U nas zasypianie w miarę samodzielne. W łóżeczku, ale któreś z nas jest wtedy w pokoju. Karolka też lubi sobie powstawać, wtedy bez słowa jest kładziona z powrotem :-) Na początku też były bunty, ale po dwóch dniach "zaciskania" zębów przez nas udało się.
A ja mam zły nastrój.
Wczoraj wam pisałam, ale nie wiem jakim cudem post mi się wykasował

i już nie chciałam jeszcze raz tego pisać.
Mam jakiś trudny czas. Nie radze sobie sama ze sobą...
Wczoraj pisałyście o rehabilitacji dzieci i ja zastanawiam się, czy nie powinnam udać się z Karolą.
To może od początku ;-)
Mam poczucie winy, że ona jeszcze nie chodzi! Wiem, może to głupie, ale odzywa się we mnie, że to może ja się do tego przyczyniłam.
Jak wiecie, toczyłam walkę z mamami jeśli chodzi o postępowanie z Karolą. I swoje gadałam i wykłócałam, ale chwilami ulegałam im. I mi się wydaje, ze jej lenistwo chodzeniowe wzięło się trochę stąd, że ona była b. dużo noszona na rączkach (bo babcie nie mogły sobie pozwolić na to, żeby Karola płakała!!!! )
I teraz z perspektywy czasu, ja po powrocie do domu z pracy, tez jej często ulegałam (chyba dla świętego spokoju, żeby nie słuchać jej kwękania itp)
I wczoraj byliśmy sobie na spacerze we trójkę i jak zobaczyłam inne, młodsze dzieci chodzące na swoich nogach, to myślałam, że z żalu się tam publicznie rozryczę!! Tak mi było żal, że moje dziecko nie jest takie "szybkie" (nie wiem, czy to dobre słowo).
Kwestia chodzenia, to jedna rzecz, ale mamy jeszcze jeden "problem" z Karolą. Chodzi o jej wrażliwość na.... dźwięki.
W szpitalu, w dniu urodzenia miała robione przesiewowe badanie słuchu i pani, która je wykonywała była w szoku, bo okazało się, ze K. ma w prawym uchu doskonały słuch.
W pierwszej chwili, byłam przeszczęśliwa, a teraz jestem bardzo zmartwiona, bo np. moje dziecko nie pozwala mi odkurzać, używać miksera, blendera, suszarki i innych rzeczy, z których wydobywają się specyficzne dźwięki.
Sama nie wiem co mam z tym robić???