reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Depresja w ciąży

@Destino ja mam z opiniami ogromny problem. Sama myślę o sobie źle, ale jak spotykam się z tym u innych, to płaczę. Jest to na tyle silne, że nawet jak czytam w Internecie coś, co dotyczy moich kompleksów, totalnie się załamuję. Ryczę i odechciewa mi się wszystkiego. Np. jeśli chodzi o wygląd, wiem że nigdy nie dopasuję się do obowiązujących kanonów i odechciewa mi się w ogóle starać. Bo po co? Skoro moja praca i tak nigdy nie przyniesie efektów takich, żeby było dobrze? Marzę o szczupłej sylwetce, ale szybko się poddaję i nie wierzę, że osiągnę dobre efekty. Skóry się nie pozbędę, a operacjom przeciwny jest mąż. Mimo że wiem, że mu się nie podobam, nie chce żebym wydawała pieniądze na takie rzeczy.

@MagdaK85 trudne i to strasznie. Bo sama czuję, że to głupie, tym bardziej, że w dzisiejszych czasach, oczekuje się od kobiet "cudów", a mimo to, sama od siebie tego wymagam. Bez sensu, ale to siedzi w głowie tak głęboko, że ciężko się tego pozbyc.
 
reklama
@Destino ja mam z opiniami ogromny problem. Sama myślę o sobie źle, ale jak spotykam się z tym u innych, to płaczę. Jest to na tyle silne, że nawet jak czytam w Internecie coś, co dotyczy moich kompleksów, totalnie się załamuję. Ryczę i odechciewa mi się wszystkiego. Np. jeśli chodzi o wygląd, wiem że nigdy nie dopasuję się do obowiązujących kanonów i odechciewa mi się w ogóle starać. Bo po co? Skoro moja praca i tak nigdy nie przyniesie efektów takich, żeby było dobrze? Marzę o szczupłej sylwetce, ale szybko się poddaję i nie wierzę, że osiągnę dobre efekty. Skóry się nie pozbędę, a operacjom przeciwny jest mąż. Mimo że wiem, że mu się nie podobam, nie chce żebym wydawała pieniądze na takie rzeczy.

@MagdaK85 trudne i to strasznie. Bo sama czuję, że to głupie, tym bardziej, że w dzisiejszych czasach, oczekuje się od kobiet "cudów", a mimo to, sama od siebie tego wymagam. Bez sensu, ale to siedzi w głowie tak głęboko, że ciężko się tego pozbyc.
@bozenka21 ja sie bardzo ciesze, ze znalazlysmy sie na tym forum 💕
Milego dnia dziewczyny 💋
 
Błagam Was, dziewczyny, pomóżcie...

Czy któraś z Was miała tak, że przez depresję nie chciała swojego dziecka? Bo ja już nie daję rady...
Mam mnóstwo problemów z ciąża - otyłość, która bardzo przeszkadza, cukrzyca ciążowa, której nie potrafię ogarnąć, okropne bóle kręgosłupa - prawdopodobnie jakaś dyskopatia, ale nie mogę na razie nic z tym robić, bo ciąża, do tego przewlekła niewydolność żylna, która z dnia na dzień się nasila - już ledwo chodzę, a powinnam się ruszać, żeby zakrzepicy się nie nabawić, a jakby tego było mało zaczyna się swędzenie ciała. Jak się okaże, że znowu będę miała cholestazę, to chyba się zastrzelę :-( :(
O pomniejszych dolegliwościach nawet wspominać nie będę, ale wszystko to bardzo daje mi w kość, ale przecież nie mogę narzekać, bo jestem w ciąży, a to taki cudowny stan i powinnam skakać z radości i tryskać dobrym humorem i energią. Przecież noszę pod sercem cud życia, bla, bla, bla...
Szczerze, rzygam już tymi tekstami. A najbardziej się wściekam, jak ktoś bliski zapyta jak się czuję. Nawet połowy swoich obaw nie wypowiem, a już słyszę: "jeszcze trochę, najważniejsze że z dzieckiem wszystko ok".
Nosz kurde, a ja to co? Inkubator? Dlaczego ktoś, kogo jeszcze nie ma na tym świecie jest ważniejszy niż ja? Dlaczego wciąż priorytetem jest dziecko?
Jak mówię, że chciałabym już urodzić, nikt nie zapyta skąd takie myśli, tylko od razu słyszę, że nie mogę, bo to jeszcze za wcześnie dla dziecka...
I przez to wszystko psychicznie wymiękam coraz bardziej. Czuję, że nie chcę tego dziecka. Nie chcę ciągle wszystkiego poświęcać, bo to Ono jest najważniejsze. Chcę być odrębną jednostką. Nie wiem nawet czy je kocham. Aktualnie przeważa złość, żal i poczucie niesprawiedliwości, tych negatywnych emocji jest coraz więcej. Ja po prostu nie chcę być już w ciąży!
Niby nie chce krzywdy tego dziecka. Wiem, że gdyby coś się stało, obwiniałabym siebie do końca życia, ale teraz mam taki mętlik w głowie, że oddałabym wszystko, żeby był już lipiec. Żebym jutro się obudziła, a na kalendarzu widniala data 2.07 zamiast 2.05. Wtedy mogłabym bez wyrzutów sumienia marzyć o porodzie.
 
Błagam Was, dziewczyny, pomóżcie...

Czy któraś z Was miała tak, że przez depresję nie chciała swojego dziecka? Bo ja już nie daję rady...
Mam mnóstwo problemów z ciąża - otyłość, która bardzo przeszkadza, cukrzyca ciążowa, której nie potrafię ogarnąć, okropne bóle kręgosłupa - prawdopodobnie jakaś dyskopatia, ale nie mogę na razie nic z tym robić, bo ciąża, do tego przewlekła niewydolność żylna, która z dnia na dzień się nasila - już ledwo chodzę, a powinnam się ruszać, żeby zakrzepicy się nie nabawić, a jakby tego było mało zaczyna się swędzenie ciała. Jak się okaże, że znowu będę miała cholestazę, to chyba się zastrzelę :-( :(
O pomniejszych dolegliwościach nawet wspominać nie będę, ale wszystko to bardzo daje mi w kość, ale przecież nie mogę narzekać, bo jestem w ciąży, a to taki cudowny stan i powinnam skakać z radości i tryskać dobrym humorem i energią. Przecież noszę pod sercem cud życia, bla, bla, bla...
Szczerze, rzygam już tymi tekstami. A najbardziej się wściekam, jak ktoś bliski zapyta jak się czuję. Nawet połowy swoich obaw nie wypowiem, a już słyszę: "jeszcze trochę, najważniejsze że z dzieckiem wszystko ok".
Nosz kurde, a ja to co? Inkubator? Dlaczego ktoś, kogo jeszcze nie ma na tym świecie jest ważniejszy niż ja? Dlaczego wciąż priorytetem jest dziecko?
Jak mówię, że chciałabym już urodzić, nikt nie zapyta skąd takie myśli, tylko od razu słyszę, że nie mogę, bo to jeszcze za wcześnie dla dziecka...
I przez to wszystko psychicznie wymiękam coraz bardziej. Czuję, że nie chcę tego dziecka. Nie chcę ciągle wszystkiego poświęcać, bo to Ono jest najważniejsze. Chcę być odrębną jednostką. Nie wiem nawet czy je kocham. Aktualnie przeważa złość, żal i poczucie niesprawiedliwości, tych negatywnych emocji jest coraz więcej. Ja po prostu nie chcę być już w ciąży!
Niby nie chce krzywdy tego dziecka. Wiem, że gdyby coś się stało, obwiniałabym siebie do końca życia, ale teraz mam taki mętlik w głowie, że oddałabym wszystko, żeby był już lipiec. Żebym jutro się obudziła, a na kalendarzu widniala data 2.07 zamiast 2.05. Wtedy mogłabym bez wyrzutów sumienia marzyć o porodzie.
Hej Bozenko.
Jak czytalam twoj post to mialam przed oczami siebie. Doswiadczam teraz tego co ty oprocz cukrzycy ciazowej.
Obiadu nie moge zrobic bez bolu kregoslupa. A to dopiero 24 tc. Przytylam juz dyche choc jem bardzo slabo przez nerwice.
W poprzednich ciazach 10 kilo to bylo max jakie przybieralam przez caly okres ciazy.
Na poczatku tej ciazy, w przeciwienstwie do pozostalych czulam sie znakomicie.
Zero boli, zachcianek, mdlosci .... za to teraz mnie rozlozylo .....
Juz sie nawet nikomu nie zale i ogolnie wszystko zlalam, nie bede na sile robic czegos czego fizycznie nie jestem w stanie z powodu bolu .....
Co do odczuc to mialm jak ty gdy bylam w drugiej ciazy. U malej stwierdzono wytrzewienie jelit. Lekarz powiedzial, ze moge ja stracic w kazdej chwili a byl to przelom 4/5miesiaca. Od tamtego momentu zamknelam sie w sobie, wylaczylam uczucia bo wmowilam sobie ze bede mniej cierpiec gdy ja strace.
Wiesz kiedy pierwszy raz cos do niej poczulam? Jak miala rok.
Nikomu o tym nie mowilam bo sie strasznie tego wstydzilam. Jak matka moze nie kochac wlasnego dziecka ....
Dzis on tym rozmawiam normalnie bo wiem, ze to rzadna patologia tylko normalne odczucia i moj przyklad moze komus pomoc.
Ale w zrozumieniu tego nie pomogly mi sasiadki, kolezanki czy rodzina tylko fachowcy z odpowiednia wiedza i podejsciem dlatego bede cie namawiac zebys sie nie zniechecala w zobaczeniu sie z psychologiem lub odbyciu sesji on-line.
Ja musze zrobic to samo bo ostatnio jest zbyt duzo negatywnych emocji we mnie, plus te fizyczne dolegliwosci i znow powoli zaczynam psychicznie odplywac ....
Powodzenia i daj znac jak sobie radzisz dalej 😍
 
Błagam Was, dziewczyny, pomóżcie...

Czy któraś z Was miała tak, że przez depresję nie chciała swojego dziecka? Bo ja już nie daję rady...
Mam mnóstwo problemów z ciąża - otyłość, która bardzo przeszkadza, cukrzyca ciążowa, której nie potrafię ogarnąć, okropne bóle kręgosłupa - prawdopodobnie jakaś dyskopatia, ale nie mogę na razie nic z tym robić, bo ciąża, do tego przewlekła niewydolność żylna, która z dnia na dzień się nasila - już ledwo chodzę, a powinnam się ruszać, żeby zakrzepicy się nie nabawić, a jakby tego było mało zaczyna się swędzenie ciała. Jak się okaże, że znowu będę miała cholestazę, to chyba się zastrzelę :-( :(
O pomniejszych dolegliwościach nawet wspominać nie będę, ale wszystko to bardzo daje mi w kość, ale przecież nie mogę narzekać, bo jestem w ciąży, a to taki cudowny stan i powinnam skakać z radości i tryskać dobrym humorem i energią. Przecież noszę pod sercem cud życia, bla, bla, bla...
Szczerze, rzygam już tymi tekstami. A najbardziej się wściekam, jak ktoś bliski zapyta jak się czuję. Nawet połowy swoich obaw nie wypowiem, a już słyszę: "jeszcze trochę, najważniejsze że z dzieckiem wszystko ok".
Nosz kurde, a ja to co? Inkubator? Dlaczego ktoś, kogo jeszcze nie ma na tym świecie jest ważniejszy niż ja? Dlaczego wciąż priorytetem jest dziecko?
Jak mówię, że chciałabym już urodzić, nikt nie zapyta skąd takie myśli, tylko od razu słyszę, że nie mogę, bo to jeszcze za wcześnie dla dziecka...
I przez to wszystko psychicznie wymiękam coraz bardziej. Czuję, że nie chcę tego dziecka. Nie chcę ciągle wszystkiego poświęcać, bo to Ono jest najważniejsze. Chcę być odrębną jednostką. Nie wiem nawet czy je kocham. Aktualnie przeważa złość, żal i poczucie niesprawiedliwości, tych negatywnych emocji jest coraz więcej. Ja po prostu nie chcę być już w ciąży!
Niby nie chce krzywdy tego dziecka. Wiem, że gdyby coś się stało, obwiniałabym siebie do końca życia, ale teraz mam taki mętlik w głowie, że oddałabym wszystko, żeby był już lipiec. Żebym jutro się obudziła, a na kalendarzu widniala data 2.07 zamiast 2.05. Wtedy mogłabym bez wyrzutów sumienia marzyć o porodzie.
Mnie też irytują te wieczne pytania jak się czuję,jak tam i rady zaczynające się od "powinnaś teraz to,tamto itd".
U mnie też przeważa smutek,żal i poczucie,że nie chcę być już w ciąży,mimo że fizycznie czuję się dobrze. Psychicznie jest nadal ciężko,nigdy w życiu nie czułam się tak źle i tak pozbawiona chęci do życia😑
 
Mnie też irytują te wieczne pytania jak się czuję,jak tam i rady zaczynające się od "powinnaś teraz to,tamto itd".
U mnie też przeważa smutek,żal i poczucie,że nie chcę być już w ciąży,mimo że fizycznie czuję się dobrze. Psychicznie jest nadal ciężko,nigdy w życiu nie czułam się tak źle i tak pozbawiona chęci do życia😑
No tak bo przeciez nasze babki zbieraly ziemniaki w 9 miesiacu a ciaza to nie choroba ... itd...itd.
Malo sie mowi o tym, ze deprecha zle wplywa na kondycje fizyczna albo na odwrot, ze np. przy chorobie tarczycy pojawiaja sie rowniez stany depresyjne ... Dzisiejsza sytuacja na swiecie, sytuacja w domu,zmutowane jedzenie, ciagly ped do niewiadomo czego to wszystko dobija tych bardziej wrazliwych .....tylko tym mniej wrazliwym ciezko to zrozumiec. Oczywiscie nie chce generalizowac i wrzucac wszystkich do jedego worka ...
Ja oczekuje 4 dziewczynki, wiecie jak mnie dobijaja te usmieszki pod nosem albo teksciki, ze chyba juz czas na chlopca. I wczoraj w sieci trafilam na filmik zamieszczony przez rodzicow umierajacej dziewczynki urodzonej w 25 tc. Reagowala na pocalunki i dotyk mamy .... nie do opisania ..... ich zal i rozpacz ... masakra.
Moze i czujemy sie podle ale musimy jakos dotrwac do konca, zlewajc wszystkie „dobre rady” bo nasze dzieci nas potrzebuja i nikt nas nie zastapi nawet jesli teraz czujemy inaczej .....
 
Przykro mi, że macie takie trudne odczucia wiązane z waszymi maluchami. Ciąża często bywa trudna zwlaszcza zaawansowana. Jeszcze jeśli dopisać do tego dolegliwości zdrowotne...

Wiem, jak życie potrafi dokopać. Jednak by przetrwać dobrze jest żyć zadaniowo w trudnych momentach i zdecydowanie szukać tego, co sprawia nam radość. W ten sposób można się oderwać od tego co trudne.
Ważne jest również, by to, jak nam jest źle wyrzucić z siebie. Bo tylko tak te trudne emocje przestają nami rządzić.
 
Błagam Was, dziewczyny, pomóżcie...

Czy któraś z Was miała tak, że przez depresję nie chciała swojego dziecka? Bo ja już nie daję rady...
Mam mnóstwo problemów z ciąża - otyłość, która bardzo przeszkadza, cukrzyca ciążowa, której nie potrafię ogarnąć, okropne bóle kręgosłupa - prawdopodobnie jakaś dyskopatia, ale nie mogę na razie nic z tym robić, bo ciąża, do tego przewlekła niewydolność żylna, która z dnia na dzień się nasila - już ledwo chodzę, a powinnam się ruszać, żeby zakrzepicy się nie nabawić, a jakby tego było mało zaczyna się swędzenie ciała. Jak się okaże, że znowu będę miała cholestazę, to chyba się zastrzelę :-( :(
O pomniejszych dolegliwościach nawet wspominać nie będę, ale wszystko to bardzo daje mi w kość, ale przecież nie mogę narzekać, bo jestem w ciąży, a to taki cudowny stan i powinnam skakać z radości i tryskać dobrym humorem i energią. Przecież noszę pod sercem cud życia, bla, bla, bla...
Szczerze, rzygam już tymi tekstami. A najbardziej się wściekam, jak ktoś bliski zapyta jak się czuję. Nawet połowy swoich obaw nie wypowiem, a już słyszę: "jeszcze trochę, najważniejsze że z dzieckiem wszystko ok".
Nosz kurde, a ja to co? Inkubator? Dlaczego ktoś, kogo jeszcze nie ma na tym świecie jest ważniejszy niż ja? Dlaczego wciąż priorytetem jest dziecko?
Jak mówię, że chciałabym już urodzić, nikt nie zapyta skąd takie myśli, tylko od razu słyszę, że nie mogę, bo to jeszcze za wcześnie dla dziecka...
I przez to wszystko psychicznie wymiękam coraz bardziej. Czuję, że nie chcę tego dziecka. Nie chcę ciągle wszystkiego poświęcać, bo to Ono jest najważniejsze. Chcę być odrębną jednostką. Nie wiem nawet czy je kocham. Aktualnie przeważa złość, żal i poczucie niesprawiedliwości, tych negatywnych emocji jest coraz więcej. Ja po prostu nie chcę być już w ciąży!
Niby nie chce krzywdy tego dziecka. Wiem, że gdyby coś się stało, obwiniałabym siebie do końca życia, ale teraz mam taki mętlik w głowie, że oddałabym wszystko, żeby był już lipiec. Żebym jutro się obudziła, a na kalendarzu widniala data 2.07 zamiast 2.05. Wtedy mogłabym bez wyrzutów sumienia marzyć o porodzie.
Bożenko, ciąża daje ci w d... Hormony w niczym nie pomagają. Jednak bądź bardziej wyrozumiała dla siebie i otoczenia. Ludzie pytają jak się masz, bo się troszczą. Mówisz im jak ciężko. I by cię pokrzepić mówią, że już nie daleko. Nie ma nic w tym złego, choć ranią cię te słowa. Potrzebujesz porozmawiać o sobie. Może warto rozmówcy to zakomunikować?
Ludzie rozczulają się nad dzieckiem, bo ono w tej chwili jest całkowicie od ciebie zależne. Tak, to prawda, że powinni też dostrzec ciebie, nie tylko przyszła matkę, ale osobę z krwi i kości, z emocjami i serduchem. Tylko to są twoje oczekiwania, których nie spełnia otoczenie ci najbliższe. Może oni zwyczajnie nie wiedzą, że potrzebujesz czegoś więcej...
Powiedz mi, prosisz tu o pomoc, w jaki sposób można to zrobić? Czego potrzebujesz? Sproboj nazwać swoje potrzeby. Mówię serio. Tylko tak może będę mogła ci pomóc.

Ciąża... Wiesz moje wszystkie ciążę to był horror. Jednak w 4 początek był wyjątkowy. Pierwszy raz wtedy zrozumiałam, że ciąża to nie choroba. Tym stanem jednak zbyt długo się nie cieszyłam, bo przedwcześnie urodziłam. Jednak to doświadczenie pokazało mi, skąd w ludziach radość i stwierdzenie, że to błogosławiony czas i że należy się tym cieszyć. Wiedz jedno. Masz prawo przeżywać ciążę po swojemu. Dla ciebie ona nie musi być bukami w obłokach i słuchaniem skowronków. Potrzebujesz kogoś, z kim możesz porozmawiać. Znów zaproszę cię do psychologa. Skoro odczuwasz brak zrozumienia ze strony najbliższego otoczenia, to rozmowa z psychologiem może przynieść ci ulgę. To może być osoba, która cię wysłucha. Ona nie powie ci jak masz się czuć. Może jednak podpowiedzieć, co można zrobić, by tobie było lżej. No i będziesz miała kogoś, kto z tobą raz w tygodniu, a może i częściej będzie rozmawiał. Polecam, naprawdę. Sama korzystam i był czas, kiedy mnie to ratowało.
 
Hej Bozenko.
Jak czytalam twoj post to mialam przed oczami siebie. Doswiadczam teraz tego co ty oprocz cukrzycy ciazowej.
Obiadu nie moge zrobic bez bolu kregoslupa. A to dopiero 24 tc. Przytylam juz dyche choc jem bardzo slabo przez nerwice.
W poprzednich ciazach 10 kilo to bylo max jakie przybieralam przez caly okres ciazy.
Na poczatku tej ciazy, w przeciwienstwie do pozostalych czulam sie znakomicie.
Zero boli, zachcianek, mdlosci .... za to teraz mnie rozlozylo .....
Juz sie nawet nikomu nie zale i ogolnie wszystko zlalam, nie bede na sile robic czegos czego fizycznie nie jestem w stanie z powodu bolu .....
Co do odczuc to mialm jak ty gdy bylam w drugiej ciazy. U malej stwierdzono wytrzewienie jelit. Lekarz powiedzial, ze moge ja stracic w kazdej chwili a byl to przelom 4/5miesiaca. Od tamtego momentu zamknelam sie w sobie, wylaczylam uczucia bo wmowilam sobie ze bede mniej cierpiec gdy ja strace.
Wiesz kiedy pierwszy raz cos do niej poczulam? Jak miala rok.
Nikomu o tym nie mowilam bo sie strasznie tego wstydzilam. Jak matka moze nie kochac wlasnego dziecka ....
Dzis on tym rozmawiam normalnie bo wiem, ze to rzadna patologia tylko normalne odczucia i moj przyklad moze komus pomoc.
Ale w zrozumieniu tego nie pomogly mi sasiadki, kolezanki czy rodzina tylko fachowcy z odpowiednia wiedza i podejsciem dlatego bede cie namawiac zebys sie nie zniechecala w zobaczeniu sie z psychologiem lub odbyciu sesji on-line.
Ja musze zrobic to samo bo ostatnio jest zbyt duzo negatywnych emocji we mnie, plus te fizyczne dolegliwosci i znow powoli zaczynam psychicznie odplywac ....
Powodzenia i daj znac jak sobie radzisz dalej [emoji7]
Magda, chciałabym, by ciąża minęła ci jak urlop wypoczynkowy [emoji6] Może wtedy byłoby lżej. Moim zdaniem świetnie sobie radzisz, bo wbrew wszystkiemu umiesz się dystansować do trudnych doświadczeń i emocji. Byś mogła przetrwać ten czas potrzebujesz mieć kogoś, z kim będziesz mogła rozmawiać zwłaszcza o niepokojach, smutkach ... itp. Wydaje mi się, że towarzyszy ci niepewność, a ona potrafi zachwiać psychika ( poprawnie jeśli się mylę). Mam nadzieję, że jak najdłużej wytrzymasz w dwupaku, bo twoja maleńka istotka cię potrzebuję. I super, że dziewczynka. Nawet 4. Dobrze, że jest, że umiesz się nią cieszyć. A innych nigdy nie zadowolisz, zawsze znajdą sposób, by się do czegoś przyczepić. Bądź dumna z maluszka. Walcz dzielnie, bo ten skarb pod serduchem bardzo a bardzo cię potrzebuję.
 
reklama
Mnie też irytują te wieczne pytania jak się czuję,jak tam i rady zaczynające się od "powinnaś teraz to,tamto itd".
U mnie też przeważa smutek,żal i poczucie,że nie chcę być już w ciąży,mimo że fizycznie czuję się dobrze. Psychicznie jest nadal ciężko,nigdy w życiu nie czułam się tak źle i tak pozbawiona chęci do życia[emoji58]
Emka, czemu tak cię smuci ciąża? Czego ci brakuje? Może jak o tym porozmawiasz, to dzień będzie jaśniejszy? Ciąża to wyjątkowo trudny stan. Dużo się wtedy dzieje w czlowieku. Zmienia sie rzeczywistość. Czasem zmiany są tak szybkie i duże, że trudno nadążyć. Może chcesz się podzielić tym, co się w tobie dzieje.

Obecnie mam 2 wymarzonych dzieci. One dorastają i dużo się zmienia. Pandemia w niczym nie pomaga. Osobiście muszę zajmować się wieloma sprawami. Lekarze, rehabilitację, przedszkole, brak pracy... Powoli jest tego za dużo i chyba nienajlepiej się organizuje. Mimo, iż lubię zimno powoli potrzebuje ciepła i słońca.
 
Do góry