Moje Drogie panie dziekuje, że tak chętnie mi odpisałyscie. Ja nawet nie mam czasu tu wejsć i napisac co dalej sie dzieje, jak to wygląda. Ale wiem, ze jesli to nie normalne co dzieje sie u mnie w domu to musze z tym walczyc.
Walka rozpoczeła sie dzis rano, grzecznie ładnie poprosiłam męza by zaaopiekował sie synkiem na czas kiedy ja zrobie mu jesc, ubiore sie. I wielka kłótnia że on sie źle czuje ze ma goraczke ze jemu chorowac nie wolno. Boże! Co za tupet! Ja juz nie wytrzymuje. w niedzile mąż spał do 12 w poludnie a dzisiaj do 9.00 i pojechal do pracy. Przypilnowal mi syna ( wsadził go do fotelika i stał zgrymaszony a dziecko jęczało- to ja juz nie wytrzymałam) , po czym kazałam mu sypialnie i łóżeczko dziecko posłac, poduszczeczke posciel synka wywietrzyć. Poszedł. Nakarmilam, bawiłam sie z synem z myśla ze maż cos robi. Po 40 minutkach zajrzałam do pokoju maz spal jak dziecko. Buzdze go ani drgnie. Nie chciałm sie klócic przy synku bo serce mi peka na myśl ze jego ojciec nie ma ochoty go ponosic,pobawic, pocałować. Wyszedł do pracy nawet nie pozegnał sie, nie mówie juz o mnie ale o synu. Płakaz mi sie czasami chce. To samo jest jak wraca. Nie przywita sie z synem tylko szpera w moim telefonie czy abym go nie zdradziła. Dziewczyny...Jestem młoda mama i chce dac dziecku tyle miłości, czuje że dojrzalam do roli matki, kocham syna ponad zycie, pragne dla niego jak najlepiej.Ale czy dam rade sama??
natasza-182--nigdy nie próbowałaś z tym walczyć???
Tak pieknie piszecie o swoich mężach, do cholery zazdroszcze....marzy mi sie by czasami w ciągu dnia jak wróci wcześniej ( a wraca z reguły na 19.00) by zabrał syna na chwile i razem poszaleli, przeciez takie dziecko potrafi tak pięknie cały wysiłek i zmęczenie wynagrodzic...od wczoraj krzyczy syn na mnie mamo, a na tate nawet nie patrzy..zresztą zauwazylam dziwne zachowanie syna przy nim..tak jakby sztywniał, i zamykal sie w sobie, zero usmiechu, zero emocji, zero jęków...na początku myslałam ze sie przy nim uspokaja ale teraz juz sama nie wiem co mam o tym mysleć.
madlen79- rozmawiałam z meżem, konczy sie tylko na pięknych słówkach. Dziecko jest owocem mysle naszej miłosci, staralismy sie trzy miesiące,chcial..ale potem wszystko sie zaczeło walic..oddalił sie od syna...kiedys nawet zazucił mi że TO NIE JEGO SYN, TYLKO MOJEGO BYŁEGO..cięzko takie słowa usłyszec...nie chce wracac do tegoo..bolii..
Mąż w pracy a ja kosztem sniadania tu siedzie póki syn spi..bylismy juz na spacerku...piekna pogada...cięzko samej sie cieszyc z takich rzeczy..Mam mame ktora bardzo mi pomaga, odkąd wie jaki mąz jest,,czasami mi obiadek przygotuje,,pobawi wnuka jak tylko ma siły i czas ( jest zchorowana)
Musze radyklanie zmienić swoje zycie nie potrafie juz tak..z tego co Wy piszecie to męzowie tez maja obowiązki w domu, a mój HOTEL ma, oprany, oprasowany, objedzony i nic w zamian....szok a ja nawet skarpety prasuje hehe ( to jz chyba smiech przez łzy)
Moje drogie PAnie niedługo ide na operacje, mam po cesarskim cięciu jakieś anomalie w brzuchu i zastanawiam sie jak by to było gdyby musiał z dzieckiem zostac, nie wiem czy odważylabym sie tak nieodpowiedzialnej osobie syna zostawić, nie chce krzywdzic dziecko wole dziadkom powierzyc wychowanie na te kilka dni..jak myślicie?? uczyc męża kosztem dziecka nie moge..
A jeszcze pytanko juz takie formlane jak u was wyglądaja fundusze> (troche wścibskie ale hmm) ja mam taką sytuacje ze nawet złotowki czasami nie mam w portwelu..mąz trzyma kase..mało tego przed slubem narobił długów,,zabrał wszytskie pięniądze z wesela, z zasiłku mojego, z becikowego i chrzcin i ja tych pieniędzy nie widziałam, powiedział tak: sam nie wiem na co poszło...wybaczylam mu ...ale juz koniec...