, nic nie tracisz.
 
reklama
Dokładnie, niech on pojedzie z dziećmi do dziadków a Ty ogarnij dom. Oczywiście to też obowiązki ale jednak w ciszy i spokoju. Ja się z mężem zmieniam. Czasem on zabiera dzieci na parę godzin np na basen i kolacje na mieście a ja wtedy sprzątam ale i dla siebie znajdę trochę czasu, innym razem to ja ich zabieram a on w tym czasie np gotuje na cały tydzień ale w tym czasie obejrzy też swoje zaległe seriale. Nie wyobrażam sobie inaczej. Mam dużo starsze dzieci ale zawszę funkcjonowało to u nas w ten sposób. To jest masakra żeby być non stop z dziećmi, żadna głowa tego nie wytrzyma.
Do dziadków na razie mąż nie zabierze, skoro karmię młodsze. Przed wyjazdem musi zjeść mleko, bo inaczej godzinę w samochodzie płacz. Odstawienie planuję przed latem. Mąż mógłby wziąć dzieci na spacer, do sąsiadów czy na salę zabaw. Ale właśnie zawsze coś wymyśli, że idziemy razem albo wcale. I tak wychodzi, że ja ciągle z dziećmi. Czasem z jednym, czasem z dwójką, czasem z całą rodziną. I to chyba mnie tak dobiło... Ale jak w poniedziałek on nie chciał wyjść, to ja wyszłam na spacer. Dzisiaj wyszliśmy razem i jak zwykle on wracał, gdy mlodsze zasnęło w wózku, tak dzisiaj wróciłam ja. Niby pół godziny, ale dla mnie to dużo. I jakoś mi się dużo przyjemniej czytało i tuliło dzieci do spania.
Jeszcze jest nadzieja, żeby coś z tym zrobić.
Patrząc na reakcję męża to nadzieję mam bardzo dużą. Żebym tylko ja się nie zapomniała znowu, bo przecież wszystkie sąsiadki zachwycone, jak mąż wyjdzie z nami. One mają wnuki w moim wieku, więc i podejście inne. A że najczęściej właśnie je spotykam jak wychodzę na spacer, to sama zaczynam przejmować takie myślenie.
 
Do góry