My jak kupiliśmy mieszkanie to remont kapitalny robił nam jeden gościu, po pracy Damian przyjeżdżał do niego i robili razem. Nie raz miałam z M spięcie, że drze się na gościa bo się opieprzał przez cały dzień jak M był w parcy. Broniłam "biednego" gościa. Ale okazało się, że nie można za bardzo popuścić pracownikowi. Kilka razy przychodziłam z Kacprem do południa zobaczyć co robi, spytać czy nie trzeba czegoś dokupić, a jego nie było. A bo to po papieroski poleciał i nie było go trzy godz., a to totolotka wysłać poszedł. Ale przegiął jak już tam mieszkaliśmy a jemu zostało tylko na zewnątrz zrobienie elewacji i schodka. Musieliśmy jechać na komunię na Dolny Śląsk zostawiliśmy mu klucze do mieszkania w razie gdyby tam chciał sobie kawkę zrobić i.t.p. Przyjeżdżamy pd dwóch dniach i co widzimy???????
Nic nie zrobione, lodówka pusta, okna na szczęście tylko te małe górne pootwierane jak szeroko, a faceta nie ma. Klucz od domu oddał mi po kilku miesiącach bo zobaczyłam go przypadkiem. Ale więcej się nie pokazał. Dobrze tylko, że nie zapłaciliśmy mu wszystkich pieniędzy. Tylko dostawał za wykonanie danej pracy po jej zrobieniu.
A zeby tego było mało to zadzwonił do nas koleś z hurtownii budowlanej powiedzieć,że nasz pracownik był i chciał wziąć jakieś materiały budowlane bo mu rzekomo zabrakło, a Damian jak przyjedzie to zapłaci fakturę

. Na szczęscie zawsze było tak, że jak pan Krzyś szedł po coś to Damian dzwonił i mówił że Gośc przyjdzie po konkretne rzeczy a On jak wróci z pracy to podjedzie i zapłaci.
Dobrze, że chłopak myslący i nic mu nie dał bo M nie dzwonił. Bo już nie będę się rozpisywać o tym, że napożyczał kasę od ludzi i powiedział, że ma u nas zarobione to można przyjść a my uregulujemy.
Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam. Ale a propos remontów mi się przypomniało