Witajcie dziewczyny-zdrowka dla wszystkich chorujacych!
Ja dzis mialam ciezka noc,jeszcze takiej nie mialam chyba od porodu...(chociaz niektore z Was maja ciezsze na co dzien-chyle czola!)
Maja na dobre moszla spac dopiero po 3.00 nad ranem i na szczescie spala do 8.20-uffff....Bo od 22.00 do tej 3.00 budzila sie niezliczona ilosc razy,co 15-40 minut z wielkim placzem.Raz pomoglo nakarmienie,a tak tylko zimny smoczek,najlepiej posmarowany zelem na zabkowanie-niemal od razu zasypiala.No i za kazdym razem wydawalo mi sie,ze to juz gleboki sen,ale nie....A ze ja mam od jakiegos czasu problemy z zasypianiem,wiec nawet nie moglam zasnac,a juz byl kolejny krzyk...Mysle,ze to przez zabki,ktorych jak na zlosc jeszcze nie ma-no i o 2.00 dalam jej paracetamol w czopku.Tylko po ok.10 minutach puscila wielkiego baka,wiec nie wiem czy go przy okazji nie wypchnela-myslicie,ze zdazyl sie wchlonac?
No,ale mimo wszystko jeszcze raz sie obudzila,a potem juz na szczescie ladnie spala.....
Od kilku dni ma w ogole wysypke-myslalam,ze to od kaszki,bo dalam jej w sobote 125ml,ale teraz juz sama nie wiem.Bo najpierw bylo na policzkach,a 2 dni temu przeszlo na klatke piersiowa i nie schodzi,mimo braku kaszki.
No nic,dzis jedziemy na 15.00 na szczepienie,to zapytam lekarki.