hej laseczki moje :*
wrociliśmy wczoraj na wieczór, trzecia pralka mi się pierze a jeszcze ze 2-3, obie babcie obskoczone i obdarowane wędzonymi rybami i "jantarówkami" dopiero teraz dopada nas zmęczenie..


wyjazd był b. udany, codziennie ( pomijając jeden dzień kiedy padało i wiało.. ) kąpalismy sie w morzu, woda wiadomo - karaiby to nie są

ale z 15 stop może miała, pierwsze zanurzenie tylko dramatyczne, ale później nie chciało sie wychodzić

stwierdziliśmy - nie po to jedziemy prawie 800 km w 1 str, żeby posiedzieć TYLKO na plaży, dupke trzeba było wymoczyć.. trudno zimno to zimno
opaliliśmy się cudnie, bo słonko było cały czas i wiatr czasami do 45 km dochodził ale i tak nie schodziliśmy z plaży.. objadłam się za wszystkie czasy goframi także nie tknę tego w najbliższym czasie a i hot dogi i inne frytki mi zbrzydły, wędzone rybki jedliśmy - śledzik :***** cudowna niedoceniona rybka.. , świeże smażone itp. bo mrożone to ja w Krk zjem a nie tam

ogólnie nie oszczędzaliśmy na tym.. przywiozłam troszkę pamiatek,. wode z Bałtyku, muszelki


nogi mi sie ujędrniły i wysmukliły to zasluga tych dłuuugich spacerów - niestety nie po plaży, bo nasz wózeczek grzęznął w mokrym i suchym piachu a mały wazy sobie co nie i co i nie da się go tachać

a żeby iśc to bysmy szli 3 dni

dzisiaj wazyłam się i to z balastem ( wiecie co mam na myśli ?

ah te wyjazdy

) mialam 0,2 kg mniej niż przed wyjazdem więc zobaczymy co będzie jutro ..
zdj wrzuce w miare możliwości..

edit: zdj na
a Wy gdzie???
edit2: a wiecie na wyjeździe pokochalam.. piwo! piliśmy codziennie po 2-3 Bosmany Full boziu..jakie to pyszne było.. eh..albo czekoladowe piwo o matko

ale trzeba się już opanować
