Zazdroszczę, Rusałko, że masz czas na czytanie... Ja od dwóch tygodni wpadłam w taki wir, że przed samym snem 10 kartek i zasypiam. A generalnie życie w wielkim pędzie - praca, potem zakupy, potem gotowanie, sprzatanie, pranie dla Małej, prasowanie i gdzieś koło 21 mam chwilę dla siebie - ale wtedy jestem juz taka wykończona, że nie mam siły ręką noga ruszyć. Dzisiaj mam w planie mycie łazienki, odkurzanie, mycie podłóg... Miałam tez jechać zamówic wózek, ale załatwie to juz jutro, bo dzisiaj mi czasu nie starczy...
Ale z jedny postanowiłam sie rozpieścić - mąż na mnie nakrzyczał, że powinnam więcej sie o siebie zatroszczyć, anie tylko ciągle gonić, więc umówiłam sie na pedicure na dzisiaj. Pół godzinki relaksu, a może i nóżkom ulży... Opuchlizna wieczorkiem to juz niestety mój chleb powszedni...
Ale na weekend majowy wyjeżdżam - juz w sobotę rano - i zamierzam lekturowe tyły nadrobić. I wybyczyc sie za wszystkie czasy!! Leśniczówko - nadchodzę!!!
Oby tylko pogoda była... a może z tym byc kiepsko...