Wpadam na główny na chwilkę.Uśpiłam małego,godzinę walczył ze snem,do łóżeczka,z łóżeczka,na rączki,na kocyk,herbatka,niunianie,do łóżeczka,na rączki...aż w końcu padł na rękach.Głowa mnie tak boli,że muszę wziąść tabletkę,a rzadko po nie sięgam:-(Jakoś mi źle ogólnie...smutno....samotno,jakąś mam fazę dziś na "Nikt mnie nie kocha,nie całuje ..."itp...ble ble ble

Nie słuchajcie mnie hehe;-)
A z małym na wizycie poszło bardzo szybko.Mieliśmy na 13.00,a 13.20 już byliśmy w domu.W gabinecie byliśmy z 5 minut.Ponieważ byliśmy z pleśniawkami,to nie musiałam małego rozbierać do pieluszki,bo wszystko ok oprócz buźki.Zawsze przed wizytą ważą i mierzą ale lekarka dała nam wybór,bo po co dziecko rozbierać itp,no i nie chcieliśmy.W sumie to zaraz w marcu ostatnie szczepienie nasz czeka i wtedy się zważymy.A co do pleśniawek to znowu kazała smarować Nystatyną w zawiesinie i podawać priobiotyk.Mają zejść w ciągu tygodnia max.Noo zobaczymy.
Nie no idę po tą tabletkę i kawkę sobie strzelę bo wymiękam z tym bólem głowy.