reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Jak dowiedział się Wasz ukochany??

Jeśli chodzi o pierwszą ciążę...
5 lat temu wyjechaliśmy do Irlandii,podróż,stres,zmiana klimatu,nie pomyślałam,że może mi się cykl pokiełbasić...
Jak @ spóźniał mi się 2 tyg.byłam spokojna,nie myślałam o ciąży bo nieraz już mi się tak spóźniał.A mój P od razu mówił,zobaczysz na pewno jesteś w ciąży:-DPo 3 tyg.bez @,kupiliśmy test.P pracował wtedy na nocki.W sobotę wrócił z pracy około 6-tej,złapałam test i poszłam do łazienki pewna,że robienie go nie ma sensu:sorry2:Ale jak pokazały się II to byłam w wielkim szoku,myślałam,jak to?Pierwszy w moim życiu test i od razu pozytywny?:-DZawołałam P,ręce mi się trzęsły,pokazałam mu test a no na to,że nie wie co II znaczą:-DWięc mówię,że jestem w ciąży i się poryczałam ze stresu.P mnie wyściskał,wycałował i pyta czemu płaczę,a ja sama nie wiedziałam,nerwy,stres,mieliśmy trochę się dorobić a nie po miesiącu być w ciąży.Ale oczywiście nigdy tego nie żałowaliśmy a jak Radek się urodził to jego tata pękał z dumy:tak:
Natomiast z drugą ciążą było tak,że jakiś rok czasu mój P nie mógł się zdecydować kiedy to drugie dziecko ma przyjść na świat,Zawsze chcieliśmy dwójkę,ja pierwszej młodości nie jestem,zegar biologiczny tyka itd.Jak wreszcie się zdecydował,dostałam od koleżanki monitor płodności i zaczęłam się testować.Pierwszy miesiąc przegapiłam 2 testy i prawdopodobnie wtedy miałam owulkę,ależ byłam zła na siebie:wściekła/y:No,nic,czekamy do następnej.Następny cykl jednak był bezowulacyjny:sorry2:Mówię,no pecha mam jak stąd do Polski:baffled:I wreszcie następny cykl,kochaliśmy się od końca @ co parę dni,dzień pred owulacją też,a rano jak zobaczyłam,że jest owulka,kazałam mężowi "poprawić":-D:-DNo i udało się:tak:
Ja oczywiście byłam święcie przekonana,że z moim "szczęściem" to niemożliwe,żeby padł taki złoty strzał od razu w pierwszym "normalnym" cyklu:sorry2:
Brzuch mnie pobolewał jak na @,piersi też,jakieś wypryski na twarzy dostałam więc byłam pewna,że to na @,ale jednak miała maleńką nadzieję bo od 2 tygodni temperatura ciała wynosiła 37,3-37,5st.C:tak:
Wreszcie postanowiłam kupić test,ale nie chciałam,żeby P o tym wiedział,bałam się,żeby nie widział mojej rozczarowanej miny:sorry2:Byliśmy razem w drogerii,udało mi się po kryjomu kupić test,przyjechaliśmy do domu,ale P jeszcze się wrócił po chleb bo zapomnieliśmy.Ja w tym czasie do łazienki,zrobiłam test,ale nie liczyłam na wiele.I faktycznie-jedna kreska:sorry2:Zakładam gacie i patrze,że druga wyłazi,mało nie padłam w tej łazience:szok:Po chwili ta krecha tzw.ciążowa była o wiele wyraźniejsza niż ta kontrolna:-)
Mąż wrócił ze sklepu,ledwo opanowałam drżenie całego ciała i mówię,że mam coś dla niego.Wyciągnął rękę a ja mu dałam ziarnko fasoli,on patrzy na nie,na mnie z pytaniem w oczach a ja mu test przed oczy a ten znów,jak przy pierwszej ciąży,że nie wie co to oznacza,ale po chwili doczytał i wyściskał,wycałował,krzyczał:udało się:-D
Ach Ci faceci dwóch kresek nie umieją rozkminić:-D:-D
Ps.:tak więc ja wiem dokładnie od kiedy noszę w sobie nowe życie,nie ma mowy o choćby jednym dniu pomyłki:-D
 
Ostatnia edycja:
reklama
Świetnie się to czyta więc i ja się wpiszę:)...
Był 1 miesiąc starań po dwóch tygodniach zaczął bolec mnie brzuch więc pomyślałam że nic z tego, poszłam do mamy i zrobiłyśmy sobie drinka :) z martini powąchałam i od razu odruch wymiotny, to dało mi do myślenia, następnego dnia prosiłam o kwaśne ogórki zjadłam gryza wyplułam i prawie zaleciałam do ubikacji po tym usiadłam i stwierdziłam że chce coś jednak słodkiego:) Mąż tylko się uśmiechał jak mówię to tak przed okresem mam zachcianki:) ale kupiliśmy teścik 14 dni od zapłodnienia robiłam teścik. Na sikałam i jak zawsze patrzę nic nie wychodzi odłożyłam na stół i mówię już do K. że jedna wyszła nagle patrze a tam taka malutka bledziutka obok i mówię że sie udało a on że nie bo nie ma grubej krechy:) haha patrze zmył się gdzieś przyszedł po 10 minutach z 2 testami w ręku i kazał robic jeszcze jeden, wyszedł tak samo. Nie wierzyłam on nie wierzył cieszyliśmy się jak wariaty, K. robił przez 30 minut zdjęcia teścikom:). rodzince powiedziałam dopiero po 3 tyg. gdy byłam pewna że wszystko jest ok.
 
A u nas bylo tak, ze staralismy sie od ponad roku, po drodze nieciekawe wyniki badan M, przeplakane noce i dnie i pytania co dalej...
W lipcu trafilismy na dr A. Janasa, akupunktura i takie rozne czary:) i powiedzial, kilka rzeczy ktore odwiodly nas od umowienia sie na wizyte w INVIMEDzie. Stwierdzilismy, ze skoro moglismy czekac rok to poczekamy i 2 miesiace, damy mu szanse. Mijaly sobie tygodnie i nic... wiec M umowil nas na wizyte u dr R. Gizlera na 24 wrzesnia, mialam tylko zrobic badania w 2-4 dniu cyklu, ktore beda potrzebne na tej wizycie wiec czekalismy na okres. Brzuch mnie bolal jak zwykle, bylam pewna ze lada dzien przyjdzie. Dokladnie nie wiedzialam kiedy dostane bo jezdzilam na akupunkture zeby wydluzyc cykl i kiedy 15 nie przyszedl nic sobie z tego nie robilam, myslalam ze tak ma byc. Nerwy mialam sama na siebie, bo jak zalezalo mi na okresie to on nie przychodzil a czas gonil i coraz blizej do wizyty. 16 nie ma, 17 nie ma, 18 nie ma i tu mi zaswitalo, ze moze jednak. Kupilam test, poszlam do toalety i jeszce sobie pomyslalam, po co ja to robie. NA pewno nie i tylko sie rozczaruje:). Na wynik dlugo nie czekalam, od razu 2 krechy:)-MASAKRA! Nie da sie pisac tego co czulam!

Misiek byl w totalnym szoku:)! W ogole nie docieralo do niego to co mowie:)! Dalam mu test a on patrzy na mnie jak na wariata i pyta co to jest... Po chwili drzacym glosem i ze lzami w oczach odpowiada:) "dwie kreseczki-koootku, kocham Cie" i zaczal sciskac i calowac. A pozniej oparl glowe o futryne w kuchni i zamarl z usmiechem na twarzy, jakie to bylo piekne:,)!!! Pozniej lezal rozmarzony, sluchal swoich ulubionych balladek (on tak odreagowuje:)) i ciagle mowil, ze jest szczesliwy! Ale zebyscie widzialy jego mine, takie zdziwienie czy niedowierzanie, sama nie wiem co to bylo:)...
 
Ja byłam w 15 dniu cyklu na USG i nie było pęcherzyka przedowulacyjnego :) dostałam skierowanie na laparoskopowe nakłuwanie jajników i już miałam umówioną wizytę w klinice. Około dnia spodziewanej miesiączki dostałam potwornych wymiotów, myślałam, że w pracy zaraziłam się jelitówką, przeczekałam ale zaczął się spóźniać okres. Na pierwszym teście wyszły dwie grube krechy, następnego dnia tak samo, wyniki bety potwierdziły moje przeczucia. Mąż dowiedział się mmsem ;) Wysłałam mu fotografię testu z dwiema kreskami ;) Nie chciałam czekać aż wróci z pracy, taka jestem niecierpliwa :) Od razu oddzwonił i cieszył się jak szalony :) Kiedy wizyta u ginekologa potwierdziła ciążę przy każdym pocałunku daje mi jeszcze gratis buziaka w brzuszek :D
 
Piękne te wasze historie. Na prawdę łezka kręci się w oku. A teraz to ja w ogole taka wzruszalska jestem...

My staraliśmy się ponad rok. Staraliśmy się też zgodnie z poleceniem lekarza po prostu nie starać, nie myśleć o tym itd. W sierpniu po @ poszłam do gina na wizytę kontrolną. Bolał mnie prawy jajnik... a że bolał dość mocno i to zaraz po @ więc zdziwiona byłam. Gin dał globulki i jeszcze doustnie pewien lek. Wieczorem ból wątroby, w nocy kołatania serca, następnego dnia wylądowałam u rodzinnego. Okazało się że doustnie to był biseptol na który jestem uczulona a gin nie wiedział. Więc wróciłam do gina i doustnie dał co innego a globulki do wyczerpania.

Z @ to u mnie bywało różnie.. czasem 28 dni a czasem nawet 33... więc jak 33 dnia nie było to stwierdziłam, że pewnie przez te przeboje z lekami się opóźnia. 35 dnia kupiliśmy test. Tyle tych testow juz zrobilam, więc bez nadziei, raczej żeby się upewnić... zwłaszcza, że objawów nie miałam wcale.

Rano mąż poszedł po bułeczki, więc ja wstałam i do łazieneczki. Teścik ten taki "kropelkowy" miałam, więc nakapałam tych kropelek ile trzeba i... poszłam się ubierać. Zawsze sterczałam nad testem i czekałam na tę drugą kreskę, a tym razem... po prostu nie chciałam jej nie zobaczyć.

Mąż wrócił do sklepu, od razu wszedł do łazienki (z bułkami w ręku) i pyta: "A jak dwie kreski są to co to znaczy?" Wiecie... wtedy myślałam że on sobie ze mnie żartuje. Nie uwierzyłam... myslalam że chce żeby mi było miło... wystrzeliłam do tej łazienki jak z procy, wzięłam test do ręki... no taka jaśniutka ta druga kreseczka... taka... ledwie ledwie... ale ewidentnie była... z resztą mój mąż ją widział...

Tek ręce mi się trzęsły jak nigdy na żadnym egzaminie (a trochę ich w życiu przeszłam), natychmiast popłakałam się, on mnie pocałował, przytulił i zabronił płakać "bo to źle dla dzidzi".

W pierwszej chwili nie chciałam się jeszcze tak cieszyć... po tylu nieudanych próbach pomyslalam ze moze test jest wadliwy. Po dwóch dniach 2 test także wykazał już nieco ciemniejszą 2 kreseczkę, a po 4 dniach zobaczyłam małą kropeczkę na usg... naszego bąbelka...
 
W dzień kiedy miałam dostać okres zrobiłam 2 testy. Wyszła druga kreseczka ale była ledwo widoczna. Dla mojego P. nie był to wystarczający dowód, bo on musiał zobaczyć wyraźnie dwie kreski. Poczekałam tydzień, okresu nie było, zrobiłam test i były.. dwie czerwone krechy :)) To było 11 września. P. wrócił z pracy, dałam mu test do ręki i ujrzałam dosyć dziwną minę, bardzo śmieszną... a później prawie cały czas się śmiał i cieszył. :)
 
U nas było nieco inaczej, zwłaszcza z uwagi ,że staraliśmy się od początku roku.Więc nie było takiego zaskoczenia, było raczej uczucie ulgi "nareszcie się udało, to znak ,że jednak jest wszystko ok" :)
Podczas każdego dziwnego samopoczucia starałam się sprawdzać, czy to aby nie "już", przed kazdą okazją która mogłaby być zagrożeniem dla maluszka(np: impreza z kilkoma kieliszkami wina) robiłam test i nic nigdy nie wyszło.
Aż pewnego dnia nabrałam ochoty na jedzenie tajskie, co nie zdarzyło się do tej pory bo to mój narzeczony jest jest fanem a nie ja.Po drugim zaproszeniu go do tajskiej- stwierdził "wiesz, chyba jesteś w ciąży bo to niemożliwe żebyś z własnej woli tak polubiła tą kuchnię" Więc obiecałam sprawdzić jak wrócę do domu.Niespecjalnie przekonana zrobiłam test, spojrzałam na wynik- i widzę 1 kreska.Więc, myślę sobie, standard, nic nowego.Zabrałam test z łazienki, aby go wyrzucić, a po drodze przysiadłam sobie na chwilę,żeby sciągnąć pocztę. Po chwili wstałam i już chciałam wyrzucić test a tu patrze" 2 krechy, nie kreseczki, tylko krechy". Wiec poczekałam na narzeczonego- i pokazuje mu już przy wejściu a on na to "no mówiłem Ci ,że jesteś w ciąży, kiedy idziemy do lekarza? i miał minę strasznie dumnego tatusia :D Więc się dopytuje,ale skąd wiedziałeś- "no wiedziałem,znamy się trochę i to dziwne pogorszenie cery- to wiedziałem ,że stąd" wszystkowiedzący się znalazł cholera;))
 
reklama
hehe;) fajnie czytac wasze historie wiec napisze i ja;)
My jakos specjalnie nie staralismy sie o dzidzie akurat teraz, coprawda odstawilam tabletki jakos w marcu chyba i stwierdzilismy ze co ma byc to bedzie. Zawsze bylo wszystko ok:) Az tu nagle w polowie sierpnia kolezanka w pracy ze jest w ciazy no to fajnie pogratulowalysmy itd. Ja zaraz po tygodniu mialam dostac miesiaczke. W dzien w ktorym mialam dostac to kolezanka koniecznie chciala mi wmowic ciaze. Ja sie smialam bo jakos nie wyobrazalam sobie tego ze akurat teraz moglo wyjsc;) no i powiedzialam jej ze udowodnie ze to nie to:) na drugi dzien zrobilam test i bylam w szoku wyszla blada druga kreska;) Ja w szoku wogole niewiedzialam co sie dzieje dzwonie do mojego M i mowie zeby kupil mi szybko test i urwal sie z pracy i mi przywiozl bo ja zwariuje. No i zrobilam 2 test i to samo. Ja w szoku moj M sie cieszy, niewiele myslac ze u lekarza moze jeszcze nic nie widac umowilam sie na wizyte. Jakie bylo moje rozczarowanie ze ciazy nie ma. Dal mi tabletki na wywolanie miesiaczki. Ale moja droga kolezanka niechciala brac tego nawet pod uwage ze sama bedzie chodzic w ciazy i wyczytala na necie kilka histori i wyslala mnie na badanie krwi no a tam wiadomo ciaza byla no tym razem do lekarza zapisalam sie tydzien pozniej i wyszedl 6tc;) A moj M wkoncu mogl sie cieszyc bo jego zmeczylo juz to ze raz jestem w ciazy raz nie hihi;)
 
Do góry