reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Wątek szpitalno - porodowy !!

Z tego co wyczytałam na stronach rodzić po ludzku to nacinanie jest potrzebne w niewielu procentach porodów . Jak peknięcie by było małe takie na kilka szwów to podobno czasem lepiej jak się lekko peknie bo skóra sama wie jak peknąc a nie jest to wykonywane sztucznie .
Dwa jakoś wsród moich kolezanek te co miały dobre położne wynajete to nawet rodzac duże dzieci nie miały nacięcia .. czyli jaki wniosek - MOZNA bez .. laske mam taka z pracy małe to 160 w kapeluszu chude jak patyk a dzieć 4300 i 60 cm miała założony jeden szew bo właśnie lekko pękła .

dokładnie tak :-)
dlatego właśnie chce rodzić w Wołominie bo mają opinie Rodzić po ludzku... i pilnują tego, aby niepotrzebnie nie nacinać...
 
reklama
Owszem- w większości przypadków rutynowe nacięcie jest zupełnie zbędne... tylko prolem z tym niewielkim % gdzie nacięcie może pomóc (położna widzi, gdzie skóra będzie pękać i w którą stronę) a koieta bojąc się rutynowości protestuje, bo niby skąd ma się brać zaufanie do personelu... Przykre to, bo mamy XXI wiek a babki traktowane są jak w XIX albo i gorzej... poza tym nie ma pokoleniowej kultury okołoporodowej, bo porodami zajęli się faceci, a w większości kultur pierwotnie była to domena kobiet, które pomagały sobie nawzajem... No ale to temat rzeka :-D
 
Jak rodziłam lekarz wydaje mi się, że nie zrobił tego rutynowo, bo dopiero po dwóch próbach parcia, stwierdził, że trzeba. Mam nadzieje, że tym razem też trafie na takiego lekarza i że po ocenie sytuacji mnie nie natnie. W sumie sama nie wiem co lepsze czy nacięcie czy pęknięcie.
Chciałabym, żeby po prostu "gładko poszło", dużo sobie po tych masażach obiecuję, nie ukrywam.
 
Jak rodziłam lekarz wydaje mi się, że nie zrobił tego rutynowo, bo dopiero po dwóch próbach parcia, stwierdził, że trzeba. Mam nadzieje, że tym razem też trafie na takiego lekarza i że po ocenie sytuacji mnie nie natnie. W sumie sama nie wiem co lepsze czy nacięcie czy pęknięcie.
Chciałabym, żeby po prostu "gładko poszło", dużo sobie po tych masażach obiecuję, nie ukrywam.

U nas też rutyna z tym nacięciem.
Jak coś wspomniałam, że chciałabym spróbować najpierw bez, to na mnie położne naskoczyły,
że chcę sobie i dziecku krzywdę zrobić. A niby skąd miały wiedzieć, że się nie da.
Oprócz nacięcia i tak pękłam do tyłu.
(myślę, że to dlatego, że chciały, żebym jak najszybciej małą wypchnęła -
czemu? też nie wiem, bo z nią było ok. )
Ale to pęknięcie zagoiło się o wiele szybciej niż nacięcie, które rwie do dziś.

Niestety, przy drugim dziecku też u nas nacinają :no:
 
U mnie 4100 cora 5 lat temu... Gdy juz parte sie zaczely polozne zebraly sie nade mna i oczywiscie CIĄC! Jednak lekarz sie nie zgodził:) Pamietam ze zmierzyly go takim wzrokiem ze hej... A skonczylo sie na jednym szwie, gdyz cos tam sie naderwalo... Da sie? da...
 
Widzę, że piszecie o akcji Rodzić po ludzku... Ja po moim porodzie czuję się, jakbym rodziła w latach 60. lub 70. Mimo iż rodziłam w najbardziej wyspecjalizowanym szpitalu w całym regionie, o III stopniu referencyjności...

Fakt - u mnie poród nie był planowany, cesarka była po to żeby uratować dziecko i odbyła się nagle (przez to nie miałam nawet lewatywy zrobionej - a którą bardzo chciałam - bo nie było na to czasu).

Widok, jaki miałam przed oczami tuż przed tym jak postawili mi parawan na brzuchu zapamietam do końca życia. Przy moim porodzie było około 15 osób i ten widok to właśnie kilkanaście ubranych w niebieskie i białe kitle osób. Rodziłam w szpitalu uniwersyteckim i na sali oprócz lekarzy, było też kilkoro studentów...

Teraz śmieję się, że jak ich było tylu to przynajmniej może nic mi w środku nie zaszyli bo tylu świadków było :-D Z resztą ostatnia rzecz jaką zapamietałam zanim wywieźli mnie z sali operacyjnej to instrumentariuszka licząca na głos narzędzia i krzycząca do lekarza operującego, że liczba się zgadza :-D:-D uffffff;-)

Mimo tego powiem Wam, że nie mam jakiejś traumy po porodzie - pamietam najlepiej pierwszy krzyk mojego słoneczka i jej wielkie ciemne przestraszone oczki jak mi ją dali do pocałowania :-):-):-)
 
U mnie 4100 cora 5 lat temu... Gdy juz parte sie zaczely polozne zebraly sie nade mna i oczywiscie CIĄC! Jednak lekarz sie nie zgodził:) Pamietam ze zmierzyly go takim wzrokiem ze hej... A skonczylo sie na jednym szwie, gdyz cos tam sie naderwalo... Da sie? da...

Oczywiście że się da! Wszystko zależy od położnej.Ja swoje pierwsze dziecko rodziłam z nacięciem,fakt że zszywanie nie bolało bo byłam w narkozie ale potem koszmar bardzo długo się goiło chyba ze 2 miesiące.
Przy drugim porodzie po 9-ciu latach nie byłam nacięta mimo że córka ważyła 3900 i maiała zaledwie 54 cm czyli króciutka i grubiutka.Już na samym wstępie po wejściu na salę porodową poprosiłam położną o oszczędzenie krocza a ta o dziwo bardzo miło odpowiedziała że postara się i rzeczywiście dotrzymała słowa za to bardzo jej dziękuję.A ha...i to wszystko za darmo.poród wspomionam bardzo miło.
Dodam jeszcze że 8 m temu moja szwagierka rodziła ale w innym szpitalu, drugiego synka z wagą 2200 i ją nacieli...także wszystko zależy od położnej.
 
annaojkce - z tego co czytałam to zwykle parcie bez nacięcia trwa dłużej i cięzej dziecko wypchnąć ale chyba lepiej się pomeczyć chwilke dłużej i nie być naciętym .
No ale ja sie nie wypowiadam bo co ja tam mogę wiedzieć he he ..
ale powiem wam że jak chodziłam w ciąży z Szymkiem to bardziej się bałam tego nacinania niż porodu .
Tym bardziej że ja mam tendencje do bliznowców i nie chciałabym mieć bliznowca miedzy nogami :)
 
Ja tez sie obawiam tego nacinania, choc za pierwszym razem mnie ominelo, nie oznacza to wcale ze tym razem tez tak bedzie... ehhh
 
reklama
annaojkce - z tego co czytałam to zwykle parcie bez nacięcia trwa dłużej i cięzej dziecko wypchnąć ale chyba lepiej się pomeczyć chwilke dłużej i nie być naciętym .
No ale ja sie nie wypowiadam bo co ja tam mogę wiedzieć he he ..
ale powiem wam że jak chodziłam w ciąży z Szymkiem to bardziej się bałam tego nacinania niż porodu .
Tym bardziej że ja mam tendencje do bliznowców i nie chciałabym mieć bliznowca miedzy nogami :)

u nas w szkole rodzenia w szpitalu w ktorym bede rodzila tez mowila polozna ze porod bez naciecia dluzej trwa i wymaga "zgrania" sie rodzacej z polozna a poza tym jest troche "trudniejszy". Ale uwazam ze napewno warto sprobowac z reszta mowila tez ze jak po kilku parciach widza ze nic z tego to wtedy dopiero jak cos to nacinaja. Mam nadzieje ze bede potrafila sie na tyle skupic i wsuchac w polozna zeby mnie to ominelo.
 
Do góry