Witam wieczornie,
w koncu mam wzglednie wolny wieczor, wiec moze uda mi sie cos napisac.
Moj m. przyjedzie w piatek, wiec planuje w obejsciu wszystko miec na blysk bo ostatni raz jak byl to kostka byla polozona tylko do polowy i wszystko dookola rozkopane. Bedzie teraz mial co ogladac bo wyrosla calkiem pokazna trawa (na ktora chucham i dmucham, dosiewam, przysypuje ziemia, podlewam) nawiozlam kory i rozprowadzilam po calej powierzchni kostki piach, bo nie moglam sie doczekac na robotnikow ktorzy mieli to dokonczyc. Troche pomogl mi tesc w tych robotach, ale wiekszosc robilam sama i jestem bardzo zadowolona. Tyle jestem w stanie zrobic, ile trwa drzemka Matiego, a spi z reguly 1-2 godzinki raz dziennie. Wiec jak tylko zasnie to odpalam silniki rakietowe i wokol domu unosi sie kurz

Jak wstanie z drzemki cos trza dac do jedzonka i jechac do przedszkola po starszaka, przebrac, troszke kopne w domu i robi sie juz pozne popoludnie i wlacza sie Matiemu maruda i tak do 20 staram sie przetrwac, jak poloze ich spac to potem staram sie ile moge ogarnac calodniowych zaleglosci, pozalatwiac co sie da i juz jest 23 i trzeba isc spac, bo nocki mam niestety fatalne i wstaje nawet po kilkanascie razy... no a o 7.30 trzeba znowu sie zwlec zeby dotrzec z moja dwojka do przedszkola na 8.30 a mam 10 km do pokonania. I tak codziennie, dzien swistaka

Nie moge jakos wykroic dla Was wiecej czasu, choc staram sie byc chociaz na biezaco... czytam z telefonu co u Was jak siedze przy lozeczku czekajac az maruder usnie. Mimo wielkich staran nie potrafie wycisnac z doby nic wiecej a czuje sie jak ostatnia ofiara czytajac ile ogarnia np nasza Wisienka
Mati przez dluzsza chwile byl zdrowy, ale od tygodnia ma 37-37,5. Mam nadzieje ze to tylko na zeby, bo naprawde chorob mam juz serdecznie dosyc :-( A zebow jakichs konkretnie wychodzacych nie widze, ale cos tam idzie bo slini sie dosyc mocno i kupowo tez by zwiastowalo na zeby... na razie stanelismy na uzebieniu w ilosci 8 sztuk. Wszystkie jedynki i dwojki ma wiec taki konkretny kasowniczek

Michalowi rosly smiesznie pamietam, ze dlugo brakowalo mu jedynki a mial juz wszystkie dwojki i wygladal jak baba jaga bez tego zeba

Alez ten czas leci, dopiero Michalowi zeby rosly, a tu juz ma 4,5 roczku...
Mikoto - dzieciaki to takie zazdrosniki sa

Michal jak byl maly to mojemu m. nawet nie pozwalal mnie dotknac, chcial mamusie na wylacznosc. A Mati jakos toleruje m. ale za to upatruje konkurencji w Michale.
Palin - sil do dziada

No jak on smie sprawiac ci przykrosc. Mam nadzieje, ze zrozumie i przyjdzie z podkulonym ogonkiem tudziez kwiatami i bombonierka bo nosisz Wasze malenstwo i dbasz jak mozesz o Mikolaja wiec szacunek ci sie nalezy
Kingusia - lacze sie w bolu nieprzespanych nocek :-( Ja od narodzin Matiego co noc wstaje przynajmniej po kilka razy, a jak juz nie daje rady to biore go do siebie tylko co z tego jak jego najdrobniejszy ruch od razu mnie budzi a spi bardzo niespokojnie. No ale i tak to mniejsze zlo, bo czesto nie mam sil siedziec przy lozeczku w srodku nocy i czekac az glebiej zasnie, zeby moc wyjsc i sie polozyc :-(
Teri - super rozgarnieta Twoja Daria, madra dziewczynka, ale ona to od zawsze taka nasza przodowniczka we wszystkim. Slicznie wygladala!
Justa - duzo zdrowka dla Was wszystkich! Oby najgorsze bylo juz za Wami!
Gosiak, Palin - cudownosci jakie sliczne ubranka beda mialy Wasze ksiezniczki

Nie chce sie wierzyc, ze juz niedlugo powitamy je po drugiej stronie brzuszkow :-)
W temacie ubranek jeszcze to ja musialam przekopac rzeczy po Michale bo tez mi juz Mati powyrastal, tylko szkoda, ze dopiero przy drugim dziecku jestem madrzejsza i inwestuje w spodnie dresowe, bo Michal to wiekszosc spodni mial sztruksow i dzinsow, jak ja moglam mu zakladac cos tak niewygodnego... no i w sumie musze tych dresow teraz dokupic. Reszta na szczescie jako tako, nie mialam jakos bodziakow na krotki rekaw pod bluzeczki ale kupilam dzisiaj w lidlu podkoszulki na ramiaczkach i mysle ze juz bodziakow nie bede kupowac. Zostalo mi juz tylko kilka na dlugi rekaw. No i musze jeszcze zakupic kurteczke na zime i buciki.
Michal cos tez powyrastal, musze mu tez dokupic pare rzeczy... masakra dopiero sie zacznie jak dzieci pojda do szkoly, dopiero sie zaczna wydatki...
Musze leciec, jeszcze mam na dzis wieczorna toalete i mycie wlosow, prasowanie, ogarnac kuchnie i zabawki i zaladowac pralke na jutro. A w czasie pisania tego posta Mati urzadzil juz 2 pobudki... :-(