Smile_
Antek, Franek i Staś
ależ ja Cię rozumiem z tą tesknotą za domem rodzinnym i bliskim, to nie jest smęcenie, moja mama powiedziała mi nawet, że po ślubie jak wyjechała z rodzinnego krakowa to i tak zawsze czuła, ze jej dom też jest w krakowie, ja mam to samo wciąż, nadal suwałk nie postrzegam jako moje miasto na ziemi, mimo, że są tu mój mąż i Zuzia, ale wciąż nie mogę przywyknąć,
nie wiem, może jak kupimy mieszkanie i będzie nasze, po naszemu urządzone to moze wtedy poczuję to "coś"
z tym siedzeniem to u nas dokładnie to samo, sama nie, ale oparta lub na kolanach siedzi
Ja mam podobnie. Do rodziców i 4 mojego rodzeństwa (wszyscy młodsi) mam jakieś 150km. Jedno to dobre, że z Wrocławia wskakujemy na autostradę i trochę za Opolem zjeżdżamy i już na miejscu... ale mimo wszystko. Tak się chciałam przeprowadzić tutaj, a teraz bym chętnie wróciła. Czasami z małym spędzamy tam kilka dni gdy mąż służbowo się rozbija po europie, ale mi to i tak za mało.
A najdziwniejsze jest to, że gdy tam jestem to się wściekam na mamę.. na siostry, braci... i chce do domu we Wro... A gdy wyjeżdżam to chce zostać