Witam
kasia_jag ja ze swoimi berbeciami latałam odkąd skończyli miesiąc ;-)
Nawet nie wiem czy nie leciałam z Mattem jak miał 3 tygodnie

Nic trudnego ;-)
Dla takich maluszków są mniej restrykcyjne zakazy,można miec mleczko w butelce,można miec słoiczki z jedzeniem (Irlandczycy są bezproblemowi,Polscy celnicy kazali nam upijac trochę mleka czy też przy nich spróbowac jedzonka dziecka...tak jakbym miała chyba paśc przed celnikiem otruta,chcieli sprawdzic chyba czy przeżyję kęs jedzenia


) no i Polscy celnicy są bardziej szczegółowi,każą z wózka powyciągac wszystko,dziecko rozebrac z kombinezonika itp.
Trzeba pamiętac by przy starcie i lądowaniu dac dziecku cycka czy też mleko/wodę/smoka by coś ssało,wtedy się uszka nie zatykają i nie ma zmiany ciśnienia.
Ale ogólnie dzieciaki bardzo dobrze znoszą lot,zwłaszcza maluszki,problem zaczyna się gdy dziecko starsze i zaczyna się nudzic,ale bierze się wtedy zabawki itp.No i trzeba pamiętac o kocyku bo czasem w samolocie zimno.
Z wózkiem też nie miałam nigdy problemu ;-) Czasem pozwalają z wózkiem dojechac do samego samolotu,a czasem każą go już oddac przy odprawie,ale to zależy od linii lotniczych lub lotniska.
Zresztą teraz masz jeszcze czas poczytac na innych forach np.norweskich jak to się u was odbywa :-)