Słuchajcie!! u nas dziś święto lasu!! Gabi wszamała prawie cały duży słoiczek
wiosennej zupki z indykiem i koperkiem, jedząc małą aluminiową łyżeczką u mnie na kolanach przy stole! :-) potem popiła dużą ilością soczku!! normalnie rogala miałam takiego na papie i duma mnie rozpierała, że aż świszczało :-)
A potem u szwagra na kolanach zjadła od szwagierki słoiczek banana z pokruszonymi ciasteczkami chwytając za łyżeczkę i wkładając ją sobie do buzi

:-) (oczywiście szwagierka łyżeczkę też trzymała)
No i żeby tego było mało podnosi się już do pozycji czworaczej i buja do przodu i tyłu

a czasem się tak przebuja, że leci do przodu na pyszczek i wygląda to mega komicznie!

Normalnie aż sama nie wierzę w to co piszę, normalnie uszczypnijcie mnie, bo nie uwierzę!!!
Wiem, że jutro może czar prysnąć, ale żyję dniem dzisiejszym i jest mi taaaaak dobrze:-):-) bosz...poświrowało mnie totalnie!!
Nie gotuję na parze i przyznam się, że nawet o tym nie pomyślałam. Muszę spróbować, tylko ,że nie mam parowaru. Mam jedynie garnek z opcją do ugotowania na parze.
Ja dziś nie karmiłam przez cały dzień i nawet nie czuję żeby cyce były jakoś mega napakowane, więc chyba też już końcówka karmienia. Żal mi jest wtedy, kiedy zacznę myśleć o tym, jak Gabi była taka maleńka, że tylko przy cycusiu chciała być (choć wtedy miałam tego dość) i tylko cycuś był ją w stanie ukoić. A teraz tak naprawdę potrzebuje już tylko w nocy i cieszę się, że sama się poniekąd odstawiła, bo nie było to dla mnie smutne przeżycie.