reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

jaki poród??

reklama
Pytałam na ostatniej wizycie mojej ginki, czy mogę rodzic w wodzie, pomimo mojego naciśnienia. Powiedziała, że nie widzi narazie przeciwskazań, bo organizm reaguje prawidłowo na leki i ciśnienie po nich mieści się całkowicie w normie.
Zastanwiam się, czy powinnam wcześniej udac się na oddział i zobaczyc jakie sa tam warunki dla rodzących w wannie i żeby rozeznac się w ogóle, na którą porodówkę się kierowac, żebym nie błądziła po szpitalu w razie czego z bólami.
 
Dziewczyny, ciekawa jestem czy będziecie rodziły same, czy razem z Waszymi mężczyznami?
Macie jakieś obawy w związku z tym? A jak Wasi mężowie do tego podchodzą?

My chcemy rodzić razem :tak: Mój ukochany był przy porodzie dziecka z pierwszego małżeństwa, dlatego ja koniecznie chcę, żeby teraz przy naszym też był i nie mam jakoś specjalnie obaw czy sobie poradzi, bo ogólnie jest bardzo opanowany. Może trochę się zmieniło (poprzedni poród przeżył prawie 10 lat temu), teraz podczas porodów mężczyzna może mieć większy wpływ na to co się dzieje, ale jestem pewna, że się sprawdzi w tej roli :happy: Chciałabym żeby przede wszystkim panował nad tym aby dzieciątko było dobrze dotlenione przy porodzie, tzn pilnował mojego prawidłowego oddychania.
 
Ja chciałabym rodzić z mężem, ale on...:sick:. Boi się tego chyba. Tzn. zakłada, że będzie ze mną w pierwszej fazie porodu, a w czasie parcia poczeka na korytarzu. Mam nadzieję, że w trakcie zmieni zdanie:tak:. Przekonywać go nie będę, ale jeszcze trochę czasu do przemyśleń mamy
 
Ja zawsze chcialam zeby maz rodzil ze mna, on nie byl przekonany (patrz: NIE CHCIAL!!), a ja nie naciskalam i nie namawialam bo to sprawa bardzo delikatna...

ale... po moim pierwszym pobycie w szpitalu gdzie nie najlepiej mnie potraktowano postanowil ze musi byc dlatego zeby dbac o nasze wspolne interesy (bo w szpitalach publicznych niestety trzeba walczyc o swoje prawa chocby to byl najlepszy szpital:-( ) bo ja pewnie bede zbyt oszolomiona zeby kontrolowac cala sytuacje. i na szkole rodzenia jak pierwszy dumnie podniosl raczke kiedy pani sie zapytala ktory z panow wie na pewno ze bedzie z zona przy porodzie :tak:

wiec ostateczna decyzja: rodzimy razem!!
 
lil kate: brawa dla Twojego męża, to się nazywa podjąć prawdziwie męską decyzję :tak: ;-) :laugh2:

Na pocieszenie powiem Wam że mój też się boi, choć już wie czym to pachnie :-p To całkiem normalne.
Troszkę mnie to bawi jak mówi, że boi się, bo czuje się taki odpowiedzialny za poród.. za to żeby mnie dowieźć na czas i żeby wszystko poszło ok... heh, to co my mamy powiedzieć? ;-) :laugh2:
 
Moj maz tez ze mna bedzie rodzil- bycie ze mna w tym waznym momencie uznal za oczywistosc.:tak: zreszta jak juz chyba pisalam ze jak moze to chodzi ze mna do wszelakich lekarzy a jak przed dwoma laty wyladowalam w szpitalu na izbie przyjec z powodu wyrostka to nawet klocil sie z pielegniarkami ze musi byc przy mnie i nie chcial abym sama lezala na tej izbie okolo 2 godzin...:eek:
Wiec uwazam ze i podczas porodu sobie poradzi, jest opanowany i opiekunczy a to chyba wazne w czasie porodu...:laugh2:
 
Ja pierwszy raz rodziłam ponad 16 lat temu z mężem i bardzo sobie chwalę. Chociaż pewnie on nie za bardzo, bo ciągle na niego fuczałam w trakcie bóli, ale swoją obecnością bardzo mi pomógł. Za drugim i trzecim razem już nie mógł byc ze mną, bo ktoś musiał zostac z małymi dziecmi w domu.
A teraz chcemy razem, ale nie wiem, czy się uda, bo akurat w moim terminie Tomek ma egzaminy na studiach. Nawet jak urodzę trochę przed egzaminami, to nie wiem, czy powinnam go angażowac, bo przecież powinien się uczyc. Zwłaszcza, że to bedą ostatnie spokojnie chwile w domu, bo jak wrócimy z małą do domu, to cisza bedzie rzadkością.

I wiecie co postanowiłam? Że do szpitala jadę dopiero jak bóle będą co 5 minut, bo wczesniej jeżdziłam z bólami co 15 minut i to było dużo za szybko. No chyba, że wody odejdą, ale nie zdarzyło mi się to nigdy wcześniej, pęcherz płodowy pękał mi dopiero przy bólach partych.
 
reklama
Moj małżonek jest opanowany, ale widocznie nie do tego stopnia, by być ze mna na sali porodowej...:no: Długo o tym nie rozmawialiśmy, ale ostatnio własnie mi powiedział,ze on sie boi i nie chce sprawiać mi kłopotu przy porodzie...:no: ja na początku też nie chciałam zeby mi towarzyszył, ale teraz boje sie coraz bardziej i wiem,że sama nie zadbam o to (pewnie z przerażenia i szoku) by w razie czego o coś sie wykłócac...a wygląda na to,że nikogo przy mnie nie bedzie i to mnie jeszcze bardziej przeraża:-(
No ale nie mogę zmusić mojego kochanego by chciął być ze mna. Nie ma nic na siłe, bo w koncu okaże się,ze jeszcze z nim bedą kłopoty...:-D
Ale jest mi strasznie przykro :-(
 
Do góry