Dzięki za odp.
Odpowiem Wam ogólnie, bo odpowiedzi inaczej by się pokrywały.
To już trwa dość długo - myślę, że blisko miesiąc. Najpierw myślałam, że może ząbki (ma już 5), potem że skok rozwojowy (bo był taki tydzień nie do zniesienia, ciągle płakała, wszystko jej nie pasowało, ciągle była senna). A teraz już sama nie wiem. Ząbki jej owszem idą ale nie marudzi przy tym za bardzo, a płacze tylko wtedy, kiedy nas(a zwłaszcza mnie) nie ma blisko w nocy. Tzn. po kąpieli uśnie sama, potem do niej zaglądam, poprawiam, i jak już się trochę 'wyśpi' to budzi się, stęka i czeka aż ją weźmiemy. Jak kładziemy ją do łóżka u nas, usypia natychmiast z uśmiechem na twarzy. Potem ma takie przez sen popłakiwanie, ale wystarczy, że ją przytulę (poczuje mój zapach), czasami wystarczy podłożyć poduszkę na której leżałam i już przestaje - nawet oczu nie otwiera, jak popłakuje.
Fakt, że od dosyć dawna nad ranem ją brałam do łóżka i dosypiałyśmy jeszcze trochę. Potem sama budziła się i czekała o 7, potem 6, 5, 4, 3 a teraz nawet 2 i z płaczem.
A w nocy jak się przebudziła, wystarczyło, że do niej poszłam, pogłaskałam, nakryłam kołdrą i usypiała dalej, teraz to nie przechodzi. Wchodziłam nawet do jej łóżka(ma zabezpieczone 90x200) i usypiała wtulona od razu, ale jak tylko chciałam wyjść to płacz. Naprawdę nie wiem co robić - zawsze chciałam uniknąć spania z dzieckiem w łóżku w nocy.