Agulka ja rozumiem Twój stres i pesymizm. Coprawda straty nigdy nie przeżyłam, ale domyślam się, jak ciężko jest wierzyć,że będzie dobrze. Niemniej jednak my po to tu jesteśmy, by czytać nie tylko o radościach, ale też o problemach i obawach, więc jak masz potrzebę, to śmiało. Zawsze podamy łapkę i pomożemy ogarnąć sytuację, a nade wszystko będziemy mocno wierzyć razem z Tobą,że wszystko będzie dobrze ;-)
Anncka ja zawsze wspominam sytuacje z pierwszej ciąży, jak napaliłam się na krokiety. Nasmażyłam jak głupia, farsz udziergałam, a jak skończyłam, to ugryzłam raz i do wc biegiem leciałam

Teraz się z tego śmieję, ale wtedy mi do śmiechu nie było
Odnośnie tej wątróbki dziewczyny, to tu w UK mają hopla na tym punkcie w ciąży. Raz w miesiącu i tyle. Więcej nie wolno. Tak jak na wszelkie pasztety każą uważać. Ja nie jadam w ciąży, bo jakoś mnie nie ciągnie i moge się obyć, a żelazo pięknie rośnie po wołowinie (to z mięsa wołowego jest najlepiej przyswajalne) ;-) Oczywiście każdy robi jak uważa, jak mu lekarz radzi i nie ma się co wzajemnie krytykować:-)