reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

Codzienne rozmowy Samotnych rodziców

Mam do Was jeszcze pytanie. czy chrzciłyście swoje dzieci? Jęśli tak, to czy ojcowie Waszych dzieci byli na chrzcinach? Mimo wszystko chciałabym, żeby był... Jestem przerażona tym wszystkim! Zostałam z wynajętym mieszkaniem, małym dzieckiem i w dodatku po macierzyńskim nie mam pracy:( Jak Wy sobie radzicie?


Dziękuję za wszystko co napisałyście do tej pory. To dla mnie naprawdę dużo znaczy.


P.S. na początku napisałam, że dzień w którym dowiedziałam się, że jestemw ciąży wydawał się końcem świata. Teraz uważam, że był początkiem mojej największej miłości do mojego syneczka[/QUOTE]


Sytuację po ciązy mam identyczna.Wynajete mieszkanie,bez pracy itp.
Jeszcze niedawno mieszkalam w B-stoku ale mieszkania tam bardzo drogie,nie dawalam rady.Przenioslam sie do jakiejsc dziury gdzie natomiast z praca licho.I teraz żaluje ze stamtad sie wynioslam.Czasem mama mi pomaga ale nie moze non stop siedziec z wnuczka.
Żyjemy praktycznie tylko z alimentow i zasilek.
Takrze smialo skladaj o alimenty cokolwiek ojciec dziecka mowi.Dzieki zasadzonym alimentom bedzies mogla starac sie o zasilki w MOPS.

Ja o chrzcie zawiadomilam(nie mylic z zaproszeniem) ojca dziecka.Nie chcialam mu bronic bycia na tej uroczystosci.Oczywiscie sie nie pojawil.Ale w tym dniu bylam tak zajeta ceremonia i goscina ze nawet ani razu nie pomyslalam czy byl czy nie byl i dlaczego:)Potem w sadzie(chcialam polowy zwrotu kosztow chrztu-co sie nalezy) tlumaczyl sie ze pracowal.Wszyscy wiedzieli ze to sciema bo chrzest byl w niedziele,w dodatku w swieto Maryjne i nikt wtedy nie pracuje.Poprostu nie chcial na chrzest wlasnej corki przyjsc.
Jakos mnie to nie bolalo.Wazne bylo ze ochrzczona a ON nie byl tam najwazniejszy.
 
reklama
no właśnie a u mnie jest tak, że to niby on się wyprowadził, zadzwonił jeszcze, żeby powiedziec, że mnie nie kocha (nie ma to jak takie wyznanie przez telefon) i że ze mna juz nie chce miec nic wspólnego. A teraz sam się naprasza, że będzie przyjeżdzał do małego, ale uważam, że on dziecko traktuje jak kartę przetargową, żeby mi jeszcze bardziej dokopać. Moim zdaniem to brak słow na cos takiego i świadczy to tylko o jego niedojrzałości i to nie tylko do posiadania dziecka, ale nawet do związku. Gdzie ja wcześniej miałam oczy?!

Poza tym on teraz znalazł się w sytuacji do której cały czas dążył. Mieszka z mamusią, gdzie ma wszystko podane jak na tacy. Może się wyspać, bo nikt mu w nocy nie przeszkadza, nikt nie wnika co robi po pracy, bo już nie ma żadnych obowiązków w domu. z dzieckiem pokarze się na zdjęciach jaki to kochany tatuś i tu kończy się jego ojcostwo. W zasadzie skończyło się na poczęciu...

Nie wiem jak rozegrać kwestie widywania sie z małym, bo ja najchętniej w ogóle bym chciała nie mieć z nim nic wspólnego i nie bardzo mam ochotę go oglądać. z drugiej strony nie chcę z siebie robić podobne zwierzę do niego i mu utrudniać kontakty z synkiem. Po trzecie raz od kiedy sie wyprowadził to do nas przyjechał i co? Położył małego na kanapie, chwilkę z nim porozmawiał i skupił sie na tv:szok: przy czym Filipek też juz nic innego nie robił tylko patrzył w telewizor. On dobrze wie, że jestem wyczulona na to, żeby nie pozwalać małemu patrzeć sie w tv, a on mi na to: ale Filipkowi sie podoba telewizja! No szlag by go...

Poza tym alimenty. Zgodził się płacic na małego, ale im pewniej znowu się zaczyna czuć, że ma nade mną władzę, tym bardziej widzę, że to tylko czcze gadanie. Chyba najlepiej załatwić to sądownie. z drugiej strony boję się, że wyjdę na tym na lodzie, bo:
1. ojciec dziecka pracuje nielegalnie (osiąga wysoki dochód, bo ok. 3 tys. miesięcznie, ale "na czarno")
2. jego wykształcenie na dzień dzisiejszy to zaczęte i nieskończone technikum
3. ma otwartą działalność we Francji, ale od trzech lat zerowe przychody
Jak sąd spojrzy na tego biedaka to głupich 300 zl nie dostanę, a póki co dogadaliśmy się na 400 zł, chociaż uważam, że to i tak nie jest suma z kosmosu przy obecnych wydatkach


Ja powoli coraz bardziej utrwalam się w tym, że nie chcę juz znim być. Jakoś sobie w głowie wszystko układam i powolutku planuję każdy kolejny dzień tylko we dwójkę. Mam nadzieję, że dam radę wychować synka na porządnego czlowieka. A jak tak Was troche podczytuję, to widzę, że może przyjść taki dzień, że pojawi się w naszym życiu ktoś, kto naprawdę pokocha moja dziecko, a nie tylko będzie mówił, że kocha. Bo słowa mało znaczą w porównaniu z czynami...
 
martttika skoro teraz daje 400 zł i masz na to jakiś dowód, to nie wydaje mi się, żeby sąd zasądził mniej, nawet jak on się tam przedstawi jako niewiadomo jaki biedak, bo skoro do tej pory płacił tyle, to dlaczego teraz nagle miałby nie mieć?
 
martttika może poczekaj jak będzie płacił systematycznie to niech płaci, albo spiszcie jeśli się zgodzi jakąś ugodę że zobowiązuje płacić się po te 400 zł. U mnie na sprawie o alimenty od razu sędzina powiedziała że ona uważa że więcej niż 300 nie jest potrzebne na tak małe dziecko, tak że mój synek ma tylko 300 zasądzone, widzisz w polskim sądzie sędzia jest panem i władcą i całe prawo potrafi dostosować do swoich poglądów :angry:
Jak nie będzie płacił to wtedy nie ma na co czekać.
A widywanie ustal dla siebie dogodne terminy i wyłącz tv jak przyjdzie, tv może sobie u mamusi oglądać.
A ja ponawiam to co pisałam wiele razy jak by miał być dobrym ojcem i kochającym mężem to by był a pokazał kim jest, wiesz ja też nie wiem dlaczego byłam z ojcem mojego szkraba... miłość chyba nie tylko jest ślepa ale i .... głupia?

widzisz nie jesteś sama z takimi uczuciami i nie tobie jedynej się nie ułożyło jak pragnęłaś, a czego pragnęłyśmy chyba wszystkie tego samego, szczęścia dla siebie i bliskich to chyba nie sa wygórowane marzenia. Ale załużmy że wszystko co najlepsze jeszcze przed nami co na tym tracimy????
Twoja dzidzia jest jeszcze malutka ale zobaczysz z miesiąca na miesiąc jak się zmienia ile miłości będzie potrafiła pokazać ile siły Ci da, mój jak się przyjdzie "wymiziać" wycałuje budzę się rano i pierwszę co widzę wielki uśmiech mojego brzdąca odrazu jakiś dzień milej się zaczyna
:-)
 
Witam,

Domyślam się, że głównym wątkiem tutaj są alimenty, zranione serca, sądy, rozprawy, itp., mam jednak nadzieję, że znajdzie się rodzic, który podzieli i pomoże mi w moim małym problemie.

Tak, jestem samotną mamą, mamą samotną byłam już w ciąży i kij z tym, to nic w porównaniu z tym, co przynosi mi codzienność.

Nie nadaje się na matkę, a może coś ze mną nie tak. Mam dziecko, które skończyło 2,5 roku, dziecko, które nie śpi w dzień, nie śpi w nocy, nie chce przy sobie nikogo, tylko mnie (co na pewno jest naturalne i wspaniałe), ale moment...
Kiedy nie zaglądam do gazet, czytam jakie to jest cudowne spędzać każdą wolną chwilę z dzieckiem, że najchętniej te mamusie z dzieckiem by się nie rozstawały. Zazdroszczę im, jak one to robią? Ja marzę o wolnej chwili, marzę, że ktoś wstanie w nocy i uspokoi moje dziecko (ale nie, bo moje dziecko nikogo nie chce, tylko mamę - cudowne, tak, wiem!), marzę, że wyjdę z domu bez poczucia winy, że kogoś odbarczam opieką nad swoim skarbem. W sumie do dnia, kiedy się urodziło dziecko, żyję w poczuciu winy - wyjście z domu wieczorem - poczucie winy, wyjście na zakupy - to samo, i tak ciągle. Często płaczę i mówię, przy dziecku (wiem, że to źle), że jestem zmęczona, że już nie daje rady, że wszystko na mojej głowie, i wcale, ale to wcale nie cieszę się z macierzyństwa! Zamiast tego czuje się, jakbym mnie ktoś uwiązał! Jestem złym człowiekiem. Wiem, że powinnam się cieszyć, że dziecko jest zdrowe, że się dobrze rozwija, ale nie mogę, a przynajmniej nie mogę tak do końca, bo jestem wykończona psychicznie. Ciągle coś sobie zarzucam, ciągle coś zarzucam "pomocnikom" z otoczenia, a to, że mnie nie wspierają, tylko "wychowują" na swoją "nutę". Ale chaotyczna wypowiedz, wiem, ale ciężko to wszystko napisać, tyle się tego nazbierało. Zapisałam się do psychologa, może ktoś mi pomoże to poukładać. Po prostu czuję, że nie jestem taka matką, taką jak te z gazet, nie cieszę się z macierzyństwa! Moje dziecko chce, żebym mu ciągle poświęcała czas, a mnie się czasami, tak najzwyczajniej nie chce z nią bawić, chciałabym w ciszy coś porobić, coś dla siebie. A jeszcze czytam te porady super - niani i myślę sobie, że mam super dziecko, bo to, które ona określa "niegrzeczne" to właśnie moje, a ja jestem z tych złych matek, co to nie potrafią tego kwiatuszka odpowiednio ukształtować. Jestem dojrzałą kobietą, a zachowuję się jak dziecko, płaczę na forum, chociaż wiem, że guzik mi to pomoże, ale dobrze się tak po prostu "wypisać". Jestem zmęczona, jestem zła i zła na siebie, że jestem zła! Często "zbywam" swoje dziecko albo mówię "za chwilę", "już idę" i odwlekam to w nieskończoność, rany... ponoszę porażkę na całej linii. Chciałabym być perfekcyjną, zawsze uśmiechniętą mamą, która w jednym ręku trzyma patelnie, w drugim bawi się z dzieckiem, a nogami przewraca kartki wyborczej! Jak mam to zrobić?
 
Jaimis,ciekawa jesten ile ta "twoja" sedzina sama wydawala na dziecko ?skoro twierdzi ze 300 wystarczy.
"moja" twierdzila ze minimum 500 plus zalezy ile ojciec zarabia i z kim mieszka.
No i nawet zdziwlila sie za wydalam zaledwie 150zl na ubrania ciazowe,ze czemu nie wiecej?chyba nie rozumiala ze kogos nie bylo stac.
 
Witam,

Domyślam się, że głównym wątkiem tutaj są alimenty, zranione serca, sądy, rozprawy, itp., mam jednak nadzieję, że znajdzie się rodzic, który podzieli i pomoże mi w moim małym problemie.

Tak, jestem samotną mamą, mamą samotną byłam już w ciąży i kij z tym, to nic w porównaniu z tym, co przynosi mi codzienność.

Nie nadaje się na matkę, a może coś ze mną nie tak. Mam dziecko, które skończyło 2,5 roku, dziecko, które nie śpi w dzień, nie śpi w nocy, nie chce przy sobie nikogo, tylko mnie (co na pewno jest naturalne i wspaniałe), ale moment...
Kiedy nie zaglądam do gazet, czytam jakie to jest cudowne spędzać każdą wolną chwilę z dzieckiem, że najchętniej te mamusie z dzieckiem by się nie rozstawały. Zazdroszczę im, jak one to robią? Ja marzę o wolnej chwili, marzę, że ktoś wstanie w nocy i uspokoi moje dziecko (ale nie, bo moje dziecko nikogo nie chce, tylko mamę - cudowne, tak, wiem!), marzę, że wyjdę z domu bez poczucia winy, że kogoś odbarczam opieką nad swoim skarbem. W sumie do dnia, kiedy się urodziło dziecko, żyję w poczuciu winy - wyjście z domu wieczorem - poczucie winy, wyjście na zakupy - to samo, i tak ciągle. Często płaczę i mówię, przy dziecku (wiem, że to źle), że jestem zmęczona, że już nie daje rady, że wszystko na mojej głowie, i wcale, ale to wcale nie cieszę się z macierzyństwa! Zamiast tego czuje się, jakbym mnie ktoś uwiązał! Jestem złym człowiekiem. Wiem, że powinnam się cieszyć, że dziecko jest zdrowe, że się dobrze rozwija, ale nie mogę, a przynajmniej nie mogę tak do końca, bo jestem wykończona psychicznie. Ciągle coś sobie zarzucam, ciągle coś zarzucam "pomocnikom" z otoczenia, a to, że mnie nie wspierają, tylko "wychowują" na swoją "nutę". Ale chaotyczna wypowiedz, wiem, ale ciężko to wszystko napisać, tyle się tego nazbierało. Zapisałam się do psychologa, może ktoś mi pomoże to poukładać. Po prostu czuję, że nie jestem taka matką, taką jak te z gazet, nie cieszę się z macierzyństwa! Moje dziecko chce, żebym mu ciągle poświęcała czas, a mnie się czasami, tak najzwyczajniej nie chce z nią bawić, chciałabym w ciszy coś porobić, coś dla siebie. A jeszcze czytam te porady super - niani i myślę sobie, że mam super dziecko, bo to, które ona określa "niegrzeczne" to właśnie moje, a ja jestem z tych złych matek, co to nie potrafią tego kwiatuszka odpowiednio ukształtować. Jestem dojrzałą kobietą, a zachowuję się jak dziecko, płaczę na forum, chociaż wiem, że guzik mi to pomoże, ale dobrze się tak po prostu "wypisać". Jestem zmęczona, jestem zła i zła na siebie, że jestem zła! Często "zbywam" swoje dziecko albo mówię "za chwilę", "już idę" i odwlekam to w nieskończoność, rany... ponoszę porażkę na całej linii. Chciałabym być perfekcyjną, zawsze uśmiechniętą mamą, która w jednym ręku trzyma patelnie, w drugim bawi się z dzieckiem, a nogami przewraca kartki wyborczej! Jak mam to zrobić?

Madzia witaj, twoje zycie to nie porazka, masz przy sobie dziecko,
problem moim zdanie tkwii w twoim podejsciu,nie powinas mowic,ze jestes zla mama,dasz o dziecko, tylko jestes z tym sama i po porostu zmeczona
w gazetach zawsze wszystko jest piekne, sa szczesliwe rodziny z dziecmi, mama,tata i dziecko
a my jestesmy same i tylko na nas wpada opieka i wszytsko nad dzieckiem, nie powinas miec poczucia winy,ze wychodzic, przeciez nie zostawiasz dziecka bez opieki, masz prawo wyjsc na zakupy, na ploty czy piwo
w normalnej rodzinie to rodzice dziela sie obowiazkami,opieka nad dzieckiem
jestes sama z dzieckiem, dziecko jest przyzwyczajone,ze jestes tylko ono i ty
 
Madziocha dokładnie ja też tak myślę, że problemem jest Twoje podejście i sposób myślenia. Nie da się być perfekcyjnym, bo to niemożliwe, ale zwróć uwagę na to, że i tak jesteś ponad normę. Dajesz sobie radę sama z tym wszystkim, z czym normalnie daje radę dwoje dorosłych ludzi! Poza tym pewnie wiele z nas mogłoby się podpisać pod Twoim postem, ja nawet obiema rękami, bo opisałaś dokładnie mój codzienny niemalże sposób myślenia. Tylko ja już jestem świadoma tego, że rzecz tkwi w myśleniu i powoli, raz lepiej, raz gorzej, ale sobie radzę. Wiem też, że dużo daje rozmowa, psycholog jest dobrym krokiem, poza tym pisz tutaj, myślę, że to też Ci pomoże.
 
Jaimis zagladam ,ale nie zawsze mam czas cos napisac.Dieta lezy i kwiczy z powodu "mrozow i zimy;)" co do spraw sercowych to sama juz niewiem ,czy mam ochote jeszcze sie spotkac z G. narazie pisujemy sobie smsy. Madziocha nie wymagaj od siebie zbyt wiele,nie obwiniaj sie ciagle ,wyluzuj..i jesli masz okazje zostawic mala pod opieka kogos innego to sie ciesz i korzystaj z tego. Ja sama mam nieraz ochote wyjsc i trzasnac drzwiami ,bo mam dosc .Mam nadzieje ze uda mi sie poukladac i zorganizowac tak Nasze zycie ,ze pujde do pracy ,mala do przedszkola i bede miec troche czasu dla siebie oraz czas aby zatesknic za mala..
 
Ostatnia edycja:
reklama
madziocha80 jesteś normalną zwyczajną mamą która czasami by wysłała dziecko na księżyc a po chwili jeszcze szybciej by po nie pędziła :-) jak zawsze są blaski i cienie macierzyństwa też... jeśli myślisz że przydałaby ci się wizyta u psychologa idz porozmawiaj nic nie stracisz a może pomoże. Mi się wydaje że musisz zaplanować co chcesz osiągnąć np żeby spał w nocy, spędzał więcej czasu bez ciebie i kombinuj, znajdz sposób na swojego "terrorystę". Ja chodzę do pracy i odpoczywam od niego a potem po pracy i w weekendy mam siłę i chęci aby maksymalnie spędzać z nim czas. Ja jako nieliczna z matek nigdy nie dokarmiałam mojego dziecka w nocy nie wyobrażałam sobie żebym po nocy miała wstawać robić mleko od kiedy skończyłam karmić piersią mały skończył jadać w nocy no i co że na początku popłakiwał, dawałam mu soczek a potem stwierdził że na soczek to nie warto się budzić:-) dziecko nie umrze jak niebędzie jadło w nocy a ja się wyśpię z takiego ząłożenia wyszłam i kiedyś złowrogo patrzyła na mnie laska z pracy że nie karmię wm nocy małego a ona jak ciągle karmi przeszło roczne dziecko w nocy patrzy na mnie z zazdrością bo ja przychodzę wyspana. No mi się wydaje że w macierzyństwie nie wolno tylko i wyłącznie myśleć o dziecku ale i o sobie. I wywal w cholerę poradniki, albo tylko zwracaj uwagę na to co tobie pasuje!!!!!! Każde dziecko jest inne ;-)
Rosi79 no ja napewno wydaję miesięcznie więcej na mojego syna niż 600 zł, ale co z durną babą bić się miałam? A i tak bym nie ugrała więcej bo on wykazał praktycznie zerowe dochodzy, a niech mu tam ciekawe czy zapłaci w tym miesiącu czy juz znowu zapomniał że ma syna :-)
iwona-33 bardzo mi się podoba twoje podejście na siłę się nie rzucaj w związek z G ale ciesz się miłymi chwilami i obserwuj co tobie daje ten związek :-) Ja wogóle jestem przeciwniczką diet, więcej warzyw i owoców ale tylko tych co lubisz na wiosnę spacery i styka. To odezwij się czasami a ja życzę żeby jak najszybciej się poukładało z parcą, aj sama swojej nie jestem pewna ale cieszę się że mam i kasowo i odpoczywam od mojej dzidzi i po pracy nie mogę się doczekać lecę do niego aby go wyściskać i to akurat mi pasuje :-)
 
Do góry