Dziewczyny, jestem w 10tc. Od samego początku wszystko było dobrze, ale też od samego początku biorę Duphaston (x1 dziennie), zapobiegawczo, ze względu na wiek (40 lat, pierwsza ciąża). Od tygodnia Duphaston 2 x dziennie, bo pojawiło się brązowe plamienie (tylko raz). Dzisiaj o 3 nad ranem obudziło mnie delikatne krwawienie (konsystencja moczu, kolor różowawy, jakby woda zmieszana z krwią). Nie było przy tym żadnych skurczów ani bólu. Przeraziłam się i zadzwoniłam po ambulans. Zawieziono mnie do szpitala. W szpitalu zrobiono USG i nie stwierdzono śladów krwi. Dziecko rośnie prawidłowo i serduszko bije prawidłowo. Doktor też stwierdziła, że jest dobrze umiejscowione i nie ma powodu do niepokoju. Doktor powiedziała, że mam odpoczywać i pojawić się na kolejnej wizycie (18 stycznia). Zostałam odesłana do domu. Do dzisiejszego południa wszystko było dobrze, czysto. 2 godziny temu poszłam do łazienki, a że mam lekkie zaparcia, muszę włożyć trochę wysiłku. Po podtarciu się zauważyłam na papierze brązowe plamienie z delikatnymi skrzepami
Mam zdjęcie, ale nie wiem, czy mogę tu zamieścić. Przeraziłam się
Nie odczuwam żadnego bólu, żadnych skurczy, ale bardzo mnie to niepokoi. Nic ze mnie nie leci, jest czysto, tylko podczas załatwiania się pojawiło się to brunatne plamienie ze skrzepami. Czy któraś z Was tak miała?
Proszę, poradźcie co robić. O 4 rano jeszcze wszystko z dzieckiem było dobrze a doktor powiedziała, żeby się niczym nie martwić. Nie wiem co robić, czy jechać do szpitala czy odpoczywać i czekać na rozwój sytuacji...
Dodam, że mieszkam za granicą i mam tutaj dość utrudniony kontakt w porozumiewaniu się z lekarzami, jeśli nie mówią po angielsku.


Proszę, poradźcie co robić. O 4 rano jeszcze wszystko z dzieckiem było dobrze a doktor powiedziała, żeby się niczym nie martwić. Nie wiem co robić, czy jechać do szpitala czy odpoczywać i czekać na rozwój sytuacji...
Dodam, że mieszkam za granicą i mam tutaj dość utrudniony kontakt w porozumiewaniu się z lekarzami, jeśli nie mówią po angielsku.