No, wróciłam z zakupów i wracam do życia. Całe do południa było takie zdechłe :-(Szybko zasnęłam, ale wierciłam się ostro, bolał mnie kręgosłup, nie mogłam się ułożyć. Po 2 wstawałam siusiu i znów do łóżka, ale tak mnie zaczęło trząść zimno, że Aro mnie trzymał i grzał (biedak się nie mógł wyspać do pracy). Oczywiście zasnąć nie mogłam, zaczęło mnie mdlić, więc Kochanie wstawało mi po banana. Na szczęście się rozgrzałam, drgawki przeszły i mógł się odsunąć i jeszcze trochę pospać, a ja zajęłam się książką aż mnie zmuliło. I nagle budzik...

Potem się nie mogłam ogarnąć, wstawałam, to znów się kładłam. Dopiero spacer po zakupy trochę ocucił. Żeby nie wiatrzycho chętnie bym sobie pochodziła dłużej, ale tak jak dziś to by mi głowę urwało. Ech, kiepski dzień...
--------
Aro ciągle mnie "molestuje" o tego kebaba w naleśnikach, które widnieją w przepisach, aja się nie mogę jakoś zebrać. Dostanie kopytka podsmażane, tak jak lubi - tylko muszę się jeszcze zebrać, żeby zrobić ciasto

--------
Ja jeszcze nie mam rozgadanych maluszków, ale w rodzinie mamy taką Aparatkę - moja bratanica, za miesiąc 3 latka. Bratowa to głowę czasem załamuje, skąd ta bierze swoje teksty:
-) Miśka, jak się nie uspokoisz to nie wiem, co Ci zrobię, chyba rozszarpię;
-) nie rozszarpiesz mnie, mama, bo jestem Twoją małą córeczką, najkochańszą, Twoim oczkiem w głowie.
*****
"Młoda rozrabia w kąpieli, mówie:
-Michasia, baw sie ładnie, wody nie wylewaj, bo jak będziesz wylewać, to cie wyciągnę z tej wanny!"
Na to moje dziecko, nie patrzac nawet na mnie.
-Spróbuj szcześcia mamusiu".
*****
Misia: Już niedługo moje urodzinki, będą prezenty, a potem spadnie snieg i ulepimy bałwana taaakieeeego jak tata

--------
A tak jeszcze chciałam was zapytać: byłam w sklepie i widziałam gotowe ślimaczki (tylko je podpiec w piekarniku) i tak mnie naszła chęć, ale nie wiem, czy można. Kiedyś lubiłam poznawać różne smaki: żabie udka, mięso z rekina, krokodyla, pizza z wędzoną koniną, ośmiornice (choć one to już w mieszankach owoców morza są chyba żadną oryginalnością),jadłam też ślimaki. I teraz w sklepie tak do mnie przemawiały. Aro to do ust nie weźmie, a mnie aż ślinka leci...