Co do różnych ciekawych historii porodowych . Moja mama (pielęgniarka z zawodu) kiedyś odebrała poród na naszym stole w kuchni :-) Środek nocy jakiś facet się dobija do drzwi i krzyczy powódź powódź w aucie ratunku. Mama się zerwała i jak się obudziła w końcu to zrozumiała jak facet krzyczy że wody odeszły. Okazało się, że zamiast do szpitala oddalonego jakieś 30 km od naszej wsi przyjechał spanikowany po pomoc do pielęgniarki. Nie wiem już jak to było dokladnie bo byłam bardzo mała miałam jakieś 10 lat. W każdym razie chyba już było za późno na jazde do szpitala i Pani urodziła z pomocą mojej mamy u nas w kuchni. Potem przyjechało pogotowie i ich zabrali.
