reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

chrzest :-)

Na papierku jest napisane, że "ten i owen" może być chrzestnym, bo jest praktykującym wierzącym ;-), czyli pewnie musi się zgodzić ten co wystawia.
 
reklama
HEHE mój aniołek w kosciele to był grzeczniutki , dopiero po w domku dawał z siebie wszystko i był taki nakrecony ze ani w prawo ani w lewo , nie wiem moze dlatego ze sie napatzrył na obrazy w kosciele :-D
 
U mnie przez chrzest chyba małżeństwo się rozliczy. Już widziałam światełko w tunelu i znowu się "dupło". Załatwiłam chrzestnego, który nie wywołał prostestu mojego Męża, wstępnie rozmawialiśmy z chrzestną, zarezerwowałam wstępnie salę na 14/10 (robię sobie prezent urodzinowy, a co!), a jutro mamy zapłacić zadatek i pojechać do chrzestnej obgadać sprawę. I wszystko by było super, gdyby nie to, że nasza pierwsza kandydatka na chrzestną (która wczoraj miała do mnie dzwonić czy coś udało jej się załatwić, a nie tylko nie dzwoniła tylko jeszcze nie odbierała wczoraj i dziś telefonów) z radosną informacją że na 12/10 ma zaplanowaną komunię i bierzmowanie i może być chrzestną. I teraz głupio wyszło, bo tej do której dzwoniliśmy i która wyraziła wstępną zgodę nie możemy robić w bambuko i wystawić teraz do wiatru, a z tą trochę przykro. Moja Teściowa mówi, że to jej wina, bo mogła to wcześniej załatwić, albo choć zadzwonić jak obiecała, a ona mówi że się nie obrazi, ale sytuacja jest beznadziejna. A mój Mąż najpierw obraził się na swoją Matkę bo mu powiedziała że mimo kłótni z moją rodziną wypada aby ze mną pojechał do Babci i ją zaprosił na chrzciny (efekt - Matka się wtrąca i nim rządzi), a teraz OCZYWIŚCIE obraził się śmiertelnie na mnie, za to że tak beznadziejnie załatwiłam sprawę (bo on by oczywiście nic nie załatwił i czekał Bóg wie ile aż się samo załatwi). W tej chwili powiedział że ponieważ nie ma nic do powiedzenia to nie będzie w ogóle się wtrącał i MOŻE pojawi się na chrzcie w kościele. Po prostu mam wszystkiego dość. Jakoś strasznie mi pod górę z tymi chrzcinami. Jak to się wreszcie skończy to będę strzępem nerwów.
 
No głupio i naprawdę źle się z tym czuję. Na swoje usprawiedliwienie mogę dodać tylko tyle, że siostrzenica Męża wiedziała o tym że ma być chrzestną Magdy jak jeszcze w ciąży byłam, więc miała ok. pół roku na to żeby załatwić swoje sprawy i nie zrobiła w tym czasie NIC żeby sprawę załatwić. Dopiero jak jakieś 2 tygodnie temu ją ochrzaniłam i powiedziałam że ja nie będę czekać ze chrztem dziecka 2 lata (jak ona ze swoim) i zamierzam Magdę ochrzcić w październiku z nią lub bez niej, to zaczęła coś robić. I też robiła to tak ślamazarnie, że aż flaki się przelewają. No i może nie doszłoby do tego gdyby nie ten ksiądz wczoraj, który mi powiedział, że przygotowanie do bierzmowania trwa 10 miesięcy i nie da się go przyspieszyć, oraz gdyby ona wczoraj zadzwoniła do mnie jak obiecywała. A tak? Zresztą tak szczerze mówiąc, ja strasznie nie lubię mieć wszystkiego tak na ostatnią chwilę. Żeby tą komunię miała za tydzień to jeszcze, ale jak coś pójdzie nie tak i w ostatniej chwili się okaże że jednak ten 12ty to nieaktualny (bo powiedzmy Biskup nie przyjedzie), to co ja zrobię dwa dni przed chrztem????
A Męża właśnie prosiłam aby zadzwonił do kuzynki i umówił się na jutro, to najpierw powiedział żebym sama zadzwoniła (a widziałam dziewczynę 2 razy w życiu), a teraz co chwilę mówi "zaraz" i siedzi dalej i ogląda mecz. Jeszcze moment i rozwalę mu kompa na tym tępym łbie.
 
Oj, Dzagud współczuję, ale mam wrażenie, że czytam o moim mężu a nie o twoim. Niestety mam dokładnie tak jak ty, jeśli chodzi o jakieś załatwienia - jak ja coś robię to źle, a jak nie zrobię to on też tyłka nie ruszy. Ach ci faceci ...

A`propos zaświadczeń - ja niedawno byłam chrzesną i ksiądz przy wystawianiu zaświadczenia nie pytał mnie czy mam bierzmowanie tylko, czy chodzę do kościoła.
 
Dzagud współczuję, mam nadzieję, że sprawa się wyjaśni i wszystko będzie dobrze
u nas inna historia - nie jestem katoliczką i dziecka nie ochrzczę (będzie ochrzczony dopiero wtedy, kiedy sam o tym zdecyduje, teraz planuję tzw Błogosławieństwo, (tylko jakoś z mężem nie możemy się dogadać co i kiedy) co teściom się nie podoba (i mąż jakoś zaczął przychylać się do ich zdania, bo jak my wytłumaczymy Michałowi, że nie pójdzie do Komunii). teściu mi cały czas zarzuca, że skrzywdzę tym Michała, bo jak będzie dorosły, to będzie miał same problemy itd itp
co ich to za przeproszeniem obchodzi, w którym Kościele nasze dziecko będzie pobłogosławione? a jak będzie dorosły i będzie chciał być katolikiem, to sobie wszystko załatwi...​
 
Dzagud no nie urok, to sraczka :baffled: Najpierw braki w chrzestnych, teraz nadmiar - współczuję... Mąż zabrał się za dzwonienie? Im czasem trzeba mocno skopać tyłek, żeby się ruszyli. Taki gatunek. Nieco wybrakowany.

Kachasek trzymam kciuki za asertywność. Bardzo popieram takie decyzje - nic mnie tak nie wpienia, jak religijność "na pokaz" i konformizm typu "a co jak wszystkie dzieci będą szły do komunii". No tak jest - żyjemy w katolickim (mniej lub bardziej) kraju i mniejszości nie mają łatwo. Ale jestem pewna, że za kilkanaście lat Misiek bardzo doceni, że nie robiliście niczego wbrew sobie.
 
reklama
Kobitki, aleście dziś nasmarowały. Wyczytałam wszystko ale nie mam siły pisać, więc odzywam się tylko tu, żeby się pochwalić. Otóż Mąż zadzwonił wczoraj do kuzynki i dziś byliśmy z wizytą. Wróciliśmy niedawno, Mąż mocno "zacieśniał" nadszarpnięte więzy rodzinne więc już śpi a i ja jestem padnięta. Kuzynka jest super, będzie rzecz jasna chrzestną, od razu mnie wyciągnęła na zakupy i Magda już jest wyposażona na chrzciny. Ma cuuuudną sukieneczkę i w ogóle jest superowo. Jedyny minus to to że malutka dziś była strasznie rozdrażniona i cały dzień marudziła i wyła, aż chrzestna się martwiła że Magda wyje na jej widok.;-)Ale jakoś jej się w końcu udało przypodobać chrzestnicy.
 
Do góry