Helo!
No, i my też jesteśmy. Wróciliśmy wczoraj późnym popołudniem. W podróży było lepiej niż się spodziewałam. Fifek spisał się na medal:-)
Dziś byliśmy już u alergologa i lekarz powiedział, że jak tak dalej pójdzie to mały nie dożyje do pełnoletności:-(, bo jest faszerowany w kółko tylko chemią. Poza tym wysłuchał u niego jakieś szmery w sercu i idziemy w czwartek do kardiologa:-( oraz laryngologa z tymi przypadłościami układu oddechowego.
Trochę się podłamałam, ale zobaczymy co się w czwartek okaże.
Kata, Aga, co się przejmujecie wagą. Ja też żarłam jak smok i mam to w nosie. Odchudzanie jakoś mi nie idzie i czy jem dużo czy mało, to waga teraz w miejscu stoi.
Poza tym to nic ciekawego. Zdecydowanie za szybko te święta minęły.Posiedziałabym jeszcze u mamy. Tak fajnie było, ach...