Witam Was sobotnio!
Wybaczcie,ze dopiero dzis pisze,ale wczesniej nie mialam sily. Jak wiecie od kahaaa, w srode dostalam krwawienia (w pracy!!!). Poszlam siusiu, byla 8.30 i przezylam szok.Najpierw byla tylko krew, potem jakis przezroczysty plyn, a potem bol brzucha. No i panika,bo to dopiero 35 tydzien. Szybko zadzwonilam do szpitala, kazali przyjechac, maz byl u mnie w pracy w przeciagu 20 minut. W szpitalu zajeli sie mna bardzo dobrze - pobrali krew, zbadali, podlaczyli do KTG. Okazalo sie, ze nie ma jednak rozwarcia i skurczy tez nie i ze krew byla z .. no wlasnie tego nie wiedzieli (!!!). Tylko powiedzielei, ze to sie zdarza i ze najczesciej przyczyna jest nieznana...Brzuch caly czas bolal, zwlaszcza jak siadalam albo wstawalam. Zostawili mnie w szpitalu na 24 godziny w ramach obserwacji. W czwartek popoludniu wrocilam do domu, juz nie krwawilam i bol brzucha przeszedl. Wczoraj przelezalam caly dzien, bojac sie ruszyc. Z pracy zrezygnowalam, tzn zadzwonilam do kadr i poprosilam o przesuniecie macierzynskiego o tydzien do przodu. Nikt mi oczywiscie nie robil zadnych problemow. Zatem od wczoraj oficjalnie jestem juz na urlopie.No i teraz bede z Wami czesciej:-) Mam zamiar odpoczywac ile sie da. Srodowy incydent bardzo mnie wystraszyl.
Frogg - trzymam kciuki!!!Slyszalam,ze krzyzowe sa masakryczne, ale na pewno dasz rade!
Teraz zmykam, poczytam Was jutro. Pozdrawiam cieplo!!!