reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Fochy

Przykre to co tu napisałaś Irlandio :( Ale z tego co piszesz to widać że nie zginesz nawet jeśli zdecydujesz się zostać sama... A że tak się ośmiele zapytać to co ten Twój partner wnosi do Twojego życia? Wygląda na to że nie wiele i że dla niego ważne są inne rzeczy a nie rodzina :/ Jeśli dołuje to przepraszam ale takie jest moje zdanie. Chociaż jestem przekonany że możesz mieć zdecydowanie lepsze życie na, które z pewnością zasługujesz :)
Jus20sto pozostało życzyć powodzenia i wytrwałości.
 
reklama
Musiałam się długo zastanawiać. Co mój maż wnosi do mojego życia? Zanim stał się moim mężem czułam się z nim bezpiecznie, wiedziałam, że nie da mi zrobić krzywdy. Wręcz fizycznie czułam jego przywiązanie do mnie. Wiedziałam, że jest moim przyjacielem, kimś kto nie wyśmieje moich obaw, wysłucha, i wystarczy, że przytuli a da mi siłę do pokonania wszeklich trudności. Ten człowiek gdzieś zginął a pojawił się obojętny na wszystko, znudzony życiem, wiecznie narzekający na wszystko malkontent, który pozwalał żonie usychać z tęsknoty podczas wielu samotnych nocy, kiedy gdy on sam bawił się świetnie przy nowej zabawce: Internecie. Wiem, że wszystko jest dla ludzi i dziś bez netu nie wyobrażm sobie życia, ale mnie chodzi o to, że taką radością czy tez przyjemnością powinno się dzielić z drugą osoba, szczególnie jeśli się ją kocha. Czy się mylę?
Wiem, że jest czuły i dobry dla mnie, że mnie nigdy nie uderzy i będzie dobry dla dziecka, ale co z tym poczuciem bezpieczeństwa? Co z moim osamotnieniem, pustką nawet jeśli usypia obok, co ze zrozumieniem? To nic, że seks jest, ale jak długo? Kiedy się sobą znudzimy co dalej? Czy będzie wierny?
A co jesli pomyliłam miłość z przywiązaniem? Może to od początku była pomyłka?
Wybaczcie!
Nie powinnam zawracać głowy! :(
 
Oczywiście, że powinnaś zawracać głowę, od tego jest to forum, żeby ją sobie nawzajem zawracać. Tyle tylko, że trudno w tej sytuacji napisać coś mądrego, czy coś doradzić. To rzeczywiście smutne, co piszesz. A czy ta zmiana w zachowaniu mężą nastąpiła po śłubie, czy po założeniu internetu. A przed ślubem z internetu nie korzystał? No bo widzę dwie możliwości - albo przed ślubem się starał, a po stwierdził, że już dopiął swego i może trochę odpuścić, bo już mu nie uciekniesz, albo się poprostu od internetu uzależnił (istnieje i taki rodzaj uzależnienia i to trzeba leczyć!) i dlatego nie widzi nic w okół. Tak czy inaczej to faktycznie sytuacja trudna do zniesienia.
Z drugiej strony trudno ot tak przekreślić to co było, a jak piszesz było dobrze. Twoja ciąża i związane z tym nastroje też nie pomagają Ci w tej sytuacji. A może i on obawia się, jak to będzie po urodzeniu dziecka, może trochę boi się nowej sytuacji. Może dlatego unika rozmów na ten temat, bo nie wie, co ma mówić, może nie chce się przyznać, że trudno mu sobie siebie wyobrazić w roli ojca?
No i może powinnaś mu zostawić trochę pola do popisu, jeśli chodzi o dom? W końcu jesteś w ciąży i wielu rzeczy nie musisz lub nie powinnaś robić. Może jak raz i drugi nie ugotujesz obiadu czy nie wypucujesz dywanu, bo stwierdzisz, że się źle czujesz, to mąż zauważy, ile dotąd wkładałaś w to wszystko wysiłku no i przejmie jakąś inicjatywę. Może pora podzielić się odpowiedzialnością, żeby nie było tak, że jak piszesz, w końcu o wszystkim decydujesz sama. Niech raz będzie tak, że on musi zdecydować o czymś, bo jak tego nie zrobi, to nie zrobi tego nikt inny?
Skoro jak piszesz próby rozmowy nie dają efetku, może trzeba skłonić go do działania. Jakiegokolwiek działania, byle nie przed monitorem.
Nie wiem, czy to co napisałam kupy się trzyma, poprostu to wszystko nasunęło mi się po przeczytaniu Twojego postu. Oczywiście trudno jest radzić kiedy się kogoś nie zna. Ale napewno trzymam za Ciebie kciuki i wierzę, że jeszcze wszystko będzie super.
pozdrawiam
nikita
 
Dzięki za zainteresowanie!
Tylko to nie takie proste! W 15tyg. wylądowałam w szpitalu na długie trzy tygodnie, potem ponownie na póltora i teraz idę znów nie wiem na jak długo. W tym czasie mój mąż żywił się światłem w lodówce bo nie miał czasu na zakupy, trwał remont łazienki wiec miał dodatkowe utrudnienia i był tak strasznie biedny, że ledwo wracałam to od razu przestawiał się na tryb biedactwa. Tylko, ze w tym czasie miał ciągle czas na sieć.
Zakupy niby robi, ale z taką niechęcią, że jak to widzę to sama wszystko taszczę do domu, bo nie chcę się dopominać i patrzec jaki ma fatalny przez to humor. Ze wszystkimi innymi obowiązkami domowymi jest tak samo - robi bo MUSI i uważa to wszystko za WIELKĄ STRATĘ JEGO CENNEGO CZASU, który mógłby spędzić lepiej w necie. Generalnie najbardziej zadowolony jest kiedy da mu się święty spokój.
O czymś takim jak rozmowa na jakiś głębszy temat niż "co dziś na obiad" nie mam co marzyć!
Tak było zawsze, nigdy nie był zbyt wylewny i rozmowny - taki typ, tylko myślałam, że jak zaczniemy ze sobą spędzać więcej czasu to to się zmieni, że przebiję się przez mur, który sam postawił wokół siebie jak dorastał. Ale każda próba rozmowy o naszych problemach kończyła się stwierdzeniem: WYMYŚLASZ! z wyrazem twarzy mówiącym: "co ona ode mne chce???"
 
Wiesz, wydaje mi się ,że w Twojej sytuacji nie masz się co przejmować jego miną, kiedy robi zakupy. Robi bo musi - to prawda, MUSI, bo Ty jesteś w ciązy i nie możesz dźwigać ciężkich siat! Nie lituj się nad nim, to prawda, ciężko pracuje, ale większość ludzi ciężko pracuje. Może udaje cierpiętnika bo wie, że się w końcu ulitujesz i zrobisz wszystko za niego. Wydaje mi się, że zdrowie Twoje i dziecka jest ważniejsze, niż jego niezadowolona mina, kiedy sprząta lub robi zakupy.Skoro już tyle razy byłaś w szpitalu, to chyba coś powinno mu zaświtać, że nie bez powodu? No bo chyba nie jeździsz tam dla rozrywki? Może pora zadecydować, że musi przejąć od Ciebie część obowiązków, czy tego chce czy nie. Od tego się ma partnera czy męża, żeby pomógł kobiecie w takiej sytuacji. Być może jest typem zamkniętym w sobie, mój facet też nie jest gadułą. Ale jeśli nie możesz poradzić sobie z tym ,żeby z nim porozmawiac, to może przynajmniej wyznacz mu jakieś zadania, które od tej pory ma robić, bo Ty nie dajesz już rady. Bez gadania, powiedz mu tylko co i koniec. Spróbuj już teraz przyzwyczaić go, że MUSI coś zrobić w domu, bo jak przyjdzie dzidzia a to się nie zmieni, to będziesz miała bardzo ciężko, bo przynajmniej przez pierwsze tygodnie raczej trudno będzie Ci zajmować się dzieckiem i robić wszystko w domu. Postaraj się zmienić coś puki czas i nie patrz na jego minę. Od tego jesteście razem ,żeby sobie pomagać, a nie po to , żeby jedno robiło wszystko a drugie mogło się byczyć. A to, że on pracuje - cóz, jak większość facetów. Inni jednak nie robią z tego problemu. Więc i on nie musi. A Ty zadbaj wreszcie o siebie.
Strasznie się rozpisałam, ale życzę Ci jak najlepeij.
pozdrawiam
nikita
 
Do góry