reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Kochani Tatusiowie

Pod tym wzgledem tez daje mojemu mezowi duzo wolnosci ale nie wiem jak to bedzie jak przyjdzie na swiat Dzidzia. Bo wtedy chyba bede go potrzebowala na okraglo....:baffled:
 
reklama
No ja do tej pory tez nie mialam zadnych "ale", bo uwazam ze kazdy powinien miec "kawalek" swojego zycia, ale teraz jak sama siedze w domu to wolalabym zeby mi towarzyszyl:cool2:

ale tym bardziej musze go wyganiac bo tak jak piszesz susumali, po pojawieniu sie malucha pewnie sporo sie zmieni i obowiazkow przybedzie. wiec niech korzystaja poki moga (ale tak zeby ciezarnej nie zaniedbac)!

aha, i jescze dzis perfumy dostalam:-D
 
Mój mąż bardzo fajnie przechodzi przez ten cały czas. Na początku chyba był nieco zestresowany, ale teraz nie pokazuje tremy:-D . Dba o nas, pogania, żeby nie przegapić czegoś, żeby o wszystko zawczasu się postarać, zakupy, lekarz, dowiedzieć się, gdzie się zgłaszać do szpitala itp:happy:
Ostatnio pokazałam mu listę rzeczy, których nam jeszcze brakuje (tu ukłony w stronę Wiśni i jej spisu wyprawki:-D ) no i oczywiście rozmowa, co kupować już, a z czym czekamy na styczeń (tzn po świętach, bo może Mikołaj coś przyniesie;-) ). Ja zasadniczo luzak jestem, nie spieszy mi się zbytnio, mówię, że z jeden sweterek bym kupiła, więcej nie, bo pewnie mały dostanie od ciotek, a jak nie, to dokupisz, jak będę w szpitalu. I to było to! Bezradność w oczach na myśl, że on miałby sam wybierać ubranka w takim rozmiarze:eek: :happy: :laugh2:. To była pierwsza taka sytuacja, do tej pory chodziliśmy oglądać wózki, łóżeczka itp i był bardzo zaangażowany:happy:
 
Fajnie macie... :cool2: Mój mężczyzna jest "średnio" zaangażowany w to całe przedporodowe zamieszanie. Wszystkim, tzn zakupami i przygotowaniami zajmuję się sama, ale nie narzekam a nawet tak wolę.. przynajmniej nikt mi się nie wtrąca na co wydaję pieniądze :-p
Na szczęscie przejąl domowe obowiązki bo zapowiedziałam, że w grudniu urodzić nie mam zamiaru i niech mówi co chce, ale ja na ten miesiąc muszę odpuścić jakąkolwiek pracę w domku, więc mój dzień to teraz łóżko - komp - kanapa - łóżko - komp - kanapa.... :laugh2: A obiadki gotuje najczęściej moja mama i tylko nam podrzuca do podgrzania, więc żyć nie umierać :laugh2:
 
A ja wyciągnęłam mojego mężusia na szkołę rodzenia. Chyba na początku nie był przekonany, ale zrobił to dla mnie i poszedł. A na miejscu docenił swoją rolę w tych ostatnich tygodniach ciąży i przy porodzie. Poczuł chyba wreszcie, że jest tatusiem;-) . Jestem z niego dumna, bo bardzo się stara mnie wspomóc w czasie ćwiczeń i uważnie słucha wykładów. Jeśli chodzi o obowiązku domowe, to większość z nich przejął już na samym początku ciąży. Ja prawie nie zmywam, nie piorę, sprzątam tylko z nudów, zakupy w ogóle mnie nie obchodzą. Czasem gotuję, bo lubię, ale jak chcę odpocząć to nawet brak obiadu mi wybacza.:tak:
 
MamaMonia, super ze masz takie wsparcie u partnera!

ja na szkole rodzenia zaczynam chodzic od grudnia, ale zajecia sa raczej przed poludniem wiec mysle ze luby nie zawsze bedzie mogl ze mna uczestniczyc. ale mam nadzieje ze lekcji z kapania i przewijania nie opusci:-D
 
Moj stwierdzil ze przewijac nie bedzie. Koniec. Kropka. Ale moze jak Dzidzias bedzie na swiecie to mu sie swiatopoglad zmieni...:baffled: :confused:
 
A u mnie jest odwrotnie.. mój boi się, że mu nie pozwolę dzidziolkiem się zajmować, bo będę się bała, że zrobi coś nie tak :-D
Kurcze, a propos humorów i hormonów... wczoraj miałam "mały" wybuch złości i biedaczkowi się ode mnie dostało :zawstydzona/y: Bo kupił lampkę do powieszenia nad łóżeczko, ale nie chciało mu się już jej powiesić :baffled: i jak zwykle usłyszałam "juuuutro". Więc jak zaczęłam płakać i narzekać, że nic go nie obchodzi, to skończyło się na niezłej kłótni :-( Okropnie się dzisiaj czuję z tego powodu grrrrr..:wściekła/y:
 
Mój małżonek jako doświadczony już tatuś, nie boi się ani przewijania ani opieki nad maluszkiem. Często całuje brzuszek i gada do niego, a jak mała akurat śpi, to głaszcze brzuszek tak długo, aż się obudzi i go kopnie :-D
W ogóle ostatnio mówi, że już tęskni za małą, i chciałby, żeby czas szybciej zleciał, bo nie może się doczekac, kiedy się urodzi, choc zdaje sobie sprawę, że będę zarwane noce i ciągłe zmęczenie.

Susumali, a'propos Twojego męża, opowiem Ci historię z życia wziętą: mój tata jest bardzo brzydliwy i jak się urodziłam, nie chciał mnie przewijac, jak zrobiłam kupkę. Moja mamuśka, zmęczona opieką nad noworodkiem, tak się wkurzyła, że wzięła pieluchę od kupy i wysmarowała tatę, krzycząc, że zaraz go oduczy brzydzic się własnego dziecka. Efekt był następujacy: tata wskoczył do wanny, kapał się ze 2 godziny i od tego dnia przebierał córkę, czy było siusiu czy kupka :tak: Ja nigdy nie byłam aż tak zdesperowana, żeby posunąc się do takiego czynu, mój mąż od początku poświęcał dzieciom dużo uwagi i czasu, ale zdaje sobie sprawę, że zmęczenie jakie się odczuwa, szczególnie przy opiece nad pierwszym dzieckiem (potem człowiek ma już większą wprawę) może doprowadzic do tak desperackich czynów.
 
reklama
Kasiad niezła ta historyjka z tatą....ja mam nadzieje nie bede miała z mężem problemów, choć kiedyś jak rozmawialiśmy to nie miął fajnej minki:-D
 
Do góry