Hej ciężaróweczki, podczytuję Was, ale jakoś weny do pisania nie miałam i pełno roboty w domu :-

-(
nie wiem czy pamiętacie ale mieliśmy "tylko" pomalować sypialnię okazało się że stara farba odchodzi za wałkiem i trzeba skrobać ściany więc z mężem lecieliśmy na wyjściowo, masakra, miał być mały remoncik a tu wyszła totalna demolka sypialni. dziś już zagruntowane i działamy dalej, mam nadzieję że do majówki się wyrobimy.
Jak malowałam i skrobałam to później leżałam bo brzuch bolał, ale żal mi było mojego M zostawić ze wszystkim samemu. Jeszcze teść co chwila coś chciał "bo on ma rozłożone kable i M ma mu pomóc w tej chwili" przekleństwo wspólnego mieszkania a ja miałam nerwy jakbyśmy my nie mieli "rozpierduchy" w pokojach tylko jego najważniejsze. ojjj nerwy mam ostatnio straszne na tego teścia, nam nie pomoże a jeszcze woła do siebie


wybaczcie ale musiałam się wyżalić:-(
Bartuś- opcjonalnie

chyba ma się dobrze, bo kopie i szaleje w brzuchu, najciężej mam na spacerze jak mi huknie w pęcherz

mnie czasem zgaga dopadnie ale tak to dobrze się czuję, gdy mnie coś zakłuje, zaboli, cokolwiek to siadam albo kładę się na chwilę :-)
natisku trzymaj się mam nadzieję że będzie coraz lepiej
robaczku oby powtórzyli wyniki i drugie okazały się lepsze
dobranoc dwupaki moje kochane
