No... a u nas znów choróbska... Złapałam przez to doła... Tak jak nigdy Staś nie chorował, tak ostatnio ten wirus żołądkowy, no i niedawno jechaliśmy na pogotowie bo gorączka 40 st!! Zawalone całe grdła- przyczyna nieznana... Ledwo dochodzi do siebie, to mnie wzięło, tak mocno, że cierpię za wszystkie czasy- gorączka, w głowie mi się kręci, gardło boli jak cholera, katar... zawalone zatoki. Zawiozłam Stasia do moich rodziców, bo po pierwsze ledwo zdrowieje, nie chcę żeby znów ode mnie złapał jakąś bakterię, a po drugie nie jestem w stanie się nim czynnie zajmować, wczoraj wynudził się w domu aż do powrotu Grześka z pracy, bo ja nie mogłam zwlec się z łóżka... Już za nim tęsknię... Jedzie4my po niego w niedzielę raqno. Jeszcze nigdy nie rozstawaliśmy się na więcej niż kilka godzin... Mam doła, jest mi źle... Jeszcze oglądałam film- sierociniec- pobeczałam się jak nienormalna i jest mi jeszcze gorzej....