Tysia my jemy ze śliwką i moim zdaniem są smaczne, mają taką konystencję i smak jakby zmielonego biszkopta nasączonego mlekiem. Tylko ja za często nie mogę dawać Jaśkowi, bo u nas jednak ta śliwka spełnia aż za dobrze swoją rolę, po takiej kaszy to i 3 kupy potrafią być do obiadu, a po obiedzie następna akcja wydalnicza, dlatego jak już robię, to dodaję do niej bananów na "zatrzymanie"
A co do przekąsek, to od kilku dni Jasiek siedzi ze mną w kuchni jak gotuję obiad i dostaje wszystko co akurat jest grane w kuchni. Wczoraj był makaron, gotowana marchewka, gotowany groszek, gotowana dynia, plasterek szynki. Jak robiłam obiad to mu wrzucałam mrożonki w kostkach do wywaru i potem wyławiałam ugotowane, i takie dostawał, przy okazji ma ćwiczyć chwytanie pęsetowe (kciukiem i wskazującym). Później dzieć poszedł do otrzepania w zlewie, zdjęłam folię którą go owinęłam
i młody uchachany poszedł na matę.
Dziś graliśmy suszone śliwki, suszone morele, rodzynki, mandarynki, gruszka, banan, no i najsmaczniejsza ze wszystkiego cytryna (akurat dziś robiłam mu deserki na zapas). Zabawa jest na dwie godziny najmniej, a ile smaków nowych poznanych i radości z rozgniatania tego łapką
, co chwilę coś nowego ląduje na stoliku od krzesełka