Witajcie,
Udało mi się podczytać z dwóch dni wieści od Was, ale to troszkę Mało by zorientować się w sytuacji!
gkvip współczuję sytuacji. Nie potrafię sobie wyobrazić co przechodzisz. Brak poczucia bezpieczeństwa i chwili oddechu przy Noworodku jest okrutnie ciężka! Trzymaj się dzielnie. Postaraj się wygospodarować choć 30 min dla siebie w ciągu dnia bo inaczej zwariujesz i będziesz się kierować emocjami przy podejmowaniu decyzji.
Ja Teściów mam w odległości 700 km i mimo, że Moje Teściowa jest bardzo absorbująca jak się widzimy to bardzo za nią tęsknie i za Teściem też. Może to też przez to, że widzimy się czasem tylko dwa razy do roku? :-)
Odwiedzają nas pierwszy raz po 27.07. Przyjeżdżają na 5 dni - Mąż bierze wolne - więc mam nadzieję, ze pogoda dopisze i będziemy mogli fajnie czas zaplanować.
U nas powoli wszystko się normuje i zaczyna rozumieć potrzeby mojego Dziecka. Jesteśmy cały czas na kropelkach Sab S., które Mały dostaje 3 razy dziennie i brzuszek tylko czasem go pomęczy - jeśli ja sobie na coś pozwolę - np. zaryzykowałam bo miałam okrutną ochotę na naleśniki po amerykańsku na mące, maślance,jajku i proszku do pieczenia. Efekt Mały szalał z brzuszkiem i go wysypało :-/ i nie wiem co to spowodowało: chyba maślanka lub mąka

Więc naleśniki odpadają z menu

W nocy Mały potrafi mnie zaskoczyć i coraz częściej przesypia ponad 3h. Rano przeciągam go do 9. Nie spał jeszcze nigdy u nas w łóżku w nocy - czasem rano po 8 leżymy sobie wspólnie i Krzyś mi opowiada różne historie

I próbuje już się uśmiechać
Troszkę zazdroszczę tym wszystkim, których Mężowie wzięli wolne po porodzie, albo miałyście pomoc w Mamach lub Teściowych - ja jestem sama z Małym od Samego początku, a Mąż w pracy od 7 do średnio 17/18. Więc pomoc mam tylko wieczorem i w weekend i to nie każdy cały bo też pracuje - niestety taki zawód! Ale idzie przeżyć :-) Najgorsze były dwa pierwsze tygodnie. Teraz, od niedawna uwielbiam wieczory: idę pod prysznic - 30 min mam dla siebie - w łazience radyjko, balsamy i spokojne ogarnięcie siebie. Mały jest pod opieką Taty i wiem, że nic mu nie grozi :-)
Aaaaa i chciałam jeszcze złożyć wyrazy uznania dla Wszystkich Mamy więcej niż jednego Dziecka! Zwłaszcza tym nie przedszkolno/szkolnym! Jak czytam Wasze opowieści to aż szkoda, że nie można cierpliwości i świętego spokoju na kilogramy kupić :-)
Pozdrawiam Was!