reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciążowe upośledzenie psycho-ruchowe ;)

dominique.p

Fanka BB :)
Dołączył(a)
27 Grudzień 2005
Postów
1 746
Patrząc na swoje ostatnie "przygody", stwierdziłam, że zaczynam się już poruszać jak słoń z ptasim móżdżkiem w składzie porcelany. Myślę, że już każda z nas zauważyła, że coś jest "nie halo" ze wzrokiem, słuchem, procesami myślowymi i mobilnością w ciąży. Mój P. kilka dni temu zapowiedział, że będzie mnie asekurował w cięższych sytuacjach, a to wszystko po tym, jak postanowiłam wykąpać się w pianie któregoś wieczoru, a P. akurat pojechał na noc do pracy. Weszłam więc ja do wanny pełnej pachnącej piany, wprawiłam w błogostan i pławiłam swoje miniwielorybkowe ciałko przez jakieś 20 minut, po czym się znudziłam i postanowiłam się stamtąd wydobyć. A tu d... Ostatnio mój brzuchol zrobił się tak wielki, że tamtego wieczora nie mogłam się w ogóle podnieść :o. Po pierwszej próbie coś mnie zabolało w pachwinie, więc blady strach padł na mnie. Komórka poza zasięgiem (czyli na pralce), drzwi zamknięte, wiec nawet psa zawołać nie da rady, żeby pociągnął. No i wyobraźcie sobie, że do godziny 3 (od 23) prawie siedziałam w tej wannie, popłakując, wymieniając co jakiś czas wodę na cieplejszą, pomarszczona się jak shar-pei i czekałam na P. Oczywiście, nie wyjął mnie z tej wanny od razu po powrocie, bo napierw padł prawie zabity śmiechem i nie miał siły...

Drugi przypadek miał miejsce w kuchni. Znowu byłam sama w domu. Wyjęłam w lodówki plastikowy pojemnik z kawałkami pieczonej indyczki. Otworzyłam drzwiczki mikrofalówki (która stoi na lodówce). Na przygotowany wcześniej talerzyk położyłam jeden z kawałków. I pomyślałam sobie, że chyba jednak zjem go na zimno. Zamknęłam pojemnik i wstawiłam go do... mikrofalówki ;) Zamknęłam drzwiczki, wzięłam talerzyk z jedzeniem i poszłam konsumować. Jak się następnego dnia zorientowałam, co zrobiłam, było już za późno - mięsa nie dało się już uratować po całej nocy i połowie dnia w cieplutkiej mikrofalówce ;) P. się prawie popłakał, bo tym razem on chciał się posilić i z widoczną żądzą mordu na twarzy, zapytał, co też mną kierowało poprzedniego wieczora? Musiałam bardzo się wysilić nad odpowiedzią, ale w końcu doszłam! I tu (w lodówce), i tu (w mikrofalówce) jest światełko! Każdy by się pomylił ;D ;D ;D

A dzisiaj robiłam kotlety z indyka. Stałam i waliłam tłuczkiem w mięcho, myśląc, że powinnam sobie paznokcie pomalować, bo już takie nie za bardzo są. I tak sobie na nie patrzyłam, patrzyłam i w końcu przywaliłam sobie tym tłuczkiem w palec wskazujący lewej ręki, Auuu... :mad: No, to teraz nie muszę się zastanawiać nad wyborem lakieru ;)

Nie byłabym sobą, gdybym nie napisala słówka o moim mężczyźnie, u którego także uwidaczniają sią różne ciążowe dolegliwości, od zachcianek począwszy, na sklerozie skończywszy :D Nasza sunia miała jakiś miesiąc temu cieczkę. Aby zapobiec krwawym grafitti na ścianach, zakładaliśmy jej zrobione z rajstop w kolorze czarnym (tak jak jej sierść) majtki z podpaską. Po kolejnej nocce w pracy P. wrócił do domu i wyprowadził Gandzię na spacer. Chodził z nią ze 20 minut, żeby wszystko zrobiła, i bardzo się dziwił, że tak długo "wydziwia" i się nie załatwia, a jak w końcu zrobiła to i owo, to dlaczego tak dziwnie przysiada? Śpiący był, na dworze ciemno, więc nie "wnikał" za bardzo. Wszystko wyjaśniło się bardzo szybko, jak znaleźli się pod klatką, w kręgu światła. P. spojrzał na sucz i zauważył nad ogonem podejrzany kształt, w pierwszej chwili pomyślał, że (cytat) "się obrobiła", ale jak stwierdził, że to, mając na uwadze grawitację, raczej niemożliwe, przyjrzał się więc uważnie i zdiagnozował kształt jako supełek, a za supełkiem odkrył resztę majtek... ;D ;D ;D Pieska, biedna, ze skruszoną miną, chciała się pewnie zapaść pod ziemię... P. Zdjął jej te gacie i zrobili jeszcze rundkę do śmietnika, a jak wrócił, to nie mógł kluczem drzwi otworzyć, tak się śmiał :laugh: :laugh: :laugh: :laugh:

Tyle ja (na razie ;)), teraz Wy :laugh:
 
reklama
;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D

ja dzięki bogu nie mam takich "odchyleń".powiem nawet że jestem bardziej zorganizowana i zkoncentrowana niż przed ciążą,
panuje nad całym domem,psem,kotem,córą 13 letnią,bebikiem w brzucholcu no i oczywiście nad sprawami swojego
M.
pamiętam za niego co ma załatwić gdzie zadzwonić co miał zrobić i o czym zapomnial i tylko zwiększające sie gabaryty nieco mnie unieruchamiają bo mogła bym uchodzić za "superwomen"
a do wanny najzwyczajniej w świecie nie właże jak nie ma nigogo w domu.moja koleżanka tak sie w ciązy kompała że wylądowała w szpitalu bo sie w łazience przewróciła na mokrej podłodze więc nauczona doświadczeniem i ostrzeżeniami unikam sytuacji niebezpiecznych :)
 
dominique.p,

Popłakałam się ze śmiechu.. ;D ;D ;D

Ja podczas ciąży miałam tylko zaniki pamięci krótkotrwałej.. czasem zdażyło mi się jednak pomylić pewne sformułowania czym wzbudzałam ogólny ubaw rodziny na czele z moim połówkiem ;D

Po przeczytaniu historii "pewnej kupy" w wykonaniu twojego duetu - uśmiałam się do łez..

Na pocieszenie ci powiem, że twoje "przygody" to pestka w porównaniu do tego co robię na codzień.. zakręcona jestem jak swiński ogon i zapracowana jak wół - więc się zdarza np. włożenie komórki do pralki.. wyrzucenie pierścionków do śmieci a potem poszukiwania "na kopciuszka".. oststnio nawet przy jedzeniu kanapki ugryzłam się w palec ;D

Pozdrowionka :)
 
Dominique, ja poprosze wiecej takich historyjek!!! Ubawilam sie do lez, naprawde, juz dawno sie tak nie smialam :) Zwlaszcza z historii o lakierze do paznokci i psie ;D

Chcialabym przytoczyc tez podobne opowiesci, ale chyba az tak zle ze mna nie jest ;) Oj, zartuje, podobne rzeczy mam na codzien, dlatego nie zwracam na nie uwagi. Poki co moje uposledzenie bardziej jest psychiczne niz fizyczne i objawia sie brakiem koncentracji, zamiana slow - uzywam zupelnie innych niz powinnam, ogolnym rozkojarzeniem :)
 
dominique ja zostaję Twoją fanką ;D poplułam monitor jak czytałam Twoje przygody. Pisz jak najwięcej, bo masz dar dziewczyno :)

a ja generalnie nie miewam jakichś przygód w trakcie ciąży... albo przynajmniej nie zauważyłam jakichś odchyłów od normy (z tym, że u mnie norma to jak świr u innych).
 
Brak podzielnośći uwagi - to następna ciążowa przypadłość, która dziś "rzuciła mnie się na oczy". "Metodą na głoda" i ciążowej dyspensy od Wielkiego Piątku, konsumowałam przed kilkunastoma minutami kabanosika z dzika (który obok dzika nawet pewnie nie leżał, ale mniejsza z tym). Aby nie robić przykrości naszej piesce, która jest permanentnie głodna (choćby była najedzona jak bąk ;)) i aby nie musieć, wciągając swojego kabanosa, patrzeć na jej minę głodującego dziecka z Somalii i na ślinowe "gluty" sięgające ziemi, które, jak chce się je wytrzeć, zawsze spadają na kolano ;), wzięłam do ręki przeciwnej, niż ta z kabanosem, psi smakołyk pt. spreparowana kurza łapka. W asyście Gandziora usiadłam przed TV, rączką z kabanosem karmiłam siebie, a druga trzymała kurzą łapke, którą paluszek po paluszku obgryzała Gandzia. No i się zagapiłam w pewnym momencie, bo była reklama nowego "Twojego Stylu" i ugryzłam... KURZĄ ŁAPKĘ!!! :laugh: Dobrze, że się zorientowałam zawczasu i nie przeżułam ani nie połknęłam. Ale i tak smak miała okropny :p Ble...Splunęłam, nie patrząć gdzie i poleciałam wyszorować zęby ;) A żebyście widziały minę Gandzi - zdziwiona była strasznie  :laugh: Dałam jej na pocieszenie końcówkę kabanosa, bo i tak już zęby umyłam ;D

Pozdrawiam ;D ;D ;D
 
hłe, hłe, psi ślinotok, skąd ja to znam :)

Ja ze swoich ciążowych demencji zapamiętałam jedną szczególną rzecz. Mianowicie szłam zażyć kąpieli, zdjęłam bluzkę i zamiast wrzucić ją do kosza na bieliznę to wrzuciłam do sedesu (no co, moja wina, że obok siebie stoją? ;P)
O tym, że ciągle się gdzieś kaleczę i mam siniaków tyle co kilkuletnie dziecko to nawet nie wspominam, bo to norma codzienna.
Generalnie staram się wziąć w garść, żeby dziecko za matkę wstydzić się nie musiało, że taka ciapa ;)

Jedyne upośledzenie, które zauważam (choć nie wiem czy tak to można nazwać) to to, że się tak łatwo wzruszam, jak prosta fujara pastusza :p
Wystarczy jakaś sentymentalna scena na filmie a ja już ryczę jak bóbr. Animal Planet przez to już prawie nie oglądam. Kiedyś włączyłam sobie film o wcześniakach na TVP i potem jak sobie przypominałam sceny to mi łzy leciały ciurkiem. Tłumaczę to sobie hormonami, bo ja choć wrażliwa to raczej twarda babka jestem (eee, a to się nie wyklucza czasami?)
 
Animal Planet u mnie też musi poczekać na lepsze czasy, bo przez łzy i tak nie widzę, co się dzieje na ekranie. Nie mogę też oglądać serialu dokumentalnego na TVP2 pt. "Kochaj mnie" o dzieciach z domu dziecka. Płaczę jak bóbr. A wzruszam się nieustannie, nawet na reklamach, ale staram się już nie wylewac łez wiadrami, tak jak to robiłam w I trymestrze.

A co do wrzucania rzeczy zamiast do kosza "z brudami", do kibelka - też tak mam! ;) Raz nawet spuściłam wodę i patrzyłam tępo, jak ruchem wirowym mój stanik odpływa do kanalizacji, ale na szczęście uratowałam go w ostatniej chwili :laugh:
 
Hahahahaha, Dominique, Twoje wszystkie historie rozbawiaja mnie do lez!! Nie moge!! :) :laugh: :laugh: :laugh:
Musisz to wszystko wydrukowac i zrobic z tego ksiazke! Mowie Ci, bedzie hicior! :)

Ja tez mam male ciazowe wpadki. Ostatnio bylam z mama w katowicach u babci. Mama ogladajac zdjecie slubne babci i dziadka doszla do wniosku, ze babcia w oczach podobna jest do mojego T.(ale tak 'by the way' moja babcia byla piekna kobieta :) )i zebym dala jej zdjecie T. ktore nosze w torebce, bo chce porownac. Wiec podreptalam do przedpokoju, wyciagnelam fote, podchodze do matki wpatrzonej w fotografie, przykladam zdjecie do babcinego wizerunku i widze bardzo zdziwiona mine mojej mamuski - okazalo sie, ze zamiast zdjecia mojego T. wyciagnelam fotke z USG naszego maluszka i z wielka duma porownywalam ze zdjeciem babuni, hahahah :)

Wpadek bylo jeszcze kilka, ale teraz akurat nie moge sobie nic konkretnego przypomniec, ale rzeczy typu zostawienie czegos gdzie nie jego miejsce zdarza mi sie nagminnie. Np. kroje kawalej szynki albo kielbasy, po czym chowam ja do pojemnika na pieczywo itp.
 
reklama
dominique...umarlam ze smiechu

tak ze mna zle nie jest...jestem strasznie rozkojarzona, czesto sie wzroszam, tak jak karoo zamieniam slowa, moj K. strasznie sie ze mnie smieje, bo wychodza z tego ciekawe zdania bez sensu, ale on ma ubaw po pachy. smiejemy sie razem ze dzidzia zabiera cala inteligencje mamie i bedzie chyba strasznie madre.
 
Do góry