reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciężarówki z nerwicą

Okazuje się że mi przełożyli o dwa dni i muszę zostać. A nie radzę sobie z tym lezeniem tutaj. Masakra cała się dygam. Jaka to paskudna choroba jest ta nerwica 😫😫
O Rany. :( Nie daj się, myśl o tym ze już za pare chwil będziesz ze swoim maluchem w domu, a to co teraz znosisz jest tego warte ❤️
 
reklama
Cześć dziewczyny, jestem obecnie w 22t3d. Pół roku przed zajściem w ciążę objawiła się u mnie przewlekła wieloletnia nerwica (drętwienie ręki i nogi, napady paniki, kołatanie serca, uderzenia gorąca). Byliśmy w trakcie starań od jakiegoś czasu (po jednym poronieniu) i broniłam się przed wzięciem leków, ale w końcu po rozmowie z bardzo dobrym psychiatra zdecydowałam się rozpocząć leczenie. Brałam Setaloft, początkowo dawkę 100mg później 150. Dopiero przy takiej dawce poczułam się spokojna i…. w ciągu kolejnego cyklu zaszłam w ciaze. W ciągu 10 dni od pozytywnego testu zeszłam z leków które w sumie brałam zbyt krótko żeby dały długotrwały efekt i o dziwo funkcjonowałam bez nich dobrze aż do połowy ciąży. Po 20tc zaczęły nachodzić mnie natrętne myśli, rozkminiam wszystko po milion razy, bardzo łatwo mnie urazić, zdenerwować, nawet drobna sytuacja, która pewnie nikt by się nie przejął potrafi zaburzyć mi funkcjonowanie na dobrych kilka dni. Do tego dochodzi ciągły strach o dzidzie, strach przed porodem. Mam ogromna nadzieje ze to tylko chwilowy „spadek formy” i dalej będę sobie dobrze dawała radę bez leków.
Chciałabym Wam powiedzieć ze jesteście wszystkie bardzo dzielne o Wasze maluszki w brzuchach będą miały super mamy!
trzymajcie się i fajnie ze jest to forum, na którym można opisać swoją historie i otrzymać trochę wsparcia.
 
Cześć dziewczyny, jestem obecnie w 22t3d. Pół roku przed zajściem w ciążę objawiła się u mnie przewlekła wieloletnia nerwica (drętwienie ręki i nogi, napady paniki, kołatanie serca, uderzenia gorąca). Byliśmy w trakcie starań od jakiegoś czasu (po jednym poronieniu) i broniłam się przed wzięciem leków, ale w końcu po rozmowie z bardzo dobrym psychiatra zdecydowałam się rozpocząć leczenie. Brałam Setaloft, początkowo dawkę 100mg później 150. Dopiero przy takiej dawce poczułam się spokojna i…. w ciągu kolejnego cyklu zaszłam w ciaze. W ciągu 10 dni od pozytywnego testu zeszłam z leków które w sumie brałam zbyt krótko żeby dały długotrwały efekt i o dziwo funkcjonowałam bez nich dobrze aż do połowy ciąży. Po 20tc zaczęły nachodzić mnie natrętne myśli, rozkminiam wszystko po milion razy, bardzo łatwo mnie urazić, zdenerwować, nawet drobna sytuacja, która pewnie nikt by się nie przejął potrafi zaburzyć mi funkcjonowanie na dobrych kilka dni. Do tego dochodzi ciągły strach o dzidzie, strach przed porodem. Mam ogromna nadzieje ze to tylko chwilowy „spadek formy” i dalej będę sobie dobrze dawała radę bez leków.
Chciałabym Wam powiedzieć ze jesteście wszystkie bardzo dzielne o Wasze maluszki w brzuchach będą miały super mamy!
trzymajcie się i fajnie ze jest to forum, na którym można opisać swoją historie i otrzymać trochę wsparcia.

Cześć dziewczyny, jestem obecnie w 22t3d. Pół roku przed zajściem w ciążę objawiła się u mnie przewlekła wieloletnia nerwica (drętwienie ręki i nogi, napady paniki, kołatanie serca, uderzenia gorąca). Byliśmy w trakcie starań od jakiegoś czasu (po jednym poronieniu) i broniłam się przed wzięciem leków, ale w końcu po rozmowie z bardzo dobrym psychiatra zdecydowałam się rozpocząć leczenie. Brałam Setaloft, początkowo dawkę 100mg później 150. Dopiero przy takiej dawce poczułam się spokojna i…. w ciągu kolejnego cyklu zaszłam w ciaze. W ciągu 10 dni od pozytywnego testu zeszłam z leków które w sumie brałam zbyt krótko żeby dały długotrwały efekt i o dziwo funkcjonowałam bez nich dobrze aż do połowy ciąży. Po 20tc zaczęły nachodzić mnie natrętne myśli, rozkminiam wszystko po milion razy, bardzo łatwo mnie urazić, zdenerwować, nawet drobna sytuacja, która pewnie nikt by się nie przejął potrafi zaburzyć mi funkcjonowanie na dobrych kilka dni. Do tego dochodzi ciągły strach o dzidzie, strach przed porodem. Mam ogromna nadzieje ze to tylko chwilowy „spadek formy” i dalej będę sobie dobrze dawała radę bez leków.
Chciałabym Wam powiedzieć ze jesteście wszystkie bardzo dzielne o Wasze maluszki w brzuchach będą miały super mamy!
trzymajcie się i fajnie ze jest to forum, na którym można opisać swoją historie i otrzymać trochę wsparcia.
Trzymaj się, mi również wszystko wróciło akurat po 20 tygodniu ciąży. Podobno lęki/natrętne myśli intensyfikują hormony. Są gorsze i lepsze dni, ale bezsenność sprawia że bardzo ciężko mi wyjść na prosta. Chodzę na psychoterapie, miałam konsultacje z psychiatra jednak odrzuciłam wszystkie zapisane leki, ponieważ nie chce nic brać w czasie ciąży (leki brałam tylko tydzień, niezbyt dobrze na nie reagowalam, psychicznie się katowałam że robię krzywdę dziecku). No i tak cierpię każdego dnia, byle wytrwać - chodzę na spacery, czytam książki o lęku, co drugi dzień ćwiczę fizycznie, chodzę na basen, jak najwięcej staram się mieć kontaktu ze znajomymi, spędzać każdą wolną chwilę z mężem, pije melisę, rumianek, od czasu do czasu wezmę Persen, Sedatif PC (oczywiście nie działają, ale w głowie mam myśli że coś uspokajającego wzięłam przed snem) ... Obecnie 31 tc, więc już sporo wytrzymałam, Ty również dasz radę! :) czy możesz mi polecić swojego psychiatrę? Czuje że po porodzie będę musiała wdrożyć farmakologię, ale chciałabym swój przypadek skonsultować z kimś innym. Z góry dziękuję :)
 
Trzymaj się, mi również wszystko wróciło akurat po 20 tygodniu ciąży. Podobno lęki/natrętne myśli intensyfikują hormony. Są gorsze i lepsze dni, ale bezsenność sprawia że bardzo ciężko mi wyjść na prosta. Chodzę na psychoterapie, miałam konsultacje z psychiatra jednak odrzuciłam wszystkie zapisane leki, ponieważ nie chce nic brać w czasie ciąży (leki brałam tylko tydzień, niezbyt dobrze na nie reagowalam, psychicznie się katowałam że robię krzywdę dziecku). No i tak cierpię każdego dnia, byle wytrwać - chodzę na spacery, czytam książki o lęku, co drugi dzień ćwiczę fizycznie, chodzę na basen, jak najwięcej staram się mieć kontaktu ze znajomymi, spędzać każdą wolną chwilę z mężem, pije melisę, rumianek, od czasu do czasu wezmę Persen, Sedatif PC (oczywiście nie działają, ale w głowie mam myśli że coś uspokajającego wzięłam przed snem) ... Obecnie 31 tc, więc już sporo wytrzymałam, Ty również dasz radę! :) czy możesz mi polecić swojego psychiatrę? Czuje że po porodzie będę musiała wdrożyć farmakologię, ale chciałabym swój przypadek skonsultować z kimś innym. Z góry dziękuję :)
A jesteś z Warszawy? Bo mój lekarz przyjmuje tylko stacjonarnie
 
Dzień dobry!
Wita się 13 tc z nerwicą, hipochondrią, atakami paniki 😬
Po zrobieniu testu ciążowego myślałam, że się duszę 🙂 na razie jest lepiej, ale czasami pojawiają się lekkie ataki.
Nie jestem na lekach, miałam tylko psychoterapię.
 
reklama
Dziewczyny a może macie wiedzę czy w Łodzi jakiś lekarz psychiatra podejmuje się leczenia nerwicy u ciezarnych. U mnie zaczęło się od wypadku samochodowego i porannych mdłości co wywołało bezsenność. Później wpadłam w błędne koło.dodatkowo u dziecka było podejrzenie ZD. Od początku ciąży śpię po 2 max 4 godz. Na niepowsciagliwe wymioty od 10 t.c biorę hydroksyzynę a obecnie dwa trzy razy w tygoniu zolpidem przepisany na wizycie u psychiatry. Boję się jednak uzależnienia i wpływu na dziecko. Okropnie się z tym czuje ale bezsenność powoduje u mnie nerwy. Nie da się funkcjonować bez snu więc lek to jedyny ratunek. Tym bardziej że mam jeszcze czteroletnie dziecko, z którym przez brak sił cierpi nasza relacja.Cieszę się tylko że to już 30 t.c. przez brak snu straciłam chęci na cokolwiek. Nie wiem jak sobie poradzę później. Teraz żałuję swojej decyzji dot. drugiego dziecka. Mąż też ma tego wszystkiego już dość bo widzi wygląda moje funkcjonowanie a to odbija się na rodzinie. Nie spodziewałam się takiego rozwoju sytuacji. Chodzę na psychoterapię ale ona nic nie daje. Przez pół roku stosowałam deprywacji snu i techniki relaksacyjne ale w tym momencie mnie już bardzo drażnią. Spróbuję jeszcze jogi i tyle co mogę. Chciałabym się kogoś poradzić. Mój gin nie miał takiego przypadku.
 
Ostatnia edycja:
Do góry