hej
ja dzis caly dzien zajety mialam, rano zakupki, pozniej pranko w pralce i reczne, pozniej przegladanie dokumentow - szukalam jednej faktury..ale nestety nie mam i musze dzwonic o duplikat, pozniej obiadek i wycieczka nad morze, pomoczylam nozki ale nie odwazylam sie wykapac z tymi glonami wrrr
jak przyjechalam do domku gadalam z mama przez tel i sie po nim poplakalam, bo okazalo sie ze jestem ok.450zł do tylu przez jej niedopatrzenie... troszke musialo minac zanim ochlonelam, ale juz jest lepiej, szkoda, ale kaska przeciez nie jest najwazniejsza...
na poprawe humoru dowiedzialam sie dzis ze jedak kierownik mojego meza jakos zrozumial i powiedzial ze maz bedzie mogl wziac urlop od dnia jak zaczne rodzic wiec nie musi skladac wniosku tak jak wczesniej mu "kazal"
kurcze widze co chwile ktoras sie rozpakowuje....
ja juz tez bym chciala...
zazynam normalnie wszystko robic..sprzatac, spacerowac i w weekend moze wdrapie sie na kawke do kumpeli - 4 pietro...i... bede blagac meza o seksik...