Ja Hołownię znam właściwie tylko z książek, bo tv nie mamy. Ale mogę z czystym sumieniem polecić wszystkie.
Aha, i znam go też za pośrednictwem Szwagierki. Prowadziła kiedyś portal kulturalny i była na jakiejś konferencji czy czymś takim. Tam był też Hołownia. Zaczepiła go i dała mu namiar na portal, żeby wszedł, poczytał. Była pewna, że kurtuazyjnie przyjmie wizytówkę i na tym się skończy, a on tydzień później zadzwonił, powiedział, że wszedł, oglądał, powiedział, jakie były jego pierwsze wrażenia i poprosił o polecenie czegoś najciekawszego do poczytania

Kolega, którego artykuły wtedy Szwagierka poleciła, w sierpniu będzie w religia.tv na praktykach (choć oni podobno z reguły praktyk nie prowadzą). To jest zresztą chrzestny Franka - więc będziemy mieć znajomości
***
A co do spania to ludzie czasem mocno przesadzają ze spaniem dzieci. Ja pamiętam, że jak Franek miał 6 tygodni i byliśmy na szczepieniu, lekarka pytała, jak często je, a ja odpowiedziałam, że jak śpi, to co 3 godziny, a jak nie śpi, to co 2. Wniosek - już wtedy Franek miał 2-godzinne okresy czuwania w ciągu dnia!
Z kolei mojego Brata córeczka ma ok. 3,5 miesiąca i jeśli nie zaśnie od razu po jedzeniu, to noszą ją non stop, żeby zasnęła. I dziwią się, że ona wtedy cały czas ryczy. Jak dziewczyna by sobie chciała kości rozprostować! Franek jak miał 3,5 miesiąca to zaliczył pierwszy obrót na bok, sięgał do lusterka wiszącego u góry maty i robił pierwsze demolki w pokoju, wywalając matę na siebie i chowając się pod pieluszki tetrowe.
A najśmieszniejsze, że to ich drugie dziecko... Pierwsze wyrasta na strasznie skryte, bojące się wszystkiego i nieśmiałe - przez co cały czas lekko przygarbione i smutne... Ostatnio udało mi się pierwszy raz doprowadzić ich pierwszą córkę (moją chrześnicę zresztą) do spontanicznego śmiechu. Ma już prawie 3 lata, a ja nigdy nie słyszałam jej śmiejącej się spontanicznie. A wystarczyło pobawić się z nią w pociąg, który się wykoleja na każdym zakręcie albo pokręcić ją za ręce w kółko. Oczywiście zaraz przylecieli jej rodzice, mówiąc, żeby nie szalała...
Ech... Dobra, kończę, bo to temat rzeka. Ciężko patrzeć na coś takiego, jak się ma zupełnie inne podejście do wychowania, ale nic im nie mówię, bo nie chcę się wtrącać.
Idę, bo jeszcze pół książki na mnie czeka

A już się poryczałam ze 3 razy (a ja raczej z tych twardych, co nie płaczą na filmach

).