Najpierw się przywitam. Cześć.
Popierwsze spałam od 19 ( nawet nie wiem kiedy zasnęłam jak się w swojego wtuliłam ) do 8 !!!!!!! rano. Pierwszy sraz na Brzydule zaspałam.

. Organizm nie przyzwyczajony dotego, że jest wypoczęty, więc jakas rozbita.

Ale to nic.
Mała rowaliła sobie łuk brwiowy. Anabuba poratowała mnie radami co robić, ale ta się tak wierciła, darła, kopała, że musiałam po swojego dzwonić. Przyleciał na skrzydłach i jak dokładnie to obczyściłam okazało się, że do szpitala, bo krwawi na gęsto i troszke szerokie się zrobiło. Noi w takim paskudnym miejscu, że przy robieniu min, czy nawet śmianiu się rozłazi. W szpitalu piguły zjeba... na czym świat stoi. ***** jak sie nie umie delikatmoe z takim małym dzieckiem zjąć, to niech idzie igły układać. No *****. Na lekarza dobre pół h czekaliśmy, ale ten chociaż delikatmy i taki życiowy. Założył 3 szwy. W 3 ja tzryamaliśmy i był duży problem, ale ładnie ją zszył. Znieczulenia tyle dostała, że że przy szyciu to wrzask ze strachu nie z bólu, ale serce i tak się kraje a trzęsę się do tej pory. Jak tylko wróciliśmy mała dostała butlę i poszła spać. Noi śpi. Musze ją obserwować, czy zachowuje się jak trzeba.
Chyba zaparze sobie melise, bo paluchy po klawiaturze tak mi latają, że same literówki będą.