Mój to samo - mięso może nie istnieć, chleba też nie lubi. W zasadzie mógłby jeść same zupy - najlepiej te kwaśne - pomidorówka, ogórkowa, no i pierogi ruskie na każdy posiłek dnia - ze śmietaną, śniadanie to ewentualnie płatki kukurydziane z mlekiem.
Też myślałam, że przedszkole go "wyleczy", ale ostatnio zaczęłam mieć wątpliwości, bo zaraz po przyjściu do domu, jak jadłam pierogi, to się podłączał i zjadał normalną porcję - jakby nie jadł obiadu 15 min wcześniej ( odbieram go zaraz po obiedzie), a on ma już tak, że jak nie jest głodny, albo nie chce jeśc, to nic nie zje, choćby nie wiem co mu dawali - zrobi odruch wymiotny swoim zwyczajem i już wtedy nic mu nie daję, bo wiem, że "odda" zaraz.

Także nie jestem już pewna, co do zjadanych przez niego posiłków w przedszkolu, pewnie podziabie, więcej się nagada, nafilozofuje ( ja go znam!)i jak go zapytają czy dalej je, to od razu odpowie "NIE" i zabierają - w domu też tak jest.