reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciężko po ślubie

dajana

Początkująca w BB
Dołączył(a)
13 Grudzień 2011
Postów
18
Miasto
Toruń
Cześć kobietki.

Muszę dać upust moim emocjom, nie mam komu się wygadać, a już nieraz dostałam od Was ogromne wsparcie. A więc mam kochanego męża, dobrego człowieka, który naprawdę jest miłością mojego życia. Jednak po ślubie spadły na nas wszystkie nieszczęścia jakie tylko możliwe, straciłam pracę, mąż teraz stracił pracę, tym samym starania o dziecka zaprzestane. Ja juz nie mam sił.... :( czy Wy też tak miałyście, że po ślubie zaczęło się źle dziać?
 
reklama
U mnie było podobnie, kilka miesięcy po ślubie zwolniono mnie z pracy, mąż zmienił wtedy pracę i mniej się widywalismy. Było jakoś ciężko, chociaż nie utożsamiałam tego ze ślubem. Po prostu jakoś tak wyszło. Przed ślubem też nie było prosto.

Głowa do góry, na pewno wszystko się poukłada, znajdziecie nowe prace i będziecie mogli wrócić do starań o dziecko.
 
Hej. U mnie co prawda po ślubie nic się nie zmieniło, bo dla mnie to było tylko podpisanie umowy. Jestem już ze swoim chlopem 11 lat. Nieraz bywało gorzej, nieraz lepiej. Akurat ja zaszlam w ciążę po ślubie akurat jak podpisałam umowę na rok, wcześniej się starałam bez pracy, ale jak to mój mąż mówi, nigdy nie jest dobry moment. Zawsze może coś wypaść, nawet jak już będziesz w ciąży. Faktycznie jak oboje nie macie pracy, to lepiej poczekać aż chociaż jedno będzie miało pracę, Ty potem dostaniesz macierzyński, a mąż wiadomo- będzie normalnie pensja. W sumie to tylko i aż praca. Coś się znajdzie na pewno. A życie bywa różne. Może np po wakacjach uda Wam się dostać fajne prace i będzie dobrze. Tylko wiadomo teraz z tym wirusem i praca może być gorzej, ale dacie radę:) Ja się martwię tym, że jak skończy mi się macierzyński to nie znajdę pracy, ale będę szukać :) Myślę, że ślub nic nie zmienił, tylko akurat u Was tak się trafiło z tą pracą. Trzymam kciuki!
 
Cześć kobietki.

Muszę dać upust moim emocjom, nie mam komu się wygadać, a już nieraz dostałam od Was ogromne wsparcie. A więc mam kochanego męża, dobrego człowieka, który naprawdę jest miłością mojego życia. Jednak po ślubie spadły na nas wszystkie nieszczęścia jakie tylko możliwe, straciłam pracę, mąż teraz stracił pracę, tym samym starania o dziecka zaprzestane. Ja juz nie mam sił.... :( czy Wy też tak miałyście, że po ślubie zaczęło się źle dziać?
Głowa do góry, strata pracy to nie jest koniec świata..... Razem dacie radę....
 
Cześć kobietki.

Muszę dać upust moim emocjom, nie mam komu się wygadać, a już nieraz dostałam od Was ogromne wsparcie. A więc mam kochanego męża, dobrego człowieka, który naprawdę jest miłością mojego życia. Jednak po ślubie spadły na nas wszystkie nieszczęścia jakie tylko możliwe, straciłam pracę, mąż teraz stracił pracę, tym samym starania o dziecka zaprzestane. Ja juz nie mam sił.... :( czy Wy też tak miałyście, że po ślubie zaczęło się źle dziać?
U mnie tak działo się źle i przed ślubem i po, może teraz wyjdzie słońce jak to się mówi... Ale w kółko nieudane starania, 5 strat, problemy ze zdrowiem w rodzinie, problemy ogólne w rodzinie, śmierć przyjaciela mojego męża niedługo przed naszym ślubem, drugi przyjaciel walczy z chorobą nowotworową, śmierć mojego ukochanego psa, potem po 2 latach mojego kota... W tym roku już w ogóle sił brakuje, straciłam ciążę kolejna, mój tata zmarł... W pracy zaczęło się sypać przez moje długie zwolnienie po poronieniu. To tak w wielkim skrócie. Kilka znajomych powiedziało, że może warto przejść się do jakiejś dobrej szeptuchy, może to jakaś klątwa czy urok. Trochę w to mi ciężko uwierzyć ale chciałabym wszystkiego się złapać by tylko te źle rzeczy się nie działy. Ale samemu też mamy duży wpływ na to co się dzieje. Ja poszłam na terapię do psychologa i zaczęłam myśleć bardziej pozytywnej, wracam do normalności.
 
To u mnie taki był 2011. Niecałe dwa lata po ślubie.
Zaczelo się już w styczniu, 9 zmarł mój ukochany wujek. W Święta Bożego narodzenia 2010 jeszcze z nim rozmawiałam a dwa tygodnie później już nie żył.
W lutym zaczęliśmy remont domu. Poszły wszystkie oszczędności.
W marcu samochód zaczął szwankować, koniec końców musieliśmy kupić nowy. Udało się dzięki pomocy teściów.
W kwietniu udało mi się usiąść na okularach i je złamać w trzy części....w sumie niby niewielka rzecz ale naprawdę z pieniędzy mieliśmy wtedy tylko nasze dwie gole pensje. I nadszarpniete remontem nerwy.
W maju zaczęliśmy myśleć o jakimś skromnym urlopie. Kilka dni gdzieś w Anglii, choćby po to, żeby zmienić widok za oknem...pogoda w tamtym roku była do duszy. Padało, kropilo albo lało z przerwami na ulewy, deszcze i wiatry. I tak cały czerwiec i lipiec.
W sierpniu mojego męża szlag trafił, dał mi swoją kartę kredytowa i kazał zabukować wakacje, gdzieś w ciepłym kraju, tak, żeby pogoda była gwarantowana, pełne wyżywienie i generalnie opierunek „bo jego za chwile cos trafi”. Pojechalismy wtedy na dwa tygodnie na Ibizę...
Po burzy zawsze wychodzi słońce.
 
My wprawdzie nie po ślubie, bo żyjemy na kocia łapę [emoji23] ale kupiliśmy dom, inwestujemy w firme mojego partnera i po prostu jesteśmy spłukani [emoji23] ale nie przejmuje się tym. Czasem jedynie dopada mnie strach, ale patrzę na naszą rudere do remontu z pięknym ogródkiem i wiem, że było warto. Auto też ledwo zipie, staram się szukać nowego,ale chwilowo trudno jest coś znaleźć. A i kasy na lepsze brak.
Jestem tutaj całkiem sama (za granicą). Nie mam mamy, ani taty, siostry w Polsce. Koleżanek też niewiele, bo życie, dom, praca pochłania w pełni.
Oboje mamy dobra pracę, ja pracuje jako sekretarka szefa w dużej firmie.
Partner też pracuje i ma własną firmę.
Co mi doskwiera to samotność... Lubię swoje własne towarzystwo, ale ile można samemu ze sobą prowadzić konwersacje o życiu i śmierci [emoji23][emoji23][emoji23]
No i już długo staramy się o potomstwo. Nie udaje się i 2 razy poroniłam. Oddałabym pracę, samochody i wszystkie pieniądze za małego bąbelka do kochania.
Nie dołuj się sprawami przyziemnymi, najwazniejsza jest miłość. Jeśli czujesz się w tej kwestii spełniona, reszta przyjdzie sama [emoji4][emoji4][emoji4] będzie dobrze. Praca się znajdzie i życie się ułoży. Bądź dobrej myśli.

Każda z nas niesie swój bagaż życiowy. Każda z nas przeszla trudne chwile. Najważniejsze to się nie załamywać i iść przez życie z uśmiechem i podniesiona głowa.
 
reklama
Do góry