reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Koronawirus a starania o dziecko

Tak, masz racje, ze nie wiemy, ale w takim razie trzeba pogodzic sie z mysla, ze czekanie potrwa jeszcze okolo roku. I tak jak mowisz, kazda choroba, kazde przeciwciala moga zagrazac, wiec tak naprawde nawet za rok czy za piec lat, zawsze bedzie ryzyko zlapania jakiejs choroby. Co do lekarzy, masz oczywiscie racje, ze dostep jest trudniejszy; nie wiem jak to wyglada w Twoim miescie, ale zakladam, ze wszedzie podobnie jest czy powinno byc - gdyby cos wlego dzialo sie z dzieckiem czy ciezarna, szpital nie odmowilby Ci przyjecia na oddzial czy badan. Ale oczywiscie ze komfort psychologiczny jest inny obecnie, niz w "normanych" czasach, gdy do naszego wybranego lekarza mozemy zadzwonic i pojsc na badania w razie potrzeby duzo latwiej niz obecnie. Nie bede Cie namawiala ani na czekanie ani na dzialanie. Wszystko zalezy co jest dla Ciebie trudniejsze - czekanie przez kolejne kilka miesiecy czy podjecie ryzyka bycia w ciazy w sytuacji trudniejszej niz w innym terminie. Tak czy inaczej zycze Ci duzo sily i spokoju, powodzenia! :*
Mam już 2.5 roczna córkę więc wybrałam czekanie bo jednak komfort psychiczny w ciąży też jest bardzo ważny a nie wiemy jak się to rozwinie dalej
 
reklama
Miałam przy nowych staraniach brać acard a później zastrzyki z heparyna. Nie mam przepisane nic przez lekarza i boję się zacząć starać sama, bez wdrożenia tych leków, nie dostałam zielonego światła.. Boję się tak ryzykować. Nie dopuszczam do myśli kolejnej straty.. Jednocześnie mam takie parcie na macierzyństwo... Ciężka sytuacja, psychicznie ciężko mi wytrzymać, na wszystkich się wydzieram, jestem zła na wszystko co się rusza za tą całą sytuację, że też akurat teraz musiał być ten wirus... Odliczałam te 3 miesiące z niecierpliwością a teraz okazuje się że znów muszę czekać i to nie wiadomo jak długo :/ mój mąż w pracy codziennie widuje bardzo wielu ludzi i póki co jego placówka nie będzie zamknięta.. Nie wiadomo kto tam przychodzi i łatwo o zarażenie, dlatego to moje kolejne zmartwienie. Całymi dniami siedzę sama w domu i tylko o tym myślę. Nie umiem się wyrwać z tego błędnego koła.
 
Miałam przy nowych staraniach brać acard a później zastrzyki z heparyna. Nie mam przepisane nic przez lekarza i boję się zacząć starać sama, bez wdrożenia tych leków, nie dostałam zielonego światła.. Boję się tak ryzykować. Nie dopuszczam do myśli kolejnej straty.. Jednocześnie mam takie parcie na macierzyństwo... Ciężka sytuacja, psychicznie ciężko mi wytrzymać, na wszystkich się wydzieram, jestem zła na wszystko co się rusza za tą całą sytuację, że też akurat teraz musiał być ten wirus... Odliczałam te 3 miesiące z niecierpliwością a teraz okazuje się że znów muszę czekać i to nie wiadomo jak długo :/ mój mąż w pracy codziennie widuje bardzo wielu ludzi i póki co jego placówka nie będzie zamknięta.. Nie wiadomo kto tam przychodzi i łatwo o zarażenie, dlatego to moje kolejne zmartwienie. Całymi dniami siedzę sama w domu i tylko o tym myślę. Nie umiem się wyrwać z tego błędnego koła.
Nie masz zadnej mozliwosci kontaktu z Twoim lekarzem? Chocby telefonicznie? Wiem, ze recepty mozna teraz dostac smsem (sama taka dostalam od mojego ginekologa), a tez moze on by Cie jakos uspokoil lub doradzil, jako lekarz, ktory zna Twoja sytuacje, bo przeciez kazda z nas jest inna i kazda ma inna specyfike. Jesli jednak tak sie boisz zarazenia itd, to pewnie w ciazy balabys sie jeszcze mocniej o zycie i zdrowie (Twoje i dziecka), a wiadomo ze stres nie dziala dobrze na ciaze... wiem ze ciezko jest z tymi wszystkimi watpliwosciami i niewiadomymi, trudno cokolwiek doradzic czy odpowiedziec, obecnie chyba cokolwiek by sie nie wybralo, to nie bedzie to wybor, ktory nas calkowicie uszczesliwi. Tym trudniejsza decyzja...
 
Hej @Marciątko na tym wątku :)
Niewiadomo, co robić ze staraniami.. mnie najbardziej przeraża właśnie brak dostępu do lekarza, wyników badań itd , ale widzę, że już są dziewczyny na grudzień 2020 w ciąży i robią te badania i chodzą do lekarzy ..
najgorzej chyba mają te, które za chwilę rodzą:(
Ja jeszcze poobserwuje sytuację, mieliśmy zacząć starania w maju , sierpień to ostateczny termin :D
 
Ja z kolei w ostatnim tygodniu mialam wyniki kolejnych badan + rozmowa z lekarzem, wszystko wskazuje na to, ze jednak mam endometrioze i wiekszosc cykli bezowulacyjnych, wiec lekarz zasugerowal mi rozwazyc in vitro... a na to, chce czy nie chce, bede musiala poczekac, bo w kwarantannie wszystkie procedury sztucznego zaplodnienia sa wstrzymane... dalej bede sie starac naturalnie w miedzyczasie, ale i tak raczej nic z tego nie wyjdzie.
 
Hej. Dla mnie temat wszelkich wirusów jest bardzo ciężki. W lutym urodziłam martwego synka, w 37 tygodniu ciąży. Winowajcą był właśnie wirus, chociaż inny, cytomegalia, gdyby nie on mój synek byłby zdrowym, dużym chłopcem :( Myśleliśmy o kolejnym dziecku bo jednak już mam 30-tkę i boję się ze będzie później za późno na drugie dziecko (mam już córeczkę) a tutaj nagle ta pandemia i strach 😱 Czy gdzieś są opisane skutki jakie może wywołać wirus jeśli ciężarna się nim zarazi??
 
Hej. Dla mnie temat wszelkich wirusów jest bardzo ciężki. W lutym urodziłam martwego synka, w 37 tygodniu ciąży. Winowajcą był właśnie wirus, chociaż inny, cytomegalia, gdyby nie on mój synek byłby zdrowym, dużym chłopcem :( Myśleliśmy o kolejnym dziecku bo jednak już mam 30-tkę i boję się ze będzie później za późno na drugie dziecko (mam już córeczkę) a tutaj nagle ta pandemia i strach 😱 Czy gdzieś są opisane skutki jakie może wywołać wirus jeśli ciężarna się nim zarazi??

Bardzo mi przykro z powodu Twojego synka. No własnie nie ma opisanych za bardzo skutków, bo jak to powiedział prof. Czajkowski wirus jest od stycznia(grudnia) i jeszcze nie zdążyły się urodzić dzieci począce w czasie epidemii. Największą niewiadomą jest wpływ wirusa na 1 trymestr.

Ja poroniłam w lipcu, potem miałam przez pół roku pociażowe zapalenie tarczycy i zaczeliśmy się starać na nowo w lutym. Wtedy się nie udało, a od marca wstrzymaliśmy starania. Boję się może nie samego koronawirusa. ile tych wszystkich komplikacji logistycznych z nim związanych. Jakbym była w ciąży i trzeba by było jechać an cito do szpitala, to czy mnie przyjmą? W ciąży ( i przed nią) musze brać acard ,heparynę i progesteron, które mają swoje potencjalne efekty uboczne, co wtedy? Boję się, ze jakbym była teraz w ciąży to bym wpadła w totalną panikę, co dla dziecka oczywiście jest szkodliwe. Jednocześnie cały czas myślę o dziecku, bo zbliża mi się trzydziestka i denerwuje mnie to, ze nie wiadomo ile trzeba będzie czekać na "zielone światło" Towarzystwa Ginekologicznego, więc myślę, że do lata odłożymy starania.
 
Bardzo mi przykro z powodu Twojego synka. No własnie nie ma opisanych za bardzo skutków, bo jak to powiedział prof. Czajkowski wirus jest od stycznia(grudnia) i jeszcze nie zdążyły się urodzić dzieci począce w czasie epidemii. Największą niewiadomą jest wpływ wirusa na 1 trymestr.

Ja poroniłam w lipcu, potem miałam przez pół roku pociażowe zapalenie tarczycy i zaczeliśmy się starać na nowo w lutym. Wtedy się nie udało, a od marca wstrzymaliśmy starania. Boję się może nie samego koronawirusa. ile tych wszystkich komplikacji logistycznych z nim związanych. Jakbym była w ciąży i trzeba by było jechać an cito do szpitala, to czy mnie przyjmą? W ciąży ( i przed nią) musze brać acard ,heparynę i progesteron, które mają swoje potencjalne efekty uboczne, co wtedy? Boję się, ze jakbym była teraz w ciąży to bym wpadła w totalną panikę, co dla dziecka oczywiście jest szkodliwe. Jednocześnie cały czas myślę o dziecku, bo zbliża mi się trzydziestka i denerwuje mnie to, ze nie wiadomo ile trzeba będzie czekać na "zielone światło" Towarzystwa Ginekologicznego, więc myślę, że do lata odłożymy starania.

Jagoda mi również przykro z powodu Twojej straty :(u mnie było właśnie zarażenie w 6-8 tygodniu około, najgorzej bo dziecko nie ma jeszcze wykształconych narządów i wtedy kształtuje się właśnie serduszko a ja nie przechodziłam nigdy cytomegalii (pomimo że 80% społeczeństwa już to miało, ja byłam w 20%) i zaraziłam się właśnie w ciąży, myślę że koronawirus niestety może podobnie atakować. Epidemiolodzy wręcz twierdzą że im więcej zarażonych tym lepiej bo zwiększa się odporność społeczeństwa, sama nie wiem co o tym myśleć 🤷‍♀️

Mam podobne obawy jak Ty, tez myślę żeby poczekać jeszcze trochę, może do momentu aż liczba chorych zacznie spadać, ale za długo też nie chcę. Na cito mają obowiązek Cię przyjąć w szpitalu. Ja się będę bać w ciąży, nawet jakby nie było wirusa bym się bała przez to że straciłam dziecko, już nigdy nie będę taka pewna jak byłam przy pierwszej ciąży. Pewnie nie będzie to panika ale na pewno duży strach, z tym się liczyłam :(
 
reklama
Ja cały czas się biję z myślami :( na początku ustaliliśmy, że czekamy. Teraz jednak coraz bardziej skłaniam się, żeby nie czekać... bo przeraża mnie, że tak czekać możemy kolejny 1-1.5 roku. To wszystko spędza mi sen z powiek.

A w przyszłym roku może być kolejny zmutowany wirus, albo jeszcze coś innego. Najbardziej właśnie obawiam się tych pierwszych trzech miesięcy, kiedy to wszystko się kształtuje u maluszka. :( Chociaż z drugiej strony jak zbliżają się ciepłe miesiące, to może epidemia się wyciszy i "wstrzelimy się" w moment, kiedy ryzyko będzie niskie. Bo nie wiadomo, czy później na jesieni znowu wirus nie uderzy ze zdwojoną siłą. ehh cięzkie rozkminy
 
Do góry