reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Czekając na poronienie...

kindzi02, ja także, ale u mnie nie zadziałały i w ostateczności miałam zabieg. Jednak dziewczyna, która leżała ze mną w pokoju w szpitalu oczyściła się tylko dzięki tym tabletkom i zabieg nie był konieczny.
 
reklama
Cześć dziewczyny, To i ja napiszę :(
Od początku było coś nie tak z ciążą :( Na pierwszym USG był sam pęcherzyk, ale może to przez to, że byłam dopiero w 4tyg u gina. Kolejne USG dokładnie w 7tyg, miałam tego dnia pierwsze plamienie, okazało się, że zarodek jest młodszy o tydzień i że pęcherzyk jest bardzo mały, prawie taki sam jak zarodek, ale serduszko biło. Przepisałam duphaston i kazała czekać. Za tydzień na USG wyszło, że zarodek urósł, pęcherzyk też, ale cały pęcherzyk wypełniał zarodek, a nie powinno tak być :( Zarodek nie miał się jak rozwijać... :( 4 dni później nie mogłam w ogóle spać (ogólnie miałam problemy ze snem ostatnio), o 6:00 rano zobaczyłam krwawienie, aż skrzepy poleciały :/ Więc ja już w płacz, ale pogadaliśmy z moim chłopakiem i zdecydowaliśmy, że jeszcze zobaczymy co się będzie działo. O 10 wstałam do łazienki i to samo - krwawienie znowu :/ Więc pojechaliśmy do szpitala. Zbadali mnie, zrobili USG i serduszko już nie biło, to był dokładnie 8t5d. Ale ciąża była młodsza, zarodek miał tylko 1cm. W ogóle gin zawołała drugą i się przyglądały na USG, że zarodek ma dziwny kształt, że ma jakieś wady, źle się rozwinął, ale na pewno przez to, że był za mały pęcherzyk i dzidzia nie mogła rosnąć :( Ja nic się nie odzywałam, nie docierało nic do mnie, nawet nie płakałam, miałam tylko łzy w oczach :( Gin powiedziała, że może mnie już zostawić w szpitalu na wywołanie poronienia. Ale mój J. stwierdził, że jeszcze pójdziemy na wizytę do naszej gin (bo 2 dni później mieliśmy umówioną wizytę), niech ona zobaczy co tam się dzieje i może ona skieruje do szpitala tam gdzie ona jest. Wyszliśmy stamtąd i dopiero zaczęłam ryczeć, nawet nie płakać :( To była moja pierwsza ciąża i bardzo chcieliśmy dzidzi :( Wróciłam do domu to straszne było, bo nie mogłam słowa powiedzieć, bo tylko płakałam :( Oczywiście rodzice, siostry, dzwoniły do mnie, żebym się nie martwiła, że tak musiało być, że na pewno będę miała zdrową dzidzię jeszcze... To było w ten poniedziałek, wczoraj też wstałam, mój J, pojechał do pracy, a ja płakałam :( W między czasie z siostrami gadałam przez tel i uspokajały mnie, ale na chwile :( I wiecie co się stało? Już wczoraj od rana mnie brzuch pobolewał. Ok 18, tak do 20:00 baaaardzo mnie bolał brzuch jak na okres, ale duużo mocniej. Tabletki za późno wzięłam. Co chwile szłam do łazienki i leciały skrzepy. Zwijałam się z bólu :( W końcu poszłam kolejny raz do łazienki i coś dużego ze mnie wyleciało. Od razu ból się zmniejszył. Ja oczywiście musiałam zobaczyć co wyleciało, i wygrzebałam z pomiędzy tych skrzepów pęcherzyk z zarodkiem :( Nawet nie wiedziałam, że to już było tak wykształcone, pęcherzyk mógł mieć ze 2cm na 2cm jak leżał, a w środku malutki zarodek, ale było widać główkę, i zawiązki rączek i nóżek :(( To był straszny widok :( Chyba zapamiętam to do końca życia... Ale dobrze, że wszystko samo mi wyleciało, dziś idę do mojej gin, niech zobaczy czy tam nie trzeba jeszcze mnie "doczyścić"...
Chyba lepiej, że tak się stało, tamta gin w szpitalu mi powiedziała, że to jest selekcja naturalna w tych pierwszych tygodniach. Że natura eliminuje wadliwe ciąże. Gdyby się udało podtrzymać tą ciążę to też nie wiadomo z jakimi wadami by się dzidzia urodziła :(

I tego suwaczka na dole już nie ma :( Nie wiem jak go usunąć :((
 
ailatan, bardzo, bardzo mi przykro z powodu Twojej straty. Znam to uczucie i wiem, że żadne słowa nie są z stanie Cię pocieszyć, wiedz tylko, że przytulam Cię mocno. Dobrze, że Twój organizm oczyścił się sam, mam nadzieję, że Twoja ginka wykluczy konieczność zabiegu dla dodatkowego oczyszczenia. Ja nie widziałam swojego dziecka, choć chciałam, ale lekarz (byłam na zabiegu w szpitalu) długo przekonywał, że to zbyt traumatyczny widok. My pochowaliśmy naszego synka, ja poroniłam w 13 tc.

Jeśli chodzi o suwaczek to: w lewym górnym rogu strony wejdź w ustawienia, potem tam po lewej stronie będą "moje ustawienia"i "edytuj sygnaturę" i tam usuń suwaczek i zapisz zmiany:)

ściskam Cię mocno, pisz gdybyś chciała pogadać.
 
ailatan bardzo mi przykro;/
ja dzisiaj o 13 mam zabieg, ale w nocy nie mogłam zasnąć, bo ciągle mam nadzieję że za paręd ni zacznie bic serduszko a ja dziś zabiję dziecko i nie dam mu szans na przeżycie, więc postanowiłam że jeszcze do innej kliniki pójdę zrobię samo usg i może po nim nie będę mieć wyrzutów sumienia, jestem nienormalna ale wydaje mi się że idę zabić moje dziecko...:sad:
 
jestem po usg, nie ma nadziei, zabieg wskazany, przynajmniej wiem ze na 100 % nie ma nadziei, za godzinke wychodzimy
 
Edytko, bardzo mi przykro! Tak, jak Ty jednak trochę się łudziłam, że będzie dobrze. Trzymaj się, bądź dzielna i wróć tu do nas na forum, postaramy się jakoś Tobie pomóc psychicznie. Ściskam!
 
Edytko trzymaj się, ja miałam zabieg w zeszły piątek. Byłam w 11 tygodniu i na wizycie u gina dowiedziałam się, że dziecko od dwóch tygodni nie żyje. Następnego dnia miałam zabieg w szpitalu. Był to dla mnie szok, bo w sierpniu poroniłam w 6 tygodniu. Straciłam dwie ciąże w krótkim czasie, bardzo mnie to boli, ale tłumaczymy sobie z mężem to tak, że jakby dziecko miało urodzić się chore i cierpieć przez całe życie, to dla niego tak jest lepiej.
Mamy prawie dwuletniego synka i teraz codziennie dziękuję za to, że mam taki promyczek w domu. Będziemy się starać o kolejne dziecko, jak dostaniemy zielone światło od lekarza.
Życzę wszystkim dziewczynom dużo siły, bo mimo iż nam się wydaje taka strata końcem świata, to świat nieubłaganie kręci się dalej i trzeba iść do przodu.
 
jestem po zabiegu, po 2 godzinach byłam już w domu, zabieg w bardzo przyjaznej i miłej atmosferze, cieszę się że szybko wyszłam do domu, teraz powoli oswajam się z nową sytuacją- że w moim brzuszku nie ma już kruszynki, jest za to aniołek w serduszku
 
Edytko bardzo mi przykro, wiem że jest Ci ciężko i żadne słowa nie pomogą poczuć się lepiej.
Nie możesz mieć wyrzutów sumienia, zrobiłaś wszystko jak trzeba, jeszcze szukałaś potwierdzenia, iskierki nadziei że lekarz się myli i że się uda.

juchu, Edytka ściskam Was mocno
 
reklama
Pisałam Wam w środę rano. Wieczorem byłam na wizycie u mojej gin. powiedziała, że jest jeszcze we mnie tych resztek ok 2,5cm, i trzeba to doczyścić. A że moja gin jest w jednym ze szpitali, to dała mi skierowanie na następny dzień. Po powrocie od niej znowu miałam takie bóle brzucha, zwijałam się z bólu i co 2 minuty chodziłam do łazienki, wylatywały ze mnie dziwne duże rzeczy i dużo też skrzepów i krwi.. :( W szpitalu nawet mi pobrali krew i porobili wszystkie badania, łącznie z grupą krwi, bo jeszcze nie zdążyłam zrobić :/ Moja gin się baaaardzo dobrze mną zajęła. Od 9:00 leżałam na 3 osobowej sali, tylko z jedną dziewczyną. Podała mi jeszcze tabletki dopochwowe (bo i tak jeszcze czekalismy na wyniki badań krwi) i 1,5h leżałam, brzuch mnie bolał i jeszcze troszkę, ale już mało ze mnie wyleciało. Chciałam jeszcze USG, to mi zrobiła :) I okazało się, że resztek jest już tylko ok 1cm i powiedziała, że jak chce to można poczekać tydzień i możliwe, że się samo doczyści albo robimy zabieg. Ale też zaznaczyła, że w ok 90% po tym tygodniu niestety jeszcze trzeba doczyścić, bo te resztki są na ściankach i już same nie wylecą :/ Więc ja, żeby już nie leżeć kolejny dzień w szpitalu, chciałam, żeby to zrobiła. I uśpili mnie, i na moją prośbę, też ona wykonała zabieg, nawet nie wiem kiedy tam usnęłam... :/ Wyszłam ze szpitala po ok 2,5 godziny od zabiegu. Mój J. był ze mną cały czas :) Dziś w nocy mnie brzuch pobolewał, a Was bolał jeszcze 2 dni po zabiegu? Ona mi powiedziała, że może boleć, bo macica się obkurcza.
Wczoraj mnie odwiedziły koleżanki, żeby mnie pocieszyć, bo nie chcę już o tym rozmyślać, widocznie tak miało być i natura nie chciała nam dać chorej dzidzi... :( Teraz będziemy próbować, ale nic na siłę.
 
Do góry