Nie wiem czy dam radę - piszecie szybciej niż ja czytam! Jestem w połowie wczoraj i zaraz pewnie Młoda się obudzi, więc szybko wtrącę swoje 3 grosze i albo poczytam dalej albo pójdziemy na spacerek ;-) Pogoda piękna, więc aż się chce iść :-)
Co do glutenu - w Szwecji jest od 6 miesiąca, ale niektóre kaszki są już od 5, więc chyba można już. To samo z mięsem - są słoiczki od 5-6 miesiąca z kurczaczkiem i z eskalopkami ;-) Za to od 8 widziałam ostatnio lazanię i spaghetti - prawie kupiłam, żeby spróbować jak to może smakować w formie słoiczka
Afera Georginy - w sumie mi to wszystko jedno. Nie czuję się oszukana, bo ani mi nie skłamała ani żadnej krzywdy nie zrobiła. Owszem, tak mogą się czuć dziewczyny, które oszukiwała. Pewnie nie jedna z nas kiedyś też kogoś jakoś oszukała, na pewno nie jesteśmy bez winy. Natomiast reakcja na Waszą ciekawość jest dość "interesująca". Podejrzewam, że gdyby nie to to całość by przyschła i zniknęła w natłoku wiadomości. Tak czy inaczej dowodzi to tylko tego, że zamknięcie grupy nie uchroni nas przed niczym, jak również skoro nie znamy się osobiście i nie wiemy jak naprawdę wygląda sytuacja to słusznym wydaje mi się stosowanie "ograniczonego zaufania" do wszystkiego co się mówi/pisze. Tylko, że wtedy cała wytworzona bliskość traci sens. Ot i tyle. Osobiście nie potępiam i nie podziwiam dziewczyny za to, co zrobiła. Wiem co to znaczy lekko świrować, bo nie można zajść (po 2 latach prób też zaczynałam mieć już schizy, ale bardziej na punkcie własnego i Marcina zdrowia niż wymyślania sobie osobowości). Mam nadzieję, że Martynka naprawdę istnieje, bo inaczej szkoda by mi było, że wysłałam jej ciuszki a mogłam komuś innemu, kto naprawdę ma dziecko i komu by się one przydały.
Z dalszych rzeczy - BoboMigi. Tu są specjalne kursy szkoleniowe dla Rodziców i Dzieci od 6-go miesiąca życia i zamierzamy się na taki wybrać Po swoim bratanku wiem, że potrzeba naprawdę dużo czasu, pracy i systematyczności przy tym, bo inaczej nic z tego nie wychodzi poza problemami. Bratu się ponoć nie chciało tak do końca z tym działać i tylko bratowa uczyła Jasia migania. Teraz (w lipcu będzie 2 lata) młody trochę mówi, ale mógłby więcej, trochę pokazuje, ale nie stosuje tych znaków co go uczyli tylko jakieś swoje. Z migania zapamiętał spać, jeść i kilka innych, ale to jest dosłownie kilka znaków. Przynajmniej tak twierdzi moja Mama, która robi tam od czasu do czasu za nianię, bo ja Jasia widuję raz na parę miesięcy niestety :-( i umyka mi sporo z tego co on potrafi :-( Ale sami zamierzamy się wybrać na jurs i uczyć Misię migania.
Planujemy też w końcu zapisać się na basen, bo czas ucieka i po kolei nam się kursy pozaczynały i trzeba będzie czekać aż się zaczną następne ;-) Z innych kursów w planach to prawidłowe żywienie dzieci - dla rodziców otyłych lub zagrożonych, których dziecko nie przekroczyło 1 rż - łapiemy się idealnie :-( No i za jakiś czas jeszcze czytanie przyjdzie - już zauważyłam, że Misia jest szalenie zainteresowana wszystkimi napisami - od razu łapka do literek i "czyta" ;-)
A co do poznania się przez net - ja z Marcinem jesteśmy "netowi" - przez grupę dyskusyjną (pewnie nawet nie wiecie co to jest/było ;-)). I tak od ponad 6 lat razem, a znamy się już chyba z 10. Z poprzednim też byliśmy "netowi" i to dość pioniersko, bo wtedy to mało kto wiedział co to internet jeszcze ;-) To było ponad 11 lat temu! Raaaanyyyy...
Najlepsze życzenia dla Piotrusia, Wojtusia i Julii na 5-miesiączków i dla Adasia na 4!
Tak rzuciłam okiem na listę Mamuś i widzę, że więcej było chłopców niż dziewczynek. I tyle par się potworzyło... a Misiulka sama będzie musiała sobie chłopa znaleźć ;-)
No i tyle chyba na szybko z tego do wczoraj. Teraz kolejnych kilka stron (z 80 które mi zostały! poszalałyście!) i pewnie butla i spacer ;-)