Jak tak Was czytam to się autentycznie zaczynam zastanawiać o co może chodzić. Bo ja jestem raczej egoistyczna i leniwa i bardzo nerwowa i jeszcze dodam, że nie jestem jakąś "fanką" małych dzieci. Nie wiem czy to rozumiecie, ale nie jestem z tych co to na ulicy śmieją się do dzieci i lubią je i w ogóle. Ale jakoś własne dziecko to dla mnie takie przyjemne poświęcenie. Takie bez którego życie nie miałoby sensu. Takie dla którego wiem po co wstaję rano. Takie dla którego nawet jak jestem mega zła na męża to jestem mu wdzięczna za dziecko. I jeszcze czym Pudzianek większy tym bardziej marzę, żeby przeżywać to wszystko jeszcze raz i jeszcze.
Nie wiem czy mnie rozumiecie

I tak się zastanawiam skąd się to u mnie bierze.
Dawidowe ale to nie o to chodzi. Ech, tak czułam, że nie umiem się dobrze wysłowić. Ja długo w ogóle nie chciałam dziecka. Zresztą mama mi zawsze powtarzała, że z moim charakterem, usposobieniem i notorycznym lenistwem i bałaganiarstwem i nieułożeniem może lepiej, żebym dziecka nie miała.
OK to ja idę spać. Pierwszy raz oprócz moich traumatycznych wspomnień porodowych zwierzyłam się z czegoś co naprawdę jest dla mnie ważne i jest takie "moje". Niestety nie zostałam zrozumiana. Nie mam do nikogo o to pretensji. Po pierwsze ja nie do końca może zrozumiale się wyraziłam, po drugie żadna z Was nie musi podzielać tego co ja czuję i ja to szanuję. Po prostu dzisiaj jakoś bardzo potrzebowałam, żeby ktoś myślał jak ja. Trudno. Idę spać. Wrócę jak mi przejdzie
aż musiałam sie wrócić do twoich postów

ad.1 postu rozumiem cię praktycznie w 100% bo mam identycznie
ALE: jak pomyślę że znowu miałabym przeżywać te pierwsze miesiące życia takiego malucha, kiedy biedny płacze a ja nie mam pojęcia jak mogę mu pomóc - to robi się gorąco, słabo i nie wiem co jeszcze...
nienawidzę bezsilności a tak właśnie się wtedy czułam...tu nie chodzi o niechęć do poświęcenia ogólnie, ale właśnie o takie "pierdoły" (może dla kogoś bo nie dla mnie!). nieprzespane noce, same wiecie, przeżyłam - myślę że dałabym radę ponownie, pieluchy mnie nie wzruszają, pawiki też itp itd
widzisz natuś, naprawdę inaczej (wg mnie) jest kiedy masz dziecię, które tak jakby "wpasowuje się" w ciebie! ja kocham spać - Inka hmmm zależy jak leży, pobudek nocnych miałam niemało;-)ty z tym problemu raczej nie masz. lubię mieć chwile dla siebie - Inkę szlag trafia jak matka zajmuje się czymś innym niż NIĄ I TYLKO NIĄ

ty masz małego "samodzielnika"

itp itd. przykłady można mnożyć:-)
myślę że gdyby Ineczka była jak Piotruś to po odczekaniu "bezpiecznego okresu po cc" robiłabym drugie

NIEZWAŻAJĄC na to co przeżyłam
ad.2 spytaj mojej mamy, a usłyszysz że i ona o mnie i jej mama(a moja babcia) tak o niej mówiła

i spytaj mojego M ale ja też pytałam czy chajtnie się ze mną mimo że dzieci nie chcę
cdn